Czytasz teraz
Towary eksportowe, remiksy, eksperymenty. Taka była polska muzyka elektroniczna w 2024 roku
Muzyka

Towary eksportowe, remiksy, eksperymenty. Taka była polska muzyka elektroniczna w 2024 roku

najlepsze płyty 2024

Łagodny ambient, rozedrgany noise, eklektyczna jazztronica, a może lo-fi hip-hop? Każdy z czternastu poniższych albumów zabiera słuchacza w zupełnie inną podróż.

Poniższej listy nie należy postrzegać za ranking z dwóch powodów. Po pierwsze: to symboliczny wyraz sprzeciwu wobec ujmowania muzyki w kategorii wyścigów. Poza tym, nawet gdybym zdecydował się na uszeregowanie poniższych krążków, i tak nie byłoby to miarodajne zestawienie. Za duża rozpiętość gatunkowa płyt, za szerokie horyzonty ich twórców.

Jaka była najczęściej streamowana piosenka w 2024 roku? Espresso Sabriny Carpenter strącone z tronu!

Przed krótką prezentacją każdego z albumów podrzucam jeszcze jedną wstępną uwagę. Niezmiernie cieszy mnie fakt, że z każdym kolejnym rokiem przyglądania się wydawniczym nowościom przestaję widzieć sens w dzieleniu muzyki na polską i zagraniczną. Rodzimi twórcy bez kompleksów wdzierają się do katalogów wytwórni o globalnej rozpoznawalności (Hatti Vatti, Zaumne, Bartosz Kruczyński) i koncertują poza granicami naszego kraju (Zamilska). To nie nadwiślańskie media, a słynny Pitchfork napisał pierwszą pogłębioną recenzję Przygód Stasia Czekalskiego. muhh na TikToku gromadzi więcej zagranicznych słuchaczy IDM-u niż tych polskich. Mamy się czym chwalić i powinniśmy o tym pamiętać.

Najlepsze płyty 2024: Hatti Vatti – Zeit (R&S Records)

To ciekawy, finalny akord projektu o nazwie Hatti Vatti. On zmieniał się wraz ze mną: od stricte klubowego przedsięwzięcia, po eksperymentującą, poszukującą, w ogóle wcześniej nieznaną formętłumaczył nam Piotr Kaliński. Na Zeit faktycznie usłyszymy go w nowym, intrygującym wydaniu. Głęboką, przestrzenną elektronikę zdecydował się zderzyć z eklektycznym jazzem i ilustracyjnym krautrockiem. W wykrystalizowaniu tego połączenia pomogła mu trójka zaprzyjaźnionych muzyków: perkusista Rafał Dutkiewicz, basista Paweł Stachowiak i saksofonista Piotr Chęcki. Razem stworzyli płytę na miarę okładkowego rollercoastera: rozwijającą się w różnych kierunkach, a przy tym zachowującą zwartą strukturę.

Antonina Car x Niczos – TOŃ (Coastline Northern Cuts)

Premierowy występ tego duetu odbył się podczas zeszłorocznej edycji białostockiego Up To Date Festival. Koncert na szczęście nie stanowił jednorazowej akcji, tylko punkt wyjścia jednej z najbardziej eterycznych płyt 2024 roku. Niczos, szerszej publiczności znana z projektu ze Sw@dą, w którym zderza podlaską etniczność z rytmem latynoskich parkietów, na nowym albumie obiera inny azymut. Nadal osadza mieszankę wschodniosłowiańskich dialektów na tle elektronicznych podkładów, tyle że bardziej onirycznych. Producentka Antonina Car dobiera do jej przejmującego głosu różne wyważone style: modern classical, pulsujący glitch czy ambient. Dalej od cepeliowej ludowości chyba już być nie można.

Najlepsze płyty 2024: Piernikowski – Beyond Echo of Time (wydanie własne)

Mam słabość do twórców, którym mimo sięgania po całą gamę eksperymentów formalnych wciąż udaje się mówić spójnym językiem. Piernikowski to modelowy przykład takiego artysty. Jak sugeruje sama nazwa, Beyond Echo of Time pozostaje zawieszone w osobnej czasoprzestrzeni. Producent kombinuje z tempem, zaprasza gości z różnych muzycznych światów (Justyna Święs, Jacek Sienkiewicz, Antonina Nowacka), raz po raz wplata sample. 8-bitowe sekwencje stylizowane na pełną dramaturgii ścieżkę dźwiękową do staromodnego RPG łączy z nowoczesnymi odcieniami muzyki basowej czy footwoorku. I to wszystko jakimś cudem się spina!

Bartosz Kruczyński – Dreams & Whispers (Balmat)

W 2023 roku wydał kolejny album pod pseudonimem Earth Trax, po czym odszedł (ale pewnie tylko na chwilę!) od klubowych brzmień. Bartosz Kruczyński, jeden z najzdolniejszych i najpłodniejszych polskich producentów, wrócił do świata ambientu albumem Dreams & Whispers. Znalazł dla niego świetny dom: hiszpańską wytwórnię Balmat, która określa się mianem labelu z mglistym konturem. Taki jest też wydany pod jej auspicjami krążek: swobodnie dryfujący między dźwiękami i łagodnie masujący błonę bębenkową. Mimo subtelnych aranżacji sporo tu głębi: i w tych bardziej melodyjnych (Dream), i jednostajnych (Whisper) fragmentach.

Najlepsze płyty 2024: Zamilska – United Kingdom of Anxiety (Untuned Records)

U Zamilskiej, jednej z naszych ubiegłorocznych rozmówczyń, ostatnio sporo się działo. Przeprowadzka na Islandię, wspólna trasa z Furią, supporty przed Kim Gordon, debiut w roli kompozytorki filmowej. Wisienką na torcie tych wszystkich aktywności okazała się pierwsza od pięciu lat długogrająca płyta, którą poszerza swoje horyzonty twórcze. Na United Kingdom of Anxiety nie brakuje elementów, do których producentka zdążyła już nas przyzwyczaić: sampli muzyki etnicznej, gabberowych wtrętów albo EBM-owych kanonad. Są jednak i nowości w postaci zaproszonych wokalistów (Natalia Przybysz, huskie, Pachu z Hostii), gitar oraz wycieczek w stronę najntisowego trip-hopu. Strach się bać, lepiej słuchać.

Skalpel – Recut (NoPaper Records)

Stworzenie kongenialnego albumu z remiksami nie jest taką prostą sprawą, zwłaszcza gdy pierwowzór zdążył już obrosnąć kultem. Wydany pod szyldem legendarnego Ninja Tune debiut duetu Skalpel bez wątpienia stawiał takie wyzwanie przed autorami nowych aranżacji. Choć od jego premiery upłynęło 20 lat, zawarta w nim fuzja trip-hopu, nu jazzu i samplingu nie straciła wiele ze swojej świeżości. Twórcy Recut zachowują wyjątkowość kompozycji sprzed lat, uzupełniając je o nowe smaczki. Robią to we właściwym sobie stylu: Pejzaż idzie w stronę balearycznego, gitarowego rozmarzenia, Zuchy wpuszczają do High acidowy trans, a Daniel Szlajnda ubogaca Ninjazz ambientową złożonością.

Najlepsze płyty 2024: SARAPATA – Radical Kindness (wydanie własne)

Bądźmy dla siebie życzliwi – mówią między wierszami na swoim najnowszym albumie bracia SARAPATA. Ich manifest uważności, właściwego rozpoznawania i odczytywania uczuć oraz empatii jest o tyle nieoczywisty, że niewypowiedziany wprost, tylko za pośrednictwem muzyki elektronicznej. Duet z powodzeniem zagląda w emotywne, dalekie od surowej mechaniczności rewiry klubowych brzmień. Szuka ukojenia w melodic techno, znajduje ponadnarodowe przymierze w samplach śpiewu tanzańskiego chóru (Nyangao), żeby na koniec wejść w skórę bohaterów dokumentu Kieślowskiego. Zaczerpnięte od nich pytanie: Co to znaczy być człowiekiem? dudni w głowie jeszcze długo po odsłuchu Radical Kindness.

Tropiki – Audycja Wieczorna (JuNouMi Records)

Rozsiądźcie się wygodnie w fotelach, zapalcie ciepłe światła, przygotujcie szklankę ulubionego trunku. Przed wami Audycja Wieczorna: emanacja bezpretensjonalnego stylu Michała Urbana aka Tropiki. Producent stylizuje album na program, który śmiało mógłby zagościć w ramówce oldschoolowego, undergroundowego radia. Dominują w nim jazz-hopowe, miękkie beaty zbudowane na archiwalnych samplach i zgrabnie pociętych partiach instrumentów. Do melodii świeżość wnoszą też starannie dobrani goście: DJ Twister, Guest Julka, Falcon1 czy DJ Eprom. Każdy z nich czuje laid-backowe przesłanie głównodowodzącego i uzupełnia je swoim luzem.

Najlepsze płyty 2024: Antonina Nowacka – Sylphine Soporifera (Mondoj)

Skrzyżowanie new age’u, ambientu, muzyki elektroakustycznej i delikatnych wokaliz sprawia u Antoniny Nowackiej wrażenie, jakby za chwilę miało się rozpaść. Mimo to nawet nad tak kruchymi dźwiękami, balansującymi między snem a jawą, kompozytorka wciąż sprawuje pełną kontrolę. Słuchaczom nie pozostaje nic innego, tylko wraz z nią udać się w głąb wyimaginowanej, eterycznej krainy. Po debiutanckim Lamunan czeka nas kolejna podróż w duchu slow, pełna drobnych zachwytów i metafizycznych refleksji.

Zobacz również
Kortez

Staś Czekalski – Przygody (Mondoj)

Skoro już mowa o wojażach, nie wypada przegapić tej, którą odbył inny podopieczny wytwórni Mondoj. Jeśli Beyond Echo of Time Piernikowskiego określić mianem soundtracku do nieistniejącego RPG, Przygody Stasia Czekalskiego byłyby świetnym tłem psychodelicznego sandboxa z początku XXI wieku. Czuć, że producent świetnie bawił się przy tworzeniu albumu. Z syntezatorów wydobywa figlarny wdzięk, duchologiczną poświatę i szczyptę surrealistycznego mroku. Taką mieszankę tu i ówdzie uzupełnia rozmaitymi perkusjonaliami. Rezultat owocuje paradoksem: niby to nieuporządkowany materiał, a jednak niezwykle przemyślany.

Najlepsze płyty 2024: Zaumne – Only Good Dreams for Me (Warm Winters)

Album gwarantuje efekt panoramy miasta w ruchu, oglądanej z okna o świcie. To jasność, która wynika nie tyle z wiedzy o tym, gdzie jesteś, ile z poczucia spokoju związanego z tym, dokąd zmierzasz. Tak o nowym krążku Mateusza Olszewskiego pisze jego wytwórnia, słowackie Warm Winters. Na tej nader plastycznej metaforze można byłoby już poprzestać, ale poza wrażeniowymi opisami wypada oddać jedno. Od czasów Emo Dub Zaumne niesamowicie się rozwinął. Nadal pozostaje wierny spoken word i kojącemu ASMR-owi, ale w odróżnieniu od debiutu przełamuje go jeszcze ciekawszymi aranżacjami. Oniryzm przemyca i w ambientowych pętlach (Each New Adventure), i w zamglonych, tribalowych fragmentach (Iskra).

Synthezaur – Birth of a Synthezaur (kxntrst)

Ignacy Matuszewski to muzyk o wielu twarzach. Z zespołem Romantic Fellas grał rozmarzony twee pop, a Legendarnemu Afrojaxowi sekundował w duecie Gimnastyka Artystyczna. Współpracował także m.in. z Ralphem Kaminskim i Dawidem Tyszkowskim. W każdym z tych projektów dawał upust swojej fascynacji syntezatorami, ale dopiero płytą Birth of a Synthezaur wreszcie wysuwa ją na pierwszy plan. Powołuje nią do życia nieokiełznane, kipiące międzygatunkową energią monstrum. Progresywna elektronika, krautrock, electro, jazz rock i wielowarstwowy ambient – to tylko kilka rejonów, które odwiedzimy na grzbiecie tytułowego potwora.

Najlepsze płyty 2024: Wiktor Szymurski – sanatorium wstydu (enjoy life)

Podczas gdy TVP dzieli się obrazkami emeryckich uniesień w Sanatorium miłości, młody producent z Łodzi zaprasza do sanatorium wstydu. Już sam oksymoron pozwala przeczuwać, że Szymurski nie planuje eksplorować krainy łagodności. Płyta skrzy się od złowrogich perkusjonaliów, noise’owych, zmechanizowanych pętli i dark ambientu. Takich zestawień nie powstydziłby się Blanck Mass, Vatican Shadow albo bliższy obserwatorom rodzimego podwórka julek płoski. Największe wrażenie na albumie robią jednak te momenty, gdy z tunelu zabarwionego niepokojem wyłania się odrobina światła. ASMR-owe zwierciadło czy lek na całe zło, choć nadal spowite gruba warstwa mroku, przypominają, że wstyd może wieńczyć upragnione wyzwolenie.

muhh Parallel Shifts (wydanie własne)

Czy IDM, połamany styl producentów-nerdów z początku lat 90., powoli wraca do łask? Taką diagnozę stawiałbym bardzo ostrożnie, ale z postaciami takimi jak muhh jestem spokojny o przyszłość gatunku. Na fundamentach przemyślanego, wyważonego ambientu gdyński producent buduje złożone, nieoczywiste struktury. Są równie misterne co dzianina z okładki Parallel Shifts, od której trudno oderwać wzrok, nawet jeśli budzi trypofobiczne obawy. Czekam na więcej koncertów artysty, najlepiej z potężnym soundsystemem.

Copyright © Going. 2024 • Wszelkie prawa zastrzeżone

Do góry strony