asster, na trapową duszę plaster – podziemny rap zawiesza poprzeczkę wysoko
Kocham muzyczkę, filmy i NBA. Znam zdecydowanie zbyt dużo polskich…
Nowa fala trapu zalewa Polskę. To się dzieje na naszych oczach. Nie pozostawaj obojętnym. Sprawdzaj nowych zawodników, bo warto.
Latami powtarzaliśmy frazesy o nieudolnym systemie szkolenia piłkarzy w Polsce. I choć sytuacja w ostatniej dekadzie uległa nieco zmianie, to nadal nie jest kolorowo. Cóż, najwyższy czas by PZPN zwrócił się z prośbą o pomoc do rapowego światka. Szturm młodych raperów, który trwa od jakichś 2-3 lat jest imponujący. Są przygotowani, kumaci, rozumieją trendy i nie mają za grosz skromności – w pozytywnym tego sensie. Nie wierzysz? Asster ma coś do powiedzenia na ten temat.
To kolejny newcomer, który robi odważny najazd na scenę. Podobnie jak Vkie, Rusina, Waima czy Koneser z łatwością odnajduje się w nowoczesnych brzmieniach ukazując przy tym niezwykle bogaty warsztat. Dodatkowo może pochwalić się bardzo przyjemnym tonem głosu osadzonym w średnich rejestrach. Jest on wystarczająco plastyczny, aby dać mu możliwości eksperymentowania z podśpiewywaniem, ale też na tyle konkretny, że nie potrzebuje dodatkowych efektów. Słychać to dobrze w wypuszczonych dotychczas trackach.
asster – No Kisses
Sampelek z Katy Perry hula jak zły. Młodzi wiedzą, co działa. W momencie, gdy Fivio Foreign podbija światowy mainstream swoimi kawałkami opartymi na fragmentach największych hiciorów, mało znani małolaci z Polski implementują te patenty w swojej twórczości. Mamy 2022 rok i czuć to na każdym kroku. Polski rap przestał zmulać. Dopływ trendów i inspiracji jest w wielu przypadkach natychmiastowy. No Kisses jest tego dowodem.
asster – W Pół
A nie mówiłem? W Pół to pokaz wokalnych zdolności asstera. Nie dajcie się zwieść, dźwignięcie tego melodyjnego refrenu i fragmentów zwrotek to nie rutynowe wycofanie piłki do bramkarza. To odważny rajd po skrzydle i sprytna wrzutka w pole karne. Drillowy bit robi robotę mimo dość domyślnych rozwiązań i charakterystycznego manipulowania basem. Duży props za dobrze pomyślaną pauzę w refrenie – nadal za mało osób kuma, że cisza może być równie atrakcyjna jak wypchane po brzegi sylabami wersy. Grunt to odpowiednie proporcje.
asster – KEEP IT LOWKEY
Niby lowkey, a jednak flex – prawidłowo. „Mam wczutę w trap” nawija asster i nie mija się z prawdą. Słychać to nie tylko w dobrze napisanych zwrotkach, ale też przekminionych, travisowych podbitkach w refrenie i samym mixie utworu. Reprezentant ŁDZ przypomina o swoich nowoszkolnych przynależnościach również za sprawą licznych angielskich wtrętów.
Jak pisałem w tekście o anglicyzmach w polskim rapie: Zjawiła się młoda gwardia i wywróciła pisanie zwrotek do góry nogami. Anglicyzmy w PL-rapie to nie tylko przejaw flexu i chęci udowodnienia anglistom i anglistkom, że nie mają co się martwić o ustną maturę. Poszukujący nowych brzmieniowych rozwiązań raperzy musieli zauważyć, że najprostszą drogą do osiągniecia efektu, jaki gwarantują kawałki Drake’a czy Young Thuga, jest po prostu skopiowanie tego, co robią wspomniani.
asster – SWOJE BAJKI
W zestawieniu nie mogło zabraknąć asstera w bardziej melancholijnym wydaniu. Kawałek SWOJE BAJKI daje wgląd w jego życie i drogę, jaką pokonał, żeby stanąć na scenie. Właśnie w takich trackach jak ten słychać pełnię możliwości wokalu rapera. Niewspomagany efektami, czysty głos asstera przyjemnie rezonuje i odznacza się sporą dawką pewności siebie. To świadczy o jego wszechstronności. Nie zdziwiłbym się, jeśli usłyszelibyśmy go w niedługiej przyszłości na bardziej klasycznych bitach. Nie mam wątpliwości, że poradziłby sobie również w truskulowym wydaniu.
Przeczytajcie wywiad z assterem!
Kocham muzyczkę, filmy i NBA. Znam zdecydowanie zbyt dużo polskich rapowych wersów i sposobów na przejście Dark Souls.