Chodzę na wystawy, piszę o nich i je polecam. Z…
Powraca Warsaw Gallery Weekend. W tym roku w coroczny festiwal sztuki zaangażowało się około 40 galerii. Jakie wystawy warto odwiedzić?
Warsaw Gallery Weekend to coroczny festiwal sztuki współczesnej organizowany przez prywatne galerie. Jak zwykle możemy liczyć na konkretny powiew świeżości, który zawdzięczamy aż 43 wystawom prezentującym w sumie kilkadziesiąt osób twórczych. Artyści i artystki skupiają się w tym roku na aktualnych zagadnieniach – m.in. sztucznej inteligencji, kryzysu klimatycznego czy toksycznej męskości. Powracają również stale poruszane tematy, takie jak tożsamość, ciało i odwieczna walka kultury z naturą.
Ear Piece. Ksenia Gryckiewicz, Antonina Nowacka | WANDA gallery | do 1.10
Synestezyjne doświadczenie przygotowała dla nas WANDA Gallery. Skupiająca się na prezentacji współczesnych dzieł z Europy Środkowo-Wschodniej galeria tym razem zestawia ze sobą prace dwóch artystek – pochodzącej z Białorusi malarki Kseni Gryckiewicz i polskiej kompozytorki Antoniny Nowackiej. Ear Piece to wyjątkowe wizualno-audialne doświadczenie, którego motywem przewodnim staje się wędrówka do wnętrza samego siebie. Obie artystki eksplorują temat na właściwy sobie sposób – Gryckiewicz zwielokrotniając własne odbicie w wyciszonych autoportretach, Nowacka poprzez studia natury, która staje się ucieleśnieniem stanów emocjonalnych. Obie strategie łączy subtelne medytacyjne wyciszenie, które pozwala nasłuchiwać własnych potrzeb i pragnień.
Umierająca Gaja Paweł Baśnik | Krupa gallery | do 1.10
Mroczne obszary Matki Natury eksploruje Paweł Baśnik. Malarz w swoich drapieżnych i mrocznych obrazach koncentruje się na powolnej degradacji środowiska, którą odzwierciedla degradacja kultury. W rozczapierzonych pomnikach, zwiędłych bukietach i wyschniętych czaszkach wybrzmiewa tęsknota za kulturą i jednocześnie przepowiednia jej końca. W swoich pracach artysta wykorzystuje zarówno tradycyjne techniki malarskie, jak i cyfrowe, zadając jednocześnie pytanie o rolę twórcy. Czy w erze chatGPT i AI-generated-images artysta jest jeszcze potrzebny? Apokaliptyczne i jednocześnie nęcące estetycznie dzieła Baśnika nie dają jednoznacznej odpowiedzi.
Veronika Hapchenko: nowe obrazy (z cyklu mozaik) | Import/Export | do 10.11
Równie pociągające, choć w zupełnie inny sposób, są prezentowane w Import/Export obrazy Veroniki Hapchenko. Ich świetlista forma przypominające new-agowe obietnice alternatywnej rzeczywistości tylko z pozoru jednak staje się zapowiedzią nowego lepszego świata. Przypominające wizje mistyków obrazy to tak naprawdę kreatywna interpretacja płaskorzeźb ceramicznych z Prypecia – opuszczonego robotniczego miasta w północnej Ukrainie, niegdyś obsługującego sowiecką elektrownię jądrową w Czarnobylu. Dzieła Ivana Litovchenki ilustrowały mity ZSRR, stając się elementem politycznej propagandy. Hapchenko przywołuje klasyczne radzieckie dzieła ukończone zaledwie kilka lat przed tragicznym wybuchem reaktora, zwracając uwagę na niszczycielskie konsekwencje ślepej wiary w postęp.
Shell Tears. Szymon Kobylarz, Kamil Kukla, Michał Zawada | Piana Gallery | do 15.10
Podczas tegorocznego WGW do Warszawy zawita Kraków. A to wszystko za sprawą Piana gallery, niewielkiej krakowskiej galerii, która jak zawsze prezentuje świeże i estetyczne prace poruszające aktualne problemy. W ramach wystawy festiwalowej trzech artystów skupia się na pojęciu męskości. Jakie role narzuca mężczyznom społeczeństwo we współczesnym świecie? Zawieszeni pomiędzy figurą bohatera, incela i macho próbują znaleźć sobie nowe miejsce. Coraz cześciej przywoływana koncepcja tzw. toksycznej męskości ma swoje daleko idące konsekwencje, destabilizując dotychczasową definicję prawdziwego mężczyzny. Tytuł wystawy będący zlepkiem słów: “shell” (muszla, pancerz) oraz “tears” (łzy), odnosi się do owej niejednoznaczności, sugerując wyjście poza wyraźne pojęciowe ramy. Jednocześnie ich współbrzmienie przywodzące na myśl słowo „shelter” (schron, kryjówka) sugeruje poszukiwanie trzeciej drogi.
Jangare Małgorzata Mirga-Tas | Fundacja Galerii Foksal |do 18.11
Małgorzata Mirga-Tas znana jest ostatnio przede wszystkim dzięki swoim monumentalnym tkaninom łączącym historię Romów z mitologiczną przestrzenią symboli. Prezentująca swoje prace w polskim pawilonie na 59. Biennale w Wenecji zapisała się w powszechnej świadomości jako twórczyni jaskrawych, widowiskowych gobelinów. Monumentalne tkaniny są wynikiem długoletnich badań artystki, w których skupia się na budowaniu nowej, afirmatywnej ikonografii społeczności romskich. Jako artystka romskiego pochodzenia, ściśle związana ze swoimi korzeniami, bada uniwersalną historię Romów często posiłkując się losami własnych przodków i przodkiń. W ramach wystawy w Fundacji Galeria Foksal artystka powraca do swoich początków, koncentrując się na… rzeźbie. Przypominające ochronne totemy romskie minimalistyczne figurki zupełnie nie przypominają rozbuchanych, mozaikowych instalacji z weneckiego Biennale. Warto poznać i taką, kameralną wersję twórczości Mirgi-Tas.
Zaświaty Anna Orłowska | Gunia Nowik Gallery | do 18.11
W jakie zaświaty wyrusza Anna Orłowska? Znana z wyjątkowo subtelnej zabawy obrazem artystka w swoim nowym projekcie skupia się na dawnych rodzinnych okolicach. Powrót na starą śląską wieś Sandowitz (dzisiejsze Żędowice) staje się bodźcem do rozliczenia z przeszłością. Nie jest to jednak typowo sentymentalny projekt, będący wyrazem tęsknoty za tym, co było. Ogniskująca się wokół XIX-wiecznego młynu, niegdyś gromadzącego wokół siebie lokalną społeczność, historia ma w sobie coś niepokojącego. Sielankowe (na pozór) portrety dzieci z rodziny artystki przeplatają się z mrocznymi zbliżeniami potężnej maszyny i niszczonymi przez artystkę archiwaliami. Charakterystyczny rudy barwnik pokrywa część prac, przypominając o hutniczym rodowodzie regionu. Prywatna historia miesza się z historią ziemi, która była jej świadkiem, a całość – za pomocą kolistej formy młyna – ujęta zostaje w symboliczną ramę.
Zbliżenie. Izabella Gustowska, Jolanta Marcolla | lokal_30 | do 1.12
Galeria lokal_30 po raz kolejny nie zawodzi, tym razem sięgając po prace wyjątkowych artystek rodzimej awangardy. W świecie zdominowanym przez fotografię cyfrową, a już za chwilę przez dzieła tworzone od podstaw przez sztuczną inteligencję, powracamy do fundamentów – zoomu. Podstawowa funkcja aparatu staje się punktem wyjścia do konfrontacji dwóch artystek, które w swojej twórczości skupiały się na filmie i fotografii. Prace Izabelli Gustowskiej i Jolanty Marcolli łączy zamiłowanie do optycznej zabawy z obiektem. Reprezentantki sztuki mediów zgrabnie poruszały się po (ówczesnych) nowych technologiach, eksperymentując z formą. Przy użyciu (dziś być może uznawanych za proste) środków komentowały trudną PRL-owską rzeczywistość. Obie uczestniczyły w jednej z ważniejszych feministycznych wystaw tamtej epoki Kunst mit Eigen-Sinn, podkreślając artystyczny wymiar mediów, które w Polsce nie miały jeszcze statusu tzw. sztuki wysokiej. Co z tego powrotu do przeszłości może wyniknąć zarówno dla nas, jak i obecnego pokolenia twórców i twórczyń?
Sprawdź też: Wakacje cały rok, czyli Turnus na Wolskiej [WYWIAD]
Chodzę na wystawy, piszę o nich i je polecam. Z wykształcenia historyczka sztuki i fotografka, z zamiłowania kartomantka. Ezo tematy nie są mi obce. Lubię rozmawiać, szczególnie z kobietami i o kobietach. Jestem związana z Radiem Kapitał, gdzie współprowadzę "Tarotiadę" i mam swoje solowe pasmo "Czeczota".