Białas zachował rapowy pazur mimo bycia ojcem? Posłuchaliśmy „Polonnu”
Słucham hip-hopu odkąd pamiętam. Do tego doszło zamiłowanie do humoru…
Białas to Dziecko Cienia, Brat Developera czy może Ostatni Człowiek na Ziemi? Raper stawia siebie w różnych rolach, przepracowuje traumy i udziela… rad rodzicielskich. Tak właśnie brzmi Polonn.
Doczekaliśmy się: znamy już Polonn, czyli sequel krążka, który Białas wydał siedem lat temu. Jak nowy album ma się do swojego poprzednika i co tym razem lider SBM ma nam do przekazania?
Wpadajcie na SBM FFestival, gdzie usłyszymy jedyny koncert Białasa w tym roku!
Białas i jego Polonn
Pierwszy Polon sprzed lat oraz dzisiejszy dzieli ogromna przepaść światopoglądowa. W 2017 Białas dopiero oswajał się z wielkim sukcesem i powoli przestawiał umysł na nowe myślenie. W drugiej części jest to już dojrzały człowiek, który przepracował masę demonów. Mimo że dzisiaj Beezy ma już w pełni poukładane i udane życie, to jednak w głowie wciąż prowadzi boje ze wspomnieniami i strachami z dawnych czasów.
Właśnie to jest punktem zbornym obu tych albumów. Chociaż Białas na Polonnie jest ewidentnie znacznie bardziej zdystansowany do wszelkich patologicznych doświadczeń z młodości, to waga tych zdarzeń nadal bardzo mu ciąży. Podobnie jak na pierwszym Polonie usłyszymy masę retrospekcji i opisów przeżyć z najmroczniejszych lat, przez które musiał przebrnąć autor.
Synergia Lanka i Białasa tylko się pogłębiła. Słychać, że album wyprodukowano na zamówienie pod konkretny klimat i tematykę. Jest to nadal przede wszystkim agresywny, mocno łupiący trap. Jednak jeszcze lepiej sprzężony z ładunkiem emocjonalnym, który raper chce nam przekazać.
Traumy z dzieciństwa
Przez materiał przewija się historia pożaru, którego świadkiem miał być Białas jako dziecko. Tutaj symbolizuje wilka z Chłopca, który wołał o pomoc Ezopa. Tyle tylko, że Beezy w wieku czterech lat miał zobaczyć przed domem ducha, którego, rzecz jasna, żaden z dorosłych nie dostrzegł. Potem, gdy pojawiło się prawdziwe zagrożenie w postaci pożaru, bohater zamknął się w sobie i nikomu o tym nie powiedział. Z tego powodu miała spłonąć osoba. Można to rozumieć dosłownie i w przenośni. Być może właśnie wtedy spłonęła w raperze ta bardziej wrażliwa część jego osoby, która była odpowiedzialna za poczucie własnej wartości.
Czy to naprawdę wydarzyło się w jego młodości? Ciężko jednoznacznie stwierdzić, całość jest opisywana jak biblijna przypowieść. Jedno jest pewne: raper chce tym dać do zrozumienia, że nie zamierza być rodzicem, który nie liczy się ze słowami swojego dziecka. Przepracowana trauma związana z byciem niezrozumiałym zaowocowały empatią i uważnością.
Traumatycznych anegdot z życia jest na tym albumie znacznie więcej. Słyszymy historie nie tylko samego Beezy’ego, ale także dramaty innych ludzi, których był świadkiem. Raper opowiada o tym terapeutycznie. Wszystkie tragedie ze świata getta sprowadzają się jednak do jednego. Do tego, że są już przeszłością, którą Białas zaakceptował.
Rodzicielstwo
Rodzice za dzieci by życie oddali, bardzo kochają to mówić, a nie są w stanie nawet dać im uwagi i się przy nich nie kłócić. Takim dwuwersem Białas kończy jeden z pierwszych utworów na płycie. Wielokrotnie na Polonnie słyszymy, jak bardzo wpłynęły na niego narodziny córki.
Album to podróż przez myśli rapera. Mówiąc o tym, jak traktowano go w dzieciństwie, chce podkreślić wagę cennych wniosków, które wyciągnął. Raper skrzętnie układa wszystkie wady wychowawcze, którymi odznaczały się osoby zajmujące się nim i stara się nauczyć, jakim rodzicem nie być.
Słucham hip-hopu odkąd pamiętam. Do tego doszło zamiłowanie do humoru internetowego - i tak powstał Raportażysta. Cała ta memiczna otoczka to tylko część mojej działalności - chcę również uderzać w poważniejszą publicystykę i znajdować w rapach bardziej wartościowe treści. Ostatnimi czasy doskonale odnajduję się także w tematach przyrodniczych i ekologicznych.