We Włoszech pokonał samą „Barbie”. „Jutro będzie nasze” wkrótce na ekranach polskich kin
Debiut reżyserski aktorki Paoli Cortellesi był najchętniej oglądanym filmem na Półwyspie Apenińskim w ubiegłym roku. Nad Wisłą zobaczymy go już 24 maja.
O tym, że Barbie była ogromnym sukcesem komercyjnym, nikomu specjalnie nie trzeba przypominać. Opowieść o najsłynniejszej lalce świata zarobiła łącznie prawie półtora miliarda dolarów. Tym samym została najbardziej dochodowym filmem ubiegłego roku oraz 14. najbardziej dochodowym filmem wszech czasów. We Włoszech produkcja Grety Gerwig, podobnie zresztą jak Oppenheimer, Super Mario Bros. Film oraz Mała syrenka, nieoczekiwanie oddała jednak pierwszeństwo komediodramatowi Jutro będzie nasze.
Josh Hartnett jako seryjny morderca w filmie Trap. Zobacz pierwszy zwiastun produkcji!
Według szacunków czarno-biała produkcja od momentu premiery na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Rzymie zarobiła aż 36,6 mln euro. To o tyle duże osiągnięcie, że jej twórczyni, Paola Cortellesi, po raz pierwszy w swojej karierze zasiadła na krześle reżyserskim. Dotychczas jako aktorka stała po drugiej stronie kamery. Szersza publiczność może kojarzyć ją z ról w Dwóch światach, Cudownym Boccaccio i Przepraszam, że żyję.
Oda na cześć matek i córek
Czym zadebiutowała w nowym wydaniu Cortelessi? Akcja komediodramatu, którego styl silnie nawiązuje do bogatego dziedzictwa włoskiego neorealizmu, toczy się w 1946 roku, w powojennym Rzymie. Jego główna bohaterka Delia, wiedziona nagłym impulsem, postanawia zbuntować się przeciwko brutalnemu mężowi. Jej postawa uosabia walkę niezłomnych kobiet z głęboko zakorzenionym patriarchatem i przemocą domową. – [Produkcja – red.] jest też odą na cześć pięknych, acz burzliwych relacji matek z córkami – zaznacza polski dystrybutor Jutro będzie nasze, Gutek Film.
Jutro będzie nasze. Niektórych praw trzeba bronić
Reżyserka nie spodziewała się aż tak wielkiego sukcesu swojego pomysłu. – Pewnie, że to duże zaskoczenie, chociaż jednocześnie czuję, że nakręciłam dobry film – wyznaje w rozmowie z The New York Times. Cortellesi w tej samej rozmowie zastrzega, że chciała zwrócić uwagę rodaków na dyskryminację na tle płciowym. Choć produkcja rzekomo poruszyła czuły punkt narodu, według niej wiele aspektów przeciwdziałania przemocy nadal pozostaje do poprawy. – Chciałam nakręcić współczesny film, którego akcja rozgrywa się w przeszłości, ponieważ uważam, że wiele rzeczy pozostało bez zmian – wyznała twórczyni. – Oczywiście, nastąpił postęp, inne są prawa i przepisy, ale sama mentalność nie poszła z duchem czasu – dodaje. Niektórzy zarzucali jej propagandowy ton i przesadną poprawność polityczną, jednak ona konsekwentnie sprzeciwia się takim tezom. – Moja córka i inni muszą wiedzieć, że tych praw należy bronić i że mogą być kiedyś zagrożone – kwituje.
Jutro będzie nasze zadebiutuje w naszych kinach 24 maja, lecz pokazy przedpremierowe możecie dorwać już teraz. Oby wraz z oficjalną premierą debata o prawach kobiet z ziemi włoskiej na dobre przeniosła się do Polski.