Beyonce zapowiada film z trasy „Renaissance”. Tournée biło rekordy
Sekretarz redakcji Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach…
Produkcja na początku grudnia trafi do kin w Ameryce Północnej, ale jej dystrybucja w innych krajach jest pewnie kwestią czasu. Queen B na dużym ekranie mówimy tak.
Zdobycie biletów na jej koncerty w niektórych miastach graniczy z cudem. Ludzie biorą urlopy, czekają po kilka godzin w internetowych kolejkach, ba, niektórzy nawet próbują hackować system i korzystać z botów. Nie wszystkim udaje się jednak zarezerwować miejsce na płycie czy na trybunach. Wielcy przegrani wyścigu o wejściówki próbują jeszcze dorwać je w drugim obiegu (niech uważają na koników!), ale czasami muszą obejść się smakiem. Trzeba wypatrywać kolejnych płyt i tras… lub pójść do kina.
Mata i FC Barcelona? Takie połączenie stało się faktem!
Największa dyskoteka we wszechświecie
Zacznijmy od początku, czyli od przedstawienia sprawczyni całego zamieszania. Wczoraj występem na stadionie Arrowhead Stadium w Kansas City zakończyła się wiosenno-letnia trasa Beyonce. Tournée, które objęło swoim zasięgiem Europę i Amerykę Północną, pobiło kilka rekordów. Firma badawcza QuestionPro szacuje, że przychód z działalności gospodarczej aktywnej przy okazji koncertów (gastronomia, transport, noclegi) wyniósł 4,5 miliarda dolarów. Same wpływy ze sprzedaży biletów wyniosą kilkaset milionów dolarów. Poza tym wiele stadionów, w tym warszawski Narodowy, gdzie Bey zagrała 27 i 28 czerwca, nigdy wcześniej nie gościło artystek takiego kalibru. To zaszczytne miano autorce Renaissance wkrótce może odebrać jedynie Taylor Swift.
Trasa robiła też wrażenie widowiskową oprawą. – To najwspanialsze popowe show na Ziemi. Popycha naprzód rozrywkę na żywo w XXI wieku – nie krył zachwytu recenzent The Guardian, Malcolm Jack. – Widzieliśmy już mnóstwo multimedialnych ekstrawagancji rockowych i popowych, ale to było coś innego: superklub sci-fi w stadionowym wydaniu, największa dyskoteka w całym wszechświecie – przekonywał na łamach The Telegraph Neil McCormick. Nic dziwnego, że w kolejce po bilety stanęli też rozliczni celebryci. Paparazzi odnotowali obecność m.in. Paula McCartneya, Franka Oceana i Ariany Grande.
Przeżyjmy to jeszcze raz
Czas koncertu Beyonce nie schodził poniżej dwóch godzin. Grała ok. 30 piosenek, przeplatając nowości z albumu Renaissance szlagierami pokroju Crazy in Love, Diva oraz Run the World (Girls). Muzykę dopełniała świetlnymi wizualizacjami, fajerwerkami i dopracowaną choreografią. Przyłożyła też dużą wagę do kostiumów, które potrafiła zmienić kilka razy w ciągu jednego wieczora. Nosiła stroje od Alexandra McQueena, Iris van Herpen, Stelli McCartney i Davida Komy. Niekiedy na scenie towarzyszyła jej córka Blue Ivy, Jay-Z oraz goście specjalni: Diana Ross, Kendrick Lamar oraz Megan Thee Stallion. Nie przewidywała supportów, ale w kilku miastach publiczność za deckami spontanicznie rozgrzewali różni DJ-e: Arca, MikeQ i DJ Khaled. To ona nieustannie grała jednak pierwsze skrzypce.
Jako że tournée dobiegło końca, Beyonce postanowiła zwieńczyć je specjalną niespodzianką. Kilka dni temu wspomniana Taylor Swift poinformowała o premierze dokumentu Taylor Swift: The Eras Tour, który ukazuje jej aktualne wojaże po całym świecie. Teraz Knowles-Carter, jej starsza koleżanka, zapowiedziała taką samą produkcję. Trafi do kin w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie i Meksyku już 1 grudnia. Realizacją projektu zajęły się studia Parkwood Entertainment i AMC Entertainment.
Każdy może tu być sobą
Rozmach Renaissance World Tour znalazł swoje odzwierciedlenie w tonie filmu. Beyonce nie pierwszy raz sięga po podobną formę. Wcześniej zrobiła to przy okazji tournée I Am… World Tour oraz Dangerously in Love Tour. Zajawka sugeruje, że i tym razem nie zabraknie wielu wzruszeń, zaglądania za kulisy i ujęć z najrozmaitszych perspektyw. – Kiedy występuję, jestem po prostu sobą. Założyłam, że chcę stworzyć miejsce, w którym każdy będzie czuć się równie wolny i nikt nie będzie oceniany – przekonywała, przygotowując się do wyjścia na scenę. Chwilę później kamera rejestruje wzruszenie na twarzach słuchaczy, wprawione w voguingu drag queen oraz timelapse zapełniających się trybun.
Ci, którzy zobaczyli Beyonce na żywo, przypomną więc sobie emocje sprzed kilku miesięcy. Nieobecni na jej występach zobaczą zaś, co stracili… i z pewnością nabiorą chęci, żeby znów stanąć w walce o bilety.
Sekretarz redakcji Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach „newonce", „NOIZZ", „Czasopisma Ekrany", „Magazynu Kontakt", „Gazety Magnetofonowej" czy „Papaya.Rocks". Mieszka i pracuje w Warszawie.