Bartek Wasilewski opowiedział nam o wygraniu „Mam Talent”. Towarzyszył mu mentor
Redaktor naczelny magazynu Going. MORE, współpracownik tygodnika Polityka i kwartalnika…
Bartek Wasilewski to 15-letni raper, który zdobył serca publiczności i jurorów w programie Mam Talent. Porozmawialiśmy nie tylko z nim, ale też jego mentorem, którego możecie pamiętać z dawnych lat rapu.
Krzysztof Nowak, Going. MORE: Ilu wywiadów udzieliłeś w życiu?
Bartek Wasilewski: Było ich parę. Większość propozycji jednak odrzuciłem, bo chciałem odpocząć. Długo nie mogłem uwierzyć w to, co się wokół mnie dzieje. Wszędzie ja: na TikToku, Facebooku, Instagramie… Zostałem viralem.
Wiesz już, na jakie pytanie nie chciałbyś odpowiadać?
Bartek Wasilewski: Nie ma takiego. Jestem szczerą osobą.
To na co wydasz te 300 tysięcy złotych wygrane w Mam Talent?
Bartek Wasilewski: Chcę zabrać mamę na wakacje, bo ostatnio bardzo się stresowała. Poza tym chcę skupić się na muzyce i wydać płytę, czyli zainwestować w coś wartościowego. Dostałem wielką szansę, więc teraz muszę ją wykorzystać. Przecież jestem zwykłym chłopakiem z osiedla, o którym niektórzy mówili, że nie widzą w nim przyszłości. Nie dostałbym drugiej takiej szansy jak ten program.
Zadanie było więc ambitne. Jak się do niego przygotowywałeś?
Bartek Wasilewski: Miałem treningi oddechowe i muzyczne. W domu ćwiczyłem cały czas – robiłem sobie dwie godziny lekcji, podczas których puszczałem bit i wymyślałem każdy ruch. To była świetna zabawa, ale przede wszystkim solidnie przepracowałem okres przygotowań. Nawet gdybym nie wygrał, to zapamiętałbym to wszystko do końca życia.
Kto pomagał ci w wymyślaniu koncepcji na występy?
Bartek Wasilewski: W finale pomagał mi Marcin…
Zaraz sam o tym opowie. Najpierw zdradź, czy pomógł ci w czymś jeszcze.
Bartek Wasilewski: Jestem mu wdzięczny za to, że podnosił mnie na duchu i wbijał do głowy, żebym się nie poddawał. A to ważne, bo nie wychodziło mi na próbach i trochę się zdołowałem.
Nic dziwnego, że dopadły cię gorsze myśli, tym bardziej że zacząłeś działać w muzyce w naprawdę młodym wieku.
Bartek Wasilewski: To na pewno zaprocentuje, a im będę starszy, tym będę więcej rozumiał. Teksty piszę od siódmego roku życia, a rapuję od dziewiątego. Może gdybym miał więcej lat, to nie miałbym odwagi, żeby pójść do Mam Talent? Jestem jeszcze dzieckiem, nie miałem nic do stracenia. Na razie wydałem dwie piosenki, bo bawiłem się muzyką. Teraz chcę być profesjonalistą.
Co przez to rozumiesz?
Bartek Wasilewski: Chodzi o skupienie się na każdym błędzie i wprowadzanie każdej niezbędnej poprawki w zgodzie ze sobą. Nie po to, żeby rzeczy były perfekcyjne, tylko prawdziwe i szczere. Ludzie pokochali mnie za szczerość.
Będziesz to robić w szeregach jakiejś dużej wytwórni?
Bartek Wasilewski: Dostałem kilka propozycji, ale ich nie przyjąłem. Trzeba wszystko dokładnie obejrzeć i dogadać, żeby nie wpakować się w coś, czego się nie czuje. Nie chcę się rzucić na głęboką wodę, bo na razie mogę nie dać sobie w niej rady.
Wydaje się, że nie odleciałeś mimo telewizyjnego sukcesu. Z czego to wynika?
Bartek Wasilewski: Po prostu nie zapomniałem o osobach sprzed tego sukcesu. Troszczę się o relacje z rodziną i znajomymi. Mam w sobie dobro i chęć pomagania innym. Nie podpalam się tym, co osiągnąłem, mam chłodną głowę. Dużo osób mówi, że jestem bardzo mądry, ale myślę, że jestem i mądry, i głupi.
Marcin, teraz czas na ciebie. Kim ty w sumie jesteś – wujkiem dobrą radą czy ojcem sukcesu?
Marcin Siwy Siwek: Przede wszystkim starszym kolegą, który w niedużym stopniu pomógł młodszemu w odniesieniu ogromnego sukcesu. To był w ogóle przypadek, że się poznaliśmy.
Czemu?
Marcin Siwy Siwek: Dużo osób chciało się do Bartka przykleić przez to, że pojawił się w telewizji. Byli to ludzie bez kompetencji w przydatnych obszarach, którzy bardziej chcieli się ogrzać w jego blasku niż pomóc. Docierały też do mnie, mówiąc: załatwmy młodemu bilet na festiwal, zróbmy to, zróbmy tamto…
To co cię skłoniło do współpracy?
Marcin Siwy Siwek: Odebrałem telefon w podobnej sprawie, ale dzwoniła dyrektorka Młodzieżowego Domu Kultury w Płocku. Poprosiła mnie, żebym porozmawiał z Bartkiem. Powiedziałem: kobieto, daj mi święty spokój, już tyle osób dzwoniło, że nie tylko mam dość tych ludzi, ale zaraz będę miał też dość tego młodego człowieka. Twierdziła jednak, że muszę go poznać, bo wtedy zmieni mi się postrzeganie tej postaci. Ostatecznie spotkałem się z nim i jego mamą w towarzystwie tej dyrektorki. Ujął mnie walczeniem o siebie i determinacją.
W czym dokładnie mu pomogłeś?
Marcin Siwy Siwek: Chodziło o dość proste rzeczy. Miał chociażby problem z rozpoczęciem tekstu. Powiedziałem mu, żeby zamknął oczy i pomyślał, gdzie chce być i co chce przekazać ludziom. Podałem mu też dwa słowa i zachęciłem do nagrania próbki kawałka. Po trzech dniach przyszedł z wersami, które wymagały ledwie kosmetycznych zmian. Miał też pomysł na finał, który trzeba było tylko uformować. Nie chcieliśmy, by finałowy występ był klasycznym rapowym bieganiem po scenie. Postawiliśmy na dopracowaną mimikę, puszczanie oczka w odpowiednich momentach i zabetonowanie nóg, żeby się nie plątały.
Na tym zakończyły się wasze kontakty artystyczne?
Marcin Siwy Siwek: Nie formalizujemy niczego między sobą, ale dalej pracujemy. Dużo rozmawiamy i analizujemy propozycje. Wspólnie zderzamy się też z rzeczami, z którymi Bartek musi się zderzyć nie jako wschodzący raper, tylko młody człowiek. Ten sukces powinien być impulsem do pójścia w odpowiednim kierunku.
Pewnie część z czytelników pamięta, że działałeś w składzie Jeden Osiem L. Przed czym chciałbyś go przestrzec, tak z doświadczenia?
Marcin Siwy Siwek: Uczulam go, żeby nie podejmował pochopnych decyzji i nie bał się pytać starszych o rady. No i schładzam mu głowę. Już dostał kilka propozycji gościnek od mocnych graczy z mainstreamu, ale zadecydował, że zrobi tylko jedną. Słyszałem już prevkę – myślę, że wypadnie bardzo dobrze na bicie.
A co z tobą? Nie przeszło ci przez myśl, żeby wrócić do rapowania?
Marcin Siwy Siwek: Ja wręcz uciekam od takich rzeczy, bo czuję się zrealizowany na tym polu. Zagrałem kilkaset koncertów na największych scenach w Polsce i w telewizji, mam też złote płyty. Może raz w roku pod wpływem chwili pomyślę o nagraniu czegoś, ale szybko studzę emocje i szukam sobie innych wyzwań. Mam już swoje lata, więc nie stawiałbym na zajawkę, tylko monetyzację. A przecież idzie mi świetnie w muzyce, tylko od innej strony.
Nieprzypadkowo do tego piłem. Niedługo zobaczymy, jak wyszedł rapowy talent show Netfliksa. Odniesie sukces?
Marcin Siwy Siwek: W tych czasach? Jak najbardziej. W naszych byłby to totalny kicz. Patrząc na to, co teraz robią twórcy, branża szybko wybacza, a niebo nie jest limitem. Zresztą wiesz, tęgie głowy to dokładnie przeliczyły, więc to musi się zgadzać finansowo. Na pewno pojawią się nowe gwiazdy. Pytanie tylko: jakie? Arab zaczął od rapu, a skończył we freakfightach, czyli sobie radzi. Boję się tylko przesytu rapem. Podejrzewam, że niebawem będzie powtórka z rozrywki i zobaczymy, jak żyje się w czasach znowu po boomie, dokładnie tak jak pod koniec lat zerowych. Ale jeszcze co do programu – szkoda, że mogą tam występować tylko ludzie, którzy skończyli 18 lat, bo byśmy pojechali pozamiatać, co nie, Bartek?
Bartek Wasilewski: No pewnie, chętnie bym tam wystartował! To fajna inicjatywa dla osób z podziemia, bo dzięki niej mogą się wybić. Potem tylko muszą zaczekać, aż ludzie je docenią.
Więcej wywiadów znajdziecie tutaj!
Redaktor naczelny magazynu Going. MORE, współpracownik tygodnika Polityka i kwartalnika ZAiKS Wiadomości, a także rapowa głowa. W przeszłości dziennikarz prasowy magazynów Playboy, Esquire i CKM czy redaktor muzyczny newonce.