Jak brzmią obrazy Beksińskiego? Zespół SYMPTOM zna odpowiedź
BEKS to kolejny album tria, w skład którego wchodzą raper Bartek Koko, producent FAV Fillomatic i DJ Cutahead. Tym razem artyści wzięli na tapet twórczość kultowego malarza.
Beksiński w muzycznej podróży
4 grudnia pojawił się album BEKS zespołu SYMPTOM. Składający się z 11 utworów krążek zapowiadały single: Pełzająca śmierć (AE73), Postać (AK78) czy Stara melodia (AD83). Każdy z nich został zilustrowany niepokojącym klipem. Swego rodzaju podsumowaniem audiowizualnym był teledysk do kawałka Nevermore (AB79), który pojawił się wraz z premierą płyty na YouTubie.
Zapowiedziany pod koniec października projekt to interpretacja wybranych obrazów Zdzisława Beksińskiego. Mimo konkretnej myśli przewodniej materiał nie ma wysokiego progu wejścia. Nawet osoby pobieżnie zapoznane z dorobkiem artystycznym malarza z Sanoka znajdą tu coś dla siebie. Drugim wspólnym mianownikiem jest bowiem diagnozowanie społeczeństwa.
– To nie tylko muzyczna interpretacja obrazów Beksińskiego, ale także próba ukazania współczesnego człowieka – zagubionego w świecie dóbr materialnych, technologii i pogoni za wieczną młodością. Te obrazy były dla nas idealnym medium, by zilustrować tę wizję – tłumaczy Bartek Koko.
BEKS: od bodźca do interpretacji
Koko od razu zaznacza, że postać malarza towarzyszy mu od lat, co znalazło odzwierciedlenie w jego wcześniejszych kawałkach. – Jego obrazy przyciągają mnie w sposób wyjątkowy – mają w sobie coś nieopisywalnego, coś, co skłania do refleksji nad człowiekiem, jego egzystencją, a także nad śmiercią – stwierdza, po czym doprecyzowuje, że zajmuje go nie tylko Beksiński-artysta, ale również Zdzisław-człowiek. O tym drugim mówi enigmatycznie, że jego życie i historia są również niezwykle inspirujące.
Chociaż Bartkowi nie można odmówić świadomego podejścia do twórczości legendy, to o wyborze dzieł najczęściej decydował przypadek. Pewniakami były Ogniska na kominach i Pełzająca śmierć, reszta zależała od dnia wyboru. Tak po prostu. Każdy z obrazów był zresztą punktem wyjścia do stworzenia nowej treści, a nie czymś do odmalowania. Wizualny bodziec przeradzał się w dźwiękową interpretację podczas wpatrywania się w pracę przy akompaniamencie samplowanego bitu. W dość starodawny, narracyjny sposób funkcjonują fragmenty rozmów. Te drugie nie tylko wyznaczają granice krążka – czasem zapowiadają, o czym będzie rapowa mowa.
Niepokój Tomka
Pełny emocji głos Koko ma nam wiele do powiedzenia, co nie oznacza, że tylko gospodarz stanął przed mikrofonem. Dlaczego na płycie znaleźli się też tacy raperzy jak Sensi, Młody SMF, Peja, Pękaty i Konarski? – Zaprosiliśmy artystów, których twórczość bardzo cenimy i wiedzieliśmy, że odnajdą się w tym klimacie – tłumaczy Bartek, a po chwili zdradza tajemnicę, która zaboli fanów dawnego podziemia rapowego. W planach był numer z Jeżozwierzem, w niektórych kręgach legendarnym nawijaczem z Warszawy, lecz nie udało się go zrealizować.
Przykład utworu Tomek pokazuje jednak, że zdecydowanie nie brakuje tu osób. Nawet w sensie metaforycznym. To z jednej strony kawałek poświęcony synowi malarza. Z drugiej – bohater może być postrzegany jako zbiorowy, gdyż gospodarz odwołuje się do osób zdających się wieść spokojne życie, lecz cierpiących w środku.
Współczesne problemy
– Grubson męczy, że na szczycie spotkam te wszystkie hieny – to już wolę zostać – słyszymy w Nevermore (AB79). Skupiając się na tym, co nawija Koko, zdaje się to dość zrozumiałe. Raper punktuje konsumpcjonizm, ciemne strony mechanizmów społecznych, a także nawyki i uzależnienia. Nie brakuje też nawiązań popkulturowych. Padają komentarze dotyczące rozmowy Winiego z Nyplem, Krzysztofa Stanowskiego, Paula Pogby czy… Moniki Bellucci. Przekrój jest więc szeroki.
– Taki rodzaj rapu jest specyficzny – jedni się nim zachwycą, inni stwierdzą, że to zupełnie nie dla nich. Dla mnie ważne jest to, że ten album nie pozostawia nikogo obojętnym – stwierdził sam zainteresowany. Na pewno malarska pasja Bartka pomoże wam odpowiedzieć na pytanie: jaki obraz nasz?