Czarodziej muzyki elektronicznej z Wielkiej Brytanii wystąpi 26 stycznia w warszawskim Palladium, a 22 lutego w poznańskiej Tamie. Przed występami warto bliżej go poznać.
W ubiegłym roku Max Cooper otworzył osiemnastą edycję katowickiego festiwalu Tauron Nowa Muzyka. Jego koncert okazał się szczególny z dwóch powodów. Nie dość, że odbył się w niezwykłych wnętrzach siedziby NOSPR-u, to Brytyjczyk przyjechał na Śląsk z trójwymiarowym, audiowizualnym widowiskiem. Scenę zasłoniły dodatkowe ekrany, na których wyświetlano immersyjne projekcje. Wizualizacje i muzykę z pogranicza emotywnego techno, IDM-u oraz modern classical uzupełniono jeszcze nietuzinkową grą świateł.
Po kilku miesiącach autor płyt Emergence i Unspoken Words wraca nad Wisłę z tym samym show. 26 stycznia w warszawskim Palladium i 22 lutego w poznańskiej Tamie można zatem nadrobić zaległości albo… sprawić sobie powtórkę z rozrywki. W obu przypadkach polecamy przypomnieć sobie, dlaczego Max Cooper jest nazywany jedną z najważniejszych i najoryginalniejszych twarzy wyspiarskiej elektroniki. Oto trzy główne powody.
Bilety na koncerty Brytyjczyka znajdziecie w Going. Uwaga, schodzą jak ciepłe bułeczki!
Z wykształcenia jest naukowcem
Brian May, gitarzysta Queen, ma doktorat z astrofizyki. Frontman grupy Bad Religion, Greg Graffin, specjalizuje się w zoologii, a Brian Cox, zanim zaczął uczyć o fizyce cząstek elementarnych, grał na klawiszach w popowym zespole D:Ream. Wspomniani artyści, mający doświadczenie w muzyce i nauce, oddzielają raczej grubą kreską obie te sfery swojego życia. Max Cooper, doktor biologii obliczeniowej na Uniwersytecie w Nottingham, udowadnia jednak, że można je ze sobą sprawnie pożenić.
Artysta osadza wiele swoich projektów w teoretycznych rozważaniach nad cielesną i etyczną naturą człowieka. Takie refleksje służą mu również do konceptualizacji niezwykłej oprawy wizualnej. Za przykład niech posłuży utwór Symphony in Acid zainspirowany pismami Ludwiga Wittgensteina. Słynny austriacki filozof zajmował się tym, gdzie leżą granice rozumienia wytyczane nam przez język. – Jego twórczość porusza kwestie ludzkiej ekspresji i powiązań między symboliką a egzystencją. Robi to w zawiły, gęsty sposób, co moim zdaniem pięknie nadawało się do przedstawienia w formie sztuki – tłumaczy Cooper. Jego połamaną kompozycję uzupełnia wideo zrealizowane przez Ksawerego Kirklewskiego. Każdy dźwięk ma w niej reprezentację w postaci tekstowych manipulacji.
Doceniają go słuchacze i inni artyści
Max Cooper postanowił w pełni poświęcić się muzyce kilka lat po napisaniu doktoratu. Debiutancki album Human, którym według magazynu Resident Advisor uwypuklił swoje najbardziej przystępne cechy, nie tracąc z pola widzenia swojego klubowego emploi, wydał w marcu 2014 roku. Od tamtej pory szło mu tylko lepiej. Zaczął grywać w coraz większych przestrzeniach. Do współpracy zaprosiło go renomowane biuro architektoniczne Zaha Hadid Architects. Remiksował utwory dla Christiana Löfflera, Òlafura Arnaldsa, Michaela Nymana i zespołu Hot Chip. Jako niestrudzony eksperymentator i kurator treści powołał też do życia własną wytwórnię Mesh, w której nie poprzestaje na prezentowaniu świeżych brzmień. Ciekawią go także nowe technologie: wirtualna rzeczywistość, dźwięk przestrzenny czy system Dolby Atmos. Co tu dużo mówić: mamy do czynienia z człowiekiem-orkiestrą, któremu wiele osób z branży po cichu zazdrości tak interdyscyplinarnego podejścia.
Potrafi wywoływać emocje
W tym wszystkim najważniejszy okazuje się fakt, że muzyka Brytyjczyka – choć często surowa, dopieszczona produkcyjnie w każdym calu – nie dystansuje się od słuchacza. Ba, jest zgoła inaczej, bo potrafi uderzyć nie tylko na poziomie estetycznym. Utwory z najnowszej płyty Motif budzą wiele wrażeniowych skojarzeń. Jednym przypomną o kruchości świata, innym sprawdziłyby się jako ścieżka dźwiękowa ucieczki w nieznane. Jak sami na nie zareagujecie? O tym najlepiej przekonać się na żywo.
Sekretarz redakcji Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach „newonce", „NOIZZ", „Czasopisma Ekrany", „Magazynu Kontakt", „Gazety Magnetofonowej" czy „Papaya.Rocks". Mieszka i pracuje w Warszawie.