Czytasz teraz
Czy Taco Hemingway doznał oświecenia? Recenzja „1-800-Oświecenie”
Muzyka

Czy Taco Hemingway doznał oświecenia? Recenzja „1-800-Oświecenie”

Taco Hemingway recenzja

Na swój kolejny album Taco Hemingway kazał czekać fanom ponad 1000 dni. Jak więc brzmi jego nowa płyta i jak się ma do całokształtu twórczości? Oto recenzja jednej z najgorętszych premier tego roku.

Taco Hemingway to fenomen popkulturowy, o którego twórczości powstała już niejedna analiza, praca naukowa czy recenzja. Jego kariera to bardzo wyjątkowy przypadek. Od wielkiego rozgłosu, który dał mu singiel 6 Zer w 2015 roku, raper nie odpuszczał i atakował nową muzyką co rok lub nawet częściej. Tym bardziej więc zastanawia pierwsza tak długa przerwa wydawnicza. Taco przyzwyczaił swoich słuchaczy do bardzo konkretnego wzoru, po czym kompletnie zerwał wszelkie schematy i zniknął. Nad czym więc pracował przez te trzy okrągłe lata?

Koncept

Koncept tego albumu bardzo łatwo streścić komuś w jednym zdaniu, ale wcale nie tak łatwo naprawdę oddać istotę tego, co Taco stworzył na tych utworach. Album koncepcyjny typu audycja radiowa – tak, tym właśnie jest. Ważniejsze jest jednak to, że audycja 1-800-Oświecenie to w pewnym sensie publiczny telefon zaufania. Taco kolejny raz wchodzi w rolę lustra, w który przeglądają się problemy przeciętnego obywatela 21 wieku. Czasem podchodzi do nich ironicznie, czasem prześmiewczo, ale cały czas z poszanowaniem tego, że to problemy. Wydźwięk tej płyty jest prosty i konkretny – nie bójcie się dzwonić na telefony zaufania, nie bójcie się iść do specjalisty czy chociaż pogadać z kimś bliskim o swoich demonach. Taco jest raperem, który swoją muzyką chce przemycić uniwersalną, pomocną ideę.

Taco Hemingway recenzja

Białkoholicy, ale to cała płyta

Pamiętacie taki utwór z Umowy o Dzieło jak Białkoholicy? Taco obśmiewał w nim hipokryzję wielce ambitnych sportowców, których wszystkie zdrowe nawyki żywieniowe kończą się w weekend na melanżu. Opisywał to bardzo błyskotliwie i z mocnym przekąsem. W pewnym sensie można stwierdzić, że cały album 1-800-Oświecenie jest taką rozszerzoną wersją Białkoholików. Taco nie wytyka społeczeństwu już tylko konfliktu zdrowe żywienie – niszczenie się na imprezach. Idzie dalej i porusza całą gamę niedoskonałości ludzkich, od uzależnienia od smartfonów, konsumpcjonizmu aż do hazardu i szeroko pojętej próżności. Porównanie do Białkoholików jest jednak znamienne – o siłowni jest tu najwięcej. Kreatyna i przedtreningówki ewidentnie zajęły ważne miejsce w głowie Taco.

Taco Hemingway recenzja

Taco poszedł do opery

Utwór Pakiet Platinium zdaje się być jednym z najbardziej eksperymentalnych wyskoków Taco w jego karierze. Cały numer brzmi jak karykatura starej reklamy telewizyjnej, wstawki w jakimś musicalu albo występ w operze. Niektórzy docenią ten odważny zabieg, inni być może uznają ten track za asłuchalny. Jedno trzeba Hemingwayowi oddać. Nie boi się kompletnie odpiąć wrotek w swoim własnym, autorskim stylu.

Taco Hemingway recenzja

Goście pasują podejrzanie dobrze

Wszyscy artyści zdają się być dopasowani do albumu jak idealne puzzle. Często nie są to zwyczajnie dograne zwrotki, ale w pełni świadome przeplatanie się z Taco wers za wersem. Rymy, intonacje – to wszystko brzmi trochę, jakby Taco napisał większość za nich. Serio, spójność wszystkich gościnek jest niemalże krystaliczna. Co więcej, żaden gość nawet nie próbuje dominować Taco na tym albumie, są oni bardziej audio-dekoracjami. Czy tak marginalizacja wychodzi płycie na minus? Skądże. Wszyscy pracują na sukces konceptu.

Taco Hemingway recenzja

Autoterapia

Czy Taco napisał tę płytę bardziej dla nas czy dla siebie? Można odnieść różne wrażenia w zależności, w którym momencie płyty akurat się znajdujemy. Czuć tu typową dla Taco misyjność, ale jest to też wyjątkowo osobisty materiał. Już od czasu Marmuru raper przemycał swoje problemy z dzieciństwa czy żal do rodziców. Natomiast na Oświeceniu zdaje się otworzyć na ten temat dużo bardziej. Końcowa rozmowa ze speakerem jest próbą poradzenia sobie z demonami przemijania. Morał całego albumu jest wręcz parafrazą jego wersu z Marmuru:

Zobacz również
Liroy dokument

Nie wie się o „starych dobrych czasach” gdy się żyje w nich
„Stare dobre czasy” trwają teraz to przywilej żyć

I tym akcentem naprawdę z przyjemnością można zakończyć wstępną analizę tego materiału. Słuchając audycji Radia Marmur czuć, że Taco po prostu siadł z długopisem przy biurku. Powolutku rozkminiał i rozpisywał sobie ten album, jak pisarz szkicuje swoją powieść. Czuć w tym zajawkę i bardzo zdrowo nasyconą kreatywność. Powiedzmy sobie szczerze, nikt w Polsce nie podchodzi do nagrywania rapu w tak specyficzny sposób. Nawet jeśli nie jest idealny, to na pewno kolejny album w jego dorobku, który z perspektywy czasu będzie postrzegany jako wyjątkowe, fascynujące dzieło.

ŁAP BILETY NA NAJNOWSZĄ TRASĘ TACO

Copyright © Going. 2024 • Wszelkie prawa zastrzeżone

Do góry strony