Barry Keoghan i Christopher Abbott idą na noże. Zobaczcie zwiastun „Bring Them Down”
Sekretarz redakcji Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach…
W reżyserskim debiucie Christophera Andrewsa pojawiają się wątki traumy pokoleniowej, toksycznej męskości i wojny.
Irlandzkiej kulturze od zawsze szło całkiem nieźle, ale od kilku lat przeżywa swój rozkwit. Coraz większą popularnością cieszą się reprezentujący ją aktorzy: Cillian Murphy, Colin Farrell, Saoirse Ronan czy Paul Mescal. Książki Sally Rooney, Claire Keegan albo Paula Lyncha zdobywają rzesze czytelników. Nie inaczej jest w przypadku muzyki. Elektroniczna scena Belfastu (Bicep, Sally Lester, Holly C), hip-hopowcy z Kneecap albo melancholik Hozier rządzą na koncertach i playlistach. Czy za tymi sukcesami stoi wspólny narodowy mianownik? Choć każdy z przypadków wypadałoby traktować indywidualnie, pisarz Seamas O’Reilly ma odpowiedź na to pytanie. – Irlandia nie budzi poczucia zagrożenia. Nigdy nikogo nie najechaliśmy i nie kolonizowaliśmy. Czego tu nie lubić? – pyta retorycznie.
Bring Them Down. O przeszłości nie da się zapomnieć
Dziś nieprzypadkowo zerkamy w stronę szmaragdowej wyspy. Na horyzoncie miga właśnie kolejna propozycja, którą Irlandia może wyróżnić się w świecie kina. Światło dzienne ujrzał właśnie pierwszy zwiastun Bring Them Down. To pełnometrażowy debiut Christophera Andrewsa, który przedpremierowo prezentowano na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Toronto. – [Dostajemy] pełen napięcia i żałoby lament nad błędami popełnionymi w gniewie. Ranami, które nie chcą się zagoić. Przeszłością, która nigdy tak naprawdę się nią nie stała – recenzował na gorąco nowość Nick Schager z The Daily Beast. – Andrews nie zostawia wiele miejsca na współczucie czy romantyzowanie coraz bardziej agresywnych skłonności swoich bohaterów – wtórował mu krytyk ScreenDaily, Tim Grierson.
Konflikt poza kontrolą
W Bring Them Down na pierwszy plan wysuwa się dwóch pasterzy żyjących na irlandzkich rubieżach, u zbocza góry. Michael (Christopher Abbott) prowadzi farmę w zastępstwie niepełnosprawnego ojca. Mężczyzna izoluje się od świata zewnętrznego, a jego odosobnienie potęgują nieprzepracowane traumy z przeszłości. Konfrontacja z Jackiem (Barry Keoghan) i jego rodziną, do której przypadkowo uciekły należące do niego owce, okaże się brzemienna w skutkach. – To mityczna historia o zwaśnionych farmach. Drobna niezgoda przeradza się w coś, co staje się gwałtowne i brutalne. Eksploruję traumę pokoleniową i toksyczną męskość – przekonywał Andrews w rozmowie z portalem Collider.
Jak tłumaczą twórcy, dramat od początku miał być oszczędny formalnie. Sceny walki rodem z rasowych akcyjniaków zastępują w nim subtelności i niedopowiedzenia. – Wydaje mi się, że można powiedzieć bardzo wiele, pozornie dysponując małymi środkami – tłumaczył reżyser. Sam Keoghan, aktor nominowany do Oscara za Saltburn, polubił ten sposób pracy. Jak twierdzi, zbliżył go do samych zwierząt: niemówiących ludzkim głosem, a jednak odgrywających ważną rolę w całej historii.
Międzynarodową dystrybucją produkcji zajmuje się MUBI. Data polskiej premiery filmu pozostaje jeszcze nieznana.
Więcej o nowych europejskich filmach przeczytasz tu:
Sekretarz redakcji Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach „newonce", „NOIZZ", „Czasopisma Ekrany", „Magazynu Kontakt", „Gazety Magnetofonowej" czy „Papaya.Rocks". Mieszka i pracuje w Warszawie.