Melodie topowych piosenek stają się coraz prostsze. Co do tego doprowadziło?
Kolektywny umysł członków redakcji Going. MORE
Główna autorka badania, Madeleine Hamilton z Uniwersytetu Londyńskiego, wskazuje, że gatunki takie jak rock stadionowy, disco i rap nieodwracalnie zmieniły zasady gry.
Artykuł naukowy Trajectories and revolutions in popular melody based on U.S. charts from 1950 to 2023 właśnie ukazał się na łamach periodyku Scientific Reports. Podstawą omówionej w nim analizy Madeleine Hamilton i współpracującej z nią Marcusem Pearce’em był zbiór danych o enigmatycznej nazwie Billboard Melodic Music Dataset, czyli BiMMuDa. Opracowano w nim 366 przebojów, które na przestrzeni dekad szturmowały szczyty końcoworocznych zestawień singli magazynu Billboard. Badaczy nie interesowały ani słowa, ani gatunkowa klasyfikacja topowych kompozycji. Wyodrębnili z nich za to melodie, rozumiane jako ciąg uporządkowanych, następujących po sobie dźwięków. To pierwszy element utworu, który wwierca się w głowę słuchaczy. Właśnie je, a nie partie instrumentów, zdarza nam się nucić na poczekaniu.
Melodie: trzy fazy rewolucji
Badaczy interesowało, jakim przeobrażeniom we wskazanym czasie uległy melodie. Okazuje się, że dziś są zdecydowanie prostsze względem poprzednich dekad. Ich złożoność konsekwentnie maleje. Szczególnie dało się to odczuć w latach 1975, 1996 i 2000. Za pierwszym razem najprawdopodobniej odpowiadał za to wzrost popularności stadionowego rocka i disco. Później zmianę wywołało upowszechnienie cyfrowych stacji roboczych, czyli programów przeznaczonych do łatwiejszej edycji, miksu i masteringu dźwięku. Na przełomie XX i XXI wieku sprawcą całego zamieszania był zaś rap. Topowi raperzy specjalnie nawijali na chwytliwych, nieskomplikowanych bitach. Liczyło się przede wszystkim to, co mieli do powiedzenia. Gdyby zaś zastanowić się, co dziś stoi na czele rewolucji, wypadałoby zajrzeć na serwisy streamingowe albo TikToka. To platformy promujące jasne, klarowne komunikaty muzyczne.
Zmiany na innych polach
Hamilton na łamach portalu The Guardian przestrzega jednak przed pochopnym wyciąganiem wniosków. Kiedyś to była muzyka, teraz to nie ma muzyki? Takie konstatacje wypada zostawić boomerom. – Przypuszczam, że wraz z uproszczeniem melodii urozmaiceniu uległy inne aspekty komponowania piosenek – przekonuje badaczka. Ma na myśli choćby specyfikę samego brzmienia albo harmonię. Jednocześnie trafnie odnotowuje, że od 2000 roku systematycznie rośnie inny parametr: gęstość nut na sekundę. Artyści szybko przechodzą do rzeczy, co bez wątpienia stanowi odpowiedź na potrzeby stale niezaspokojonego słuchacza.
A co się dzieje poza mainstreamem?
Praca zaprezentowana na łamach Scientific Reports zupełnie nie wyczerpuje tematu kompozytorskich przemian. Hamilton zwraca uwagę na to, że dalsze badania mogłyby zweryfikować inne hipotezy, na przykład dotyczące innych aspektów muzyki. Obecnie zajmuje się choćby samymi akordami, czyli współbrzmieniami dźwięków o różnej wysokości i nazwie. Ciekawi ją także, co się dzieje poza listami przygotowywanymi przez Billboard. W końcu największe przeboje mogą, ale nie muszą wytyczać kierunku poszukiwań twórczych innych przedstawicieli branży.
Wytwórnie muzyczne idą na wojnę ze sztuczną inteligencją! O co poszło?
Kolektywny umysł członków redakcji Going. MORE