Niektóre hiszpańskie plaże będą mniej dostępne. Czemu tak się stanie?
Turyści powinni mieć się na baczności, ponieważ od tego roku czekają na nich nowe przepisy. Hiszpańskie plaże bronią się przed rezerwacjami.
Słona opłata za rezerwację miejsca przy brzegu
Delikatne promienie słońca, chłód poranka, miasto budzące się do życia… No i oczywiście plażowe leżaki obrzucone ręcznikami lub innymi prywatnymi przedmiotami, czekające na to aż ich sprytni właściciele obudzą się i zdecydują się wyjść nad morze. Kto z nas nie zna takiego scenariusza? Okazuje się, że turyści przyjeżdżający do Hiszpanii będą musieli odpuścić tę denerwującą rutynę lub słono za nią zapłacić.
Władze nie zamierzają iść na kompromis i wprowadzają surowe kary. Dosięgną one każdego wczasowicza chcącego oszukać system. Calpe, czyli jeden z hiszpańskich kurortów, od lat zmaga się z problemem dotyczącym braku wolnych miejsc plażowych oraz nadmiarem tych nieużywanych, które zostały wcześniej zarezerwowane poprzez pozostawienie rzeczy na leżaku. Lokalne władze wyznaczyły więc godziny, podczas których turyści będą mogli rozłożyć osobiste przedmioty na plaży.
Oznacza to, że przed 9:30 rano żaden plażowicz nie będzie mógł zająć swojego miejsca przy brzegu morza. Co więcej, każda próba rezerwacji na odległość zakończy się konfiskatą przedmiotów pozostawionych na plaży oraz grzywną wynoszącą około 250 euro. Tropieniem niesfornych plażowiczów w kurorcie Calpe zajmie się policja.
Najstarsze wino na świecie odnalezione w hiszpańskiej Carmonie. Ma dwa tysiące lat
Hiszpańskie plaże: czy to początek nowego trendu?
Nie tylko hiszpańskie plaże mają problem z rezerwowaniem leżaków poprzez pozostawienie ręcznika. Można więc przypuszczać, że skoro jeden z kurortów zdecydował się na zerwanie z turystyczną tradycją poprzez tak drastyczne środki, to decyzja o wprowadzeniu podobnych przepisów w innych miejscach jest tylko kwestią czasu.
Rezerwacja miejsc na odległość jest uciążliwa nie tylko dla osób, które w czasie wolnym nie mają ochoty na wyścigi o leżak, ale również dla pracowników kurortów, którzy stale otrzymują skargi płynące od sfrustrowanych gości. Być może Calpe stanie się przykładem dla innych masowo odwiedzanych miejsc.