Sekretarz redakcji Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach…
W utworach Dreamfear i Boy Sent From Above enigmatyczny producent wraca do połamanego, spowitego niepokojem breakbeatu, ale nie boi też sięgnąć się po… synthpop. Oby z podobnych singli kiedyś narodziła się cała płyta.
Burial i wytwórnia Hyperdub w środowisku muzyki elektronicznej stanowili modelowy przykład wzajemnie uzupełniającego się połączenia. Producent dzięki labelowi mógł przedstawić się światu i rozwinąć skrzydła. W stosunkowo krótkim czasie stał się flagową twarzą oficyny, a ta zachęcona jego sukcesem zaczęła umacniać swoją pozycję na rynku. Niedługo później Steve Goodman, słuchaczom znany także jako Kode9, pozyskał do jej katalogu Ikonikę, Zomby’ego czy Darkstar. Każdy z tych artystów, jakkolwiek górnolotnie by to nie brzmiało, dekonstruuje brzmienie współczesnej kultury klubowej i poszerza jej horyzonty.
Burial. Nowe otwarcie?
Wszystko, co dobre, kiedyś jednak się kończy. Autor kultowego krążka Untrue zaczął szukać innych dróg dystrybucji swoich utworów. Tak trafił pod skrzydła znacznie większego XL Recordings, obecnie reprezentującego m.in. Sigur Rós, Radiohead i Jacka White’a. Najpierw sumptem wytwórni ukazało się Her Revolution / His Rope: jego wspólny singiel z Four Tetem i Thomem Yorke’iem. Teraz artysta odsłania się już w pojedynkę, prezentując trwający prawie pół godziny solowy materiał. Dreamfear / Boy Sent From Above trafiło już do katalogów serwisów streamingowych, a za tydzień ukaże się w formie winyla. Kolekcjonerów czarnych placków wypada ponaglić – wydawnictwa Williama Bevana zwykły się szybko wyprzedawać.
Nostalgia bez sentymentów
Jak brzmi piątkowa nowość? Entuzjaści duchologicznego, zamglonego ambientu spod rąk londyńczyka, obecnego choćby na EP-ce ANTIDAWN, muszą wypatrywać lepszych okazji. Burial tym razem celuje w szybsze rejestry, przypominając o tym, że dojrzewał artystycznie w akompaniamencie elektroniki z lat 90. Jego nostalgii za ówczesnymi rave’ami daleko przy tym do sentymentalizmu. Rozpędzone Dreamfear z przebijającym się z breakbeatowego tła wyznaniem I am the lord of ecstasy brzmi raczej jak B-side którejś ze wczesnych płyt The Prodigy. Jego miks nie buduje zarazem zwartej, jednostajnej kompozycji. Trzask igły gramofonowej w końcowej części utworu zapowiada przejście w rejony drapieżnego electro. Taka puenta zwalnia rytm, ale wciąż stanowi satysfakcjonujący finisz.
Synthpop w cenie
Kawałek Boy Sent From Above sprawnie sekunduje swojemu towarzyszowi. Struktura melodii, z której od początku wyróżniają się tak charakterystyczne dla Buriala fragmenty zniekształconego wokalu, jest w niej znacznie wyraźniej zarysowana. Ciekawe, że producent uzupełnia ją partiami najntisowych klawiszy, przełamującymi zwarty, choć nieco ograny już post-dubstepowy anturaż. Typowo synthpopowe instrumenty, których użycia nie powstydziłoby się OMD albo Yazoo, tylko na pierwszy rzut oka pasują jak kwiatek do kożucha. Ich wykorzystaniem Burial znów przypomina o tym, że pamięć – także ta zakodowana w dźwiękach – nie funkcjonuje linearnie. To raczej zbitek postrzępionych, niedokończonych, często niepasujących do siebie wspomnień. Tylko sprawny twórca ulepi z nich tak zgrabną historię.
Max Cooper w lutym zagra w Poznaniu. Wielkopolsko, szykuj się na audiowizualną ucztę!
Sekretarz redakcji Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach „newonce", „NOIZZ", „Czasopisma Ekrany", „Magazynu Kontakt", „Gazety Magnetofonowej" czy „Papaya.Rocks". Mieszka i pracuje w Warszawie.