Chyba wszyscy już czekamy „aż znowu będziemy popijać Bacardi w klubie ze szklanki” – ale dziś nie o tym gatunku imprezowych hitów. To, że bardzo nam tęskno do imprez w klubach, koncertów czy też do zwykłych, klasycznych domówek, wręcz czuć w powietrzu (wdychanym oczywiście przez maseczkę).
Jestem niepoprawnym optymistą i spoglądam na przyszłość tej sfery życia przez różowe okulary. Skoro nie możemy pobujać się do imprezowego rapu w dzikim tłumie, spróbujmy spojrzeć na niego od trochę innej strony. Czy hip hopowe bangery muszą być prostym szlagierem bez niczego głębszego w sobie? W tym krótkim zestawieniu postaram się Wam udowodnić, że niekoniecznie.
Dwa Sławy: Buty do wódy / Pengaboys / JBC / Do Ryma
„Moje papierowe samoloty ma pilotować Jan Sobieski, no tak to widzę
Na moje wielowymiarowe metafory muszę sobie kupić drukarkę 3D”
Jeżeli w ogóle dałoby się jakoś przedstawić ten duet w jednym zdaniu, to może właśnie tak: Dwa Sławy nawet w tracku o chlaniu w klubie zamieszczają masę gier słownych, wielokrotnych rymów, nawiązań do popkultury czy po prostu błyskotliwych obserwacji.
Ta dwójka nie potrafi inaczej, nawet jeżeli tematyka jest mocno przyziemna i hedonistyczna. Wysoki poziom linijek i przekmin jest u nich zawsze zachowany, to już wręcz znak rozpoznawczy tego składu z Łodzi. Warto wspomnieć również o ich umiejętnościach nawijania: przyspieszeniach, dynamicznych zmianach flow i zabawie tempem.
Przy ich muzyce nie można się nudzić, a ich bengery stanowią idealny balans między dopracowaniem technicznym, a imprezowym polotem. Warte docenienia na trzeźwo i godne bujania się po napojach wyskokowych – nic dodać, nic ująć.
hip hopowe bangery: Szesnasty – 3 litery
„Dawno nie ABC z polskiego abecadła
Raczej XYZ, o tym pokoleniu prawda”
Poczułem się bardzo staro, gdy dotarło do mnie, że ten numer ma już prawie sześć (!) lat. To jednak niczego mu nie ujmuje, wręcz przeciwnie, stwierdziłem, że warto podkreślić ponadczasowość tego utworu.
3 litery Szesnastego to luźny storytelling o trójce bohaterów, których połączyły dwa atrybuty: zamiłowanie do imprezowania i… no, niestety, tytułowe 3 litery, czyli wirus HIV. Jest to bądź co bądź gorzka historia z morałem, przestrzegająca przed zbyt luźnym podejściem do zbliżeń podczas melanży. Jego aktualność w ciągu ostatniego roku wręcz zyskała na sile. Wałek nie stracił też nic na potencjale imprezowym – drop bitu w refrenie dalej buja jak oszalały, Szesnasty zawsze genialnie odnajdywał się na mocnych, elektronicznych brzmieniach.
Można więc połączyć przyjemne z pożytecznym, szalejąc do tego numeru na imprezie, przy okazji przypominając wszystkim o bardzo istotnej kwestii, jaką są zabezpieczenia.

Hip hopowe bangery: Łona/Webber – Stop, Nadiu!
„No i dalej już klasyk:
Ten bar, co tu był wcześniej
W bok odjeżdża i odsłania bezkres
I te sprawy, co to są mało izwiestne”
W zestawieniu nie mogło zabraknąć tej dwójki. Chyba nikt nigdy nie opowiadał z taką klasą i polotem o spożywaniu alkoholu w barze, jak Łona.
Świat opowiedziany słowami Łony to świat zupełnie inny, przefiltrowany przez kompletnie niedzisiejszą, ale mimo to nadzwyczajnie aktualną perspektywę. Archaizmy i bardzo specyficzna składnia mieszają się tutaj z naleciałościami rosyjskimi, gdyż autor jest ogromnym wielbicielem całej tamtejszej kultury (także kultury picia 🥴), i masą humoru. Ten jednak nigdy nie jest wyrażony wprost. Wszystko to spada na słuchacza lawiną rymów, również bardzo nieoczywistych, a z całości wyłania się obraz alkoholowego spotkania przedstawionego tak, jakby było czymś znacznie więcej. Łona dodaje prostym czynnościom i relacjom magii i poetyki z nadzwyczajną naturalnością. Realizm magiczny w rapie? Potrzymaj mu piwo.

Wszystko to z kolei wybrzmiewa w rytm produkcji Webbera, który tworzy ją w taki sposób, jakby nigdy w życiu nie słyszał o słowie „trend”. Jego kompozycje są po prostu jego, bardzo dynamiczne i wpasowujące się w konwencję całości, jednak na próżno jest szukać czegoś podobnego u współczesnych beatmakerów.

PRO8L3M – Przebój nocy (gościnnie Wanda i Banda)
„Panie, masz pan fart, nówka funkiel, bierzesz pan, czy nie bierzesz pan?
Klient już jedzie i chce je na gwałt – tak odbywała się tam sprzedaż aut”
W latach 80’ i 90’ brakowało w Polsce prawie wszystkiego, ale jednego tym czasom nie można odmówić – ludzie potrafili się wtedy bawić.
Steez i Oskar rozumieją to aż za dobrze, łącząc swój futurystyczny sznyt i storytellingowy potencjał nawijki z esencją muzyki z tamtych czasów. Ten utwór jest jak instrukcja: jak opowiedzieć ciekawą historię, przekazać klimat przełomu epoki, a przy tym zatrząść każdym melanżem jak starą dobrą dyskoteką. Robotę robi tutaj odnowiony refren utworu Hi Fi zespołu Wanda i Banda z 1984 roku.
Ten numer sprawdzi się świetnie nieodzownie od tego czy szukamy ciekawie napisanej historii, czy po prostu chcemy poskakać do nieśmiertelnego polskiego rocka.

źródło: Facebook Raportażysty, mem autora tekstu
Rasmentalism – Wyjdziesz na dwór? feat. Quebonafide
„Jestem na fali i będę się chwalił
Nieprawdopodobnie jak po veritaserum
Flow niespotykane jak kumple z liceum
Otworzyłem jebaną furtkę do celu
Jeśli tak wygląda ich wygranie życia
To wolę być jednym z tych lucky loserów”
Kolejna staroć, ale w dobie dzisiejszej, jeszcze nowszej fali coraz częściej z utęsknieniem spoglądam na 2014 rok, gdy nawet luźniejsze nagrywki zawierały masę punchline’ów i rozkmin tekstowych.
Tak się po prostu wtedy nagrywało tracki i nie sposób tego nie docenić nawet dzisiaj. Wyjdziesz na dwór to utwór, który konfrontuje beztroskę upływającej młodości z późniejszą karierą obu raperów, by doprowadzić nas do konkluzji, że… niewiele się zmieniło. Tylko tyle, ale poskładany tak, że nie da się nie uśmiechnąć przy rozkminach obu panów – zarówno Quebonafide, który już wtedy budził zainteresowanie, choć wciąż w jeszcze mocno hermetycznym rapowym gronie, jak i Rasa, którego linijki zawsze trzymały poziom. Całość leci na mocno imprezowym i świeżym (jak na tamte czasy) bicie Menta.
Jestem skłonny zaryzykować stwierdzenie, że ten track brzmieniowo nie zestarzał się ani odrobinę, choć wielu wielbicieli aktualnej fali pewnie się ze mną nie zgodzi.

Źródło: mem autora tekstu
Sarius – Wampir / Wspaniały i Wielki
„Nie wiem co to dzień, co to słońca blask
Co to jest uczucie, kiedy patrzysz na mnie tak
Nie wiem co to szmal, nie patrz na rachunek, wiesz
Nie wyglądam jak twój skarb, co tu zgubił się”
Gdybym miał zwizualizować potencjał i możliwości Sariusa, pokazałbym akrobatę. Wszechstronność tej postaci zostawia w tyle całą resztę rapowego podwórka.
Mariusz odnajduje się w oldschoolu, trapach, bitach z samplowanymi gitarami (czym z Gibbsem szczególnie zaskarbili sobie serca słuchaczy), wolnych, śpiewanych balladach i – wreszcie – na mocnych, klubowych brzmieniach. Zarówno na „Wampirze” jak i na „Wspaniałym i Wielkim” usłyszymy bardzo dynamiczne flow i umiejętności wokalnych tego rapera z Częstochowy.
Przy tym wszystkim Sarius spełnia podstawowy warunek tego zestawienia – jego teksty są głębokie, często poetyckie i zawsze DAJĄ DO MYŚLENIA, nawet kiedy są położone na vixowy, bujający podkład.
Hip hopowe bangery da się połączyć z liryzmem
W ten oto sposób przedstawiłem Wam kilka numerów, do których możecie ruszyć na parkiet, nie mając przy tym poczucia zażenowania. Czy imprezowy track musi mieć ambitny tekst? – kategorycznie nie. Nie takie jest przecież jego przeznaczenie. Większość melanżowej muzy radzi sobie doskonale bez tego. Ale warto docenić twórców, którzy zaspokajając pierwotną ludzką chęć wytańczenia się, nie zapominają o potrzebach lirycznych. Do czego gorąco Was zachęcam!
Słucham hip-hopu odkąd pamiętam. Do tego doszło zamiłowanie do humoru internetowego - i tak powstał Raportażysta (wcześniej znany pod jakże konkretną i zwięzłą nazwą "Komentarze Quebonafide na fejsie, których nigdy nie napisał"). Cała ta memiczna otoczka to tylko część mojej działalności - chcę również uderzać w poważniejszą publicystykę i znajdować w rapach bardziej wartościowe treści. Inna sprawa, że większość tego środowiska zasługuje co najwyżej na mema... Cóż, nie zamierzam narzekać. Trzeba w tym znaleźć zdrowy balans.