Fred Again.., Four Tet i Skrillex, czyli supertrio, o które nikt nie prosił, ale każdy potrzebował, zamknie tegoroczną edycję jednego z największych amerykańskich festiwali. Marzy nam się ich wspólny występ w Polsce!
Na ten występ czekano z wypiekami na twarzy. W końcu od premiery jego ostatnich płyt, czyli Blonde i wizualnego Endless, niedawno upłynęło siedem lat. W międzyczasie Frank Ocean imał się innych zajęć: wszedł do świata mody, filmu i prowadził własną audycję radiową. Raz za razem dawał jednak do zrozumienia, że wkrótce wróci z nowym materiałem i znów zacznie koncertować. Jego wielki comeback na Coachelli miał nadejść się już w 2020 roku, ale cały festiwal zastopowała wówczas pandemia COVID-19. Amerykański raper zagrał jako headliner (tuż obok Bad Bunny’ego i koreańskiego girlsbandu Blackpink) w kalifornijskim Indio dopiero tydzień temu.
Coachella 2023. Estradowa żałoba
Występ zdobywcy dwóch Grammy ostatecznie oceniono jako duży niewypał. Rozpoczął się godzinę później i zakończył przed czasem ze względu na ciszę nocną obowiązującą w stanie Idaho. Jak wynika z relacji uczestników festiwalu, artysta wyglądał na niedysponowanego. W ostatniej chwili zrezygnował z wysublimowanej choreografii, której głównym elementem był układ łyżwiarzy jeżdżących po prawdziwym lodowisku. Niektóre piosenki wykonywał bez mikrofonu, poprzestając na mało przekonującym lip-syncu. Robił między utworami przesadnie długie przerwy, a przez sporą część czasu siedział tyłem do widowni. Problemów z jego zobaczeniem nie miała tylko kalifornijska publiczność. Na YouTube mimo wcześniejszych zapowiedzi nie odbyła się transmisja z koncertu.
Niektórzy recenzenci doszukali w niecodziennej prezencji Franka Oceana doszukiwali się głębszego sensu. Według nich postrzępiona, mało widowiskowa struktura koncertu stanowi element przepracowania żałoby. Wokalista w 2020 roku stracił swojego 18-letniego brata, z którym kilkakrotnie bawił się na Coachelli. – To, dlaczego fani wyjątkowej muzyki tego nieuchwytnego twórcy mieliby koniecznie oczekiwać od niego szalonego show, budzi wiele wątpliwości. Cały występ – szalony, niechlujny, pełny żalu – miał w sobie wiele ekstatycznych momentów – nie kryła zadowolenia Eileen Cartter z magazynu GQ.
Coachella 2023. Rotacje w składzie
Raper, w odróżnieniu od innych artystów zaproszonych do Indio, w ten weekend (tj. 21-23 kwietnia), nie zagra koncertu po raz drugi. Z oficjalnego komunikatu wynika, że Frank Ocean uległ kontuzji jeszcze przed pierwszym występem. Nie chciał go odwoływać, dlatego obrócił całą koncepcję o 180 stopni. Zwichnięcia ostatecznie i tak jednak dały o sobie znać. – To było chaotyczne, ale w chaosie tkwi jakieś piękno. Czegoś takiego nie zamierzałem pokazać, jednak cieszyłem się z bycia na scenie. Do zobaczenia wkrótce – skomentował całą sytuację artysta.
Drake i The Weeknd w jednym stali domu? Niezupełnie. O co chodzi w sfabrykowanym duecie gwiazd i co ma z tym wspólnego AI?
Coachella szybko znalazła zastępców na miejsce Amerykanina. Niedzielny, headlinerski slot przejęli panowie z blink-182. Do składu formacji po długoletniej przerwie powrócił gitarzysta Tom DeLonge. W setliście ich niedzielnego koncertu poza dobrze znanymi szlagierami z pewnością nie zabraknie ostatniego singla Edging. Rockowe trio już wcześniej figurowało jednak w programie festwalu. Znacznie większą niespodzianką okazał się ktoś inny.
Elektroniczna Trójca Święta
Kalifornijską imprezę w tym roku zamknie trzech klubowych muszkieterów: bohater jednego z naszych dłuższych artykułów, Fred again.., Four Tet oraz Skrillex. Panowie wydali wspólnie tylko jeden utwór, Baby again. Nie są związani ze sobą kontraktem płytowym, nie czuwa nad nimi większa wytwórnia. Za ich spontaniczną współpracą stoją tylko (a może aż?) przyjaźń i gotowość do podejmowania estradowych wyzwań. Serię trzech pierwszych setów B2B2B zagrali w styczniu, w Londynie. Następnie postawili przed sobą bardziej ambitny cel – wyprzedać nowojorską halę sportowo-widowiskową Madison Square Garden, gdzie poza koncertami odbywają się mecze koszykówki czy hokeja. Zadanie wykonali w kilka minut. Fanom, którzy w ciemno kupili wejściówki, odwdzięczyli się pięciogodzinnym, ekstatycznym setem.
Każdy z panów solowo eksploruje inne rejony muzyki elektronicznej. Pierwszemu najbliżej do emotywnych brzmień podszytych wyważonym house’em. Kieran Hebden uderza w indietronicę, choć równie sprawnie remiksuje popowych artystów albo roztacza ambientowe krajobrazy. Skrillex to z kolei nestor dubstepu, w ostatnim czasie uważniej przyglądający się grime’owi czy EDM-owi. Gdy łączą siły, imprezowicze mają do czynienia z nieoczywistą, eklektyczną selekcją i technicznym sznytem. Coachello – zazdrościmy, Polsko – czekamy na twój ruch.
Sekretarz redakcji Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach „newonce", „NOIZZ", „Czasopisma Ekrany", „Magazynu Kontakt", „Gazety Magnetofonowej" czy „Papaya.Rocks". Mieszka i pracuje w Warszawie.