Nadmorska nostalgia. 5 powodów, dla których warto zobaczyć „Bałtyk” Igi Lis
Redaktor naczelny Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach…
Jeden z najgłośniejszych polskich dokumentów w tym sezonie to opowieść o niesłabnącej pasji do życia, etosie pracy i świecie, który znika na naszych oczach. Bałtyk wchodzi dziś do kin, a my wskazujemy kilka przyczyn, dla których wśród innych premier dobrze wyróżnić akurat ten tytuł.
W poszukiwaniu autentyczności
Często bywa, że dokumentaliści porywają się z motyką na słońce. Mając raptem 90 minut, chcą wyjaśnić wszystkie problemy trapiące świat, przedstawić historię rozciągającą się na kilka dekad i koniecznie nie zapomnieć o żadnym, nawet pozornie nieistotnym detalu. W rezultacie ich przekaz bywa rozwodniony i po wyjściu z kina spostrzegamy, że w zasadzie nie dowiedzieliśmy się niczego nowego.
Iga Lis od samego początku nie siliła się na makrospołeczne refleksje. Krąg reżyserskich poszukiwań zawęziła do jednej osoby i jej barwnego świata. Bałtyk mimo to i tak zawiera uniwersalne refleksje, z którymi skonfrontuje się każdy widz i widzka. To zasługa czule napisanego i uważnie zbudowanego scenariusza.

Bohaterka, której nie da się nie lubić
Nie tylko w rodzinnej Łebie, ale i na całym Wybrzeżu krążą o niej legendy. Już od ponad 40 lat karmi tubylców i turystów świeżymi, starannie przyrządzanymi rybami. Sukces jej wędzarni nie kończy się jednak na tym, że jest bardzo dobra w swoim fachu. Klienci wracają do niej także po uśmiech, miłe słowo czy wyrazy wsparcia. Odwdzięczają się stałymi wizytami, ale i prezentami albo – jak zaprezentowano to w jednej ze scen – niespodziankowymi przyjęciami urodzinowymi.
Miecia to postać, której nie da się nie lubić i o której skrycie marzy każdy dokumentalista. – Obserwowałam ją z dala i od razu podjęłam decyzję, może nieco spontaniczną, że to ona będzie tematem przewodnim. Jest w tym miejscu i jej bohaterach coś tak magnetycznego, że chciałam zostać częścią tego mikrokosmosu, aby móc go w pełni poznać – wspomina Lis w rozmowie z NOIZZ. Protagonistki nie trzeba było długo namawiać, żeby stanęła przed kamerą.

Konfrontacja z przyszłością
Siłą Bałtyku jest to, że przy całym cieple i charyzmie, jakie roztacza wokół siebie Miecia, nie brakuje w nim miejsca na słodko-gorzkie refleksje. Nieustanna ekspozycja na dym wędzarniczy i papierosowy doprowadziła u Mieci do problemów zdrowotnym. Coraz częściej zastanawia się też nad tym, jak będzie wyglądać jej przyszłość. Czym wypełni sobie czas, jeśli przejdzie na emeryturę? Kto przejmie po niej lokal?
W eksplikacji reżyserskiej Iga Lis wyjaśniła, że swoim dokumentem chciała zbadać, jakie miejsce w życiu starszych pokoleń zajmuje etos zawodowy. – „Bałtyk” staje się opowieścią o pracy jako dziedzictwie, o przekonaniu głęboko zakorzenionym w powojennych pokoleniach, że wartość człowieka mierzy się jego wydajnością – przekonuje autorka. Przy portretowaniu swojej bohaterki nie dokonuje zarazem jej osądu: raczej stara się ją po prostu zrozumieć.

Wizualna i dźwiękowa uczta
Stosunek części osób do tego, jak wyglądają nadmorskie miejscowości, bywa ambiwalentny. Z jednej strony trudno nie uśmiechnąć się na widok kojących fal, zmarszczek na piasku czy migających na horyzoncie latarni. Jest jednak i druga strona medalu: reklamy hałaśliwie nawołujące na każdym kroku do kupna ryby, zapiekanki albo przynajmniej lodów, stoiska przepełnione bibelotami, architektoniczny chaos złożony z kwater wypoczynkowych.
Iga Lis wraz z autorem zdjęć Kacprem Gawronem nie dystansuje się od tego kontrastu. Doskonale widać jednak, że chce wydobyć z Łeby to, co najpiękniejsze, budzące nostalgię i mogące z miejsca trafić na pocztówkę. Wizualna warstwa świetnie współgra ze ścieżką dźwiękową autorstwa producenta, który doskonale rozumie, jak powinny brzmieć ostatni dni wakacji – Bartosza Kruczyńskiego aka Pejzaż.
Ku wsparciu debiutantów
Reżyserka nie po raz pierwszy stanęła za kamerą. W przeszłości zrealizowała już teledysk do Gelato swojego życiowego partnera, Taco Hemingwaya. Wraz z nim stworzyła także dwie krótkometrażówki: SNUJ SIĘ i SELF-MADE?, o którym niedawno pisaliśmy na łamach Going. MORE. Na koncie ma również dokument Za moich czasów, przedpremierowo prezentowany na festiwalu Millennium Docs Against Gravity.
Bałtyk dla 25-latki jest jednak o tyle szczególnym projektem, że stanowi jej pełnoprawny, długometrażowy debiut. Cieszy fakt, że dystrybutor So FILMS dał szansę młodej twórczyni, która swoją perspektywą wnosi do kina powiew odświeżającej morskiej bryzy. Jako widzowie możemy odwdzięczyć się za podjęcie tego ryzyka i stawić się tłumnie w kinach. Kto wie, czy frekwencyjny sukces nie zachęci inne firmy do częstszego stawiania na nowe twarze.

Redaktor naczelny Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach „newonce", „NOIZZ", „Czasopisma Ekrany", „Magazynu Kontakt", „Gazety Magnetofonowej" czy „Papaya.Rocks". Mieszka i pracuje w Warszawie.

