Coś więcej niż tańce i muzyka – wspominamy 5 ulubionych imprez MESTIÇO
Szefowa działu kreatywnego Going. Pisze i rozmawia o książkach, feminizmie…
Kolektyw MESTIÇO narobił sporo zamieszania na scenie klubowej w Polsce, organizując zarówno imprezy, w czasie których nie mogliśmy przestać tańczyć choćby na chwilę, jak i wydarzenia o mocnym przekazie politycznym. Zapraszali zarówno ciekawych artystów/ki z zagranicy, jak i przedstawicieli/ki scen lokalnych.
Po ponad 4 latach – postanowili zakończyć ten rozdział działalności promotorskiej. Zrobią to w swoim stylu – organizując imprezę, 19 września w warszawskiej Szkole, i udostępniając swoją platformę (i didżejski sprzęt) przedstawicielom wykluczanych mniejszości. Spodziewajcie się energetycznych b2b, zaskakujących muzycznych wyborów i świetnej zabawy. Dochód z biletów wszyscy występujący przeznaczą na wybrane przez siebie cele charytatywne.
Odliczając dni do imprezy daliśmy się ponieść atmosferze wspomnieniowej, dlatego poprosiliśmy członków ekipy o przywołanie najważniejszych wydarzeń z historii kolektywu. Na których z nich udało Wam się być?
MESTIÇO vol.1, 18 czerwca 2016
Norbert Tomaszewski (Amyoplasia): Jakoś na wiosnę spotkałem Andrzeja (Lensk) na imprezie w Warszawie i zaczęliśmy rozmawiać o tym, że bardzo dużo ciekawych rzeczy dzieje się obecnie na scenie klubowej i dawno nie mieliśmy takiej zajawki na słuchanie nowych wydawnictw. Doszliśmy do wniosku, że w zasadzie jedynie Intruder Alert (pozdrawiamy!) próbuje przełożyć te trendy na polską scenę i pora coś z tym zrobić. Założyliśmy rozmowę grupową z Kubą (Smakowitą Pajdą) i oczywiście pierwszym lokalem jaki przyszedł nam do głowy była Eufemia. Wymyśliliśmy nazwę, następnie założyliśmy event i w dosyć chaotyczny sposób doprowadziliśmy do jego organizacji (za bardzo jeszcze nie wiedząc, jak będzie wyglądać nasza identyfikacja).
Andrzej wpadł na pomysł żeby Adam (brzask) trochę porapował podczas jego setu, co uznaliśmy za DOSKONAŁĄ opcję. Samo wydarzenie? Trochę sobie popuszczaliśmy muzykę, którą lubimy, popiliśmy club mate i zawinęliśmy się do domu, chyba było całkiem git. Przyszli głównie znajomi, bez nich tego byśmy nie rozkręcili.
MESTIÇO w/ DETENTE, 2 lutego 2018
Jakub Mihilewicz (Smakowita Pajda): Edycja wyjątkowa nie tylko z powodu udanej zabawy — ważna dla nas, ponieważ nieformalnie nazwaliśmy ją “CHWDP Edition” — nie tylko dlatego, że każdy pies to szuja i ludzkie narzędzie w rękach klasy panującej, w jej imieniu stosujące przemoc w celu utrzymania status quo; ale także dlatego, że nasz gość okazał się pół-Polakiem, a w opisie na swojej facebookowej stronie ma właśnie ten powyższy akronim. Swoją drogą, opis eventu jak i sposób jego promocji spowodował serię krótkich spięć pomiędzy niektórymi z naszych dotychczasowych sojuszników.
Co się jednak poniewczasie okazało? Rok 2020 wszystkich nas chyba nauczył, że policja na całym świecie to nie jest twój przyjaciel, tylko ten rasistowski wujek przy wigilijnym stole z pałką, pistoletem i aparatem legislacyjnym za pazuchą. W sprawie oprawy muzycznej polecamy kolegę Detente z Paryża, robi fajne rzeczy.
MESTIÇO & Friends: Syria Aid, 6 kwietnia 2018
Andrzej Frelek (Lensk): Niedługo przed początkiem kryzysu uchodźczego zaczęliśmy myśleć o tym, czy udałoby się jakoś sensownie rozszerzyć naszą działalność na kwestie społeczne i charytatywne. Nie chcieliśmy, żeby polityczna strona naszej działalności była tylko estetyczną warstwą czy budowaniem cloutu, ale czymś bardziej wymiernym.
Patrząc na dramatyczną sytuację w Syrii i związany z nią kryzys uchodźczy zdecydowaliśmy się złożyć coś, co mogłoby zapewnić bezpośrednią pomoc, nawet jeśli byłaby ona niewielka w skali tego, co się działo. Zdecydowaliśmy się więc zorganizować imprezę charytatywną w skłocie Przychodnia, której sukcesu i skali chyba sami się nie spodziewaliśmy.
Ogarnęliśmy wszystko sami, absolutnie od zera, poczynając od zwożenia nagłośnienia i sprzętu, przez sprzątanie chodników o 6 rano, po zaproszenie jak największej liczby lokalnych artystów, głównie związanych z innymi polskimi kolektywami.
Zorganizowaliśmy też cegiełki od polskich labeli i innych grup, w postaci płyt czy zinów. Szczerze, to było w cholerę stresu i pracy, ale było stuprocentowo warto. Nie tylko udało nam się, przede wszystkim, zebrać sensowną sumę pieniędzy na pomoc medyczną, ale także stworzyć dość wyjątkową noc, na którą przyszło w cholerę ludzi, a sceny zapełniły się chyba każdym możliwym gatunkiem muzyki.
Kolektywna, wspólnotowa atmosfera tej nocy i fakt, że mogliśmy, nawet w mały sposób, przyczynić się do czegoś dobrego sprawiły, że to była jednak z tych imprez po których, nawet w totalnym wycieńczeniu, czuło się, że warto to robić i wypruwać sobie żyły. Do dzisiaj wspominam to jako jedną z najlepszych, jeśli nie najlepszą, rzecz jaką wspólnie stworzyliśmy.
Girls to the Front x MESTIÇO x Rwa, 16 czerwca 2018
Paulina Trzeciak (dogheadsurigeri): To była nasza nasza ostatnia, ‘zamykająca’ sezon klubowy impreza przed wakacjami w 2018 roku. Girls to the Front świętowały premierę 7. numeru zina „All Queers to the Front!„, który można było kupić przez całą noc. Swoją cegiełkę dołożyła inicjatywa Rwa, tak byśmy mogli wspólnie przeżyć wszystkie atrakcje wieczoru w najlepszy z możliwych sposobów.
Impreza odbyła się w jednym z naszych ulubionych miejsc na mapie Warszawy, czyli klubie Pogłos. Na czarnej sali wystąpiły: reprezentantki kolektywu Girls To The Front (Ola i Agata) oraz pełny skład MESTIÇO. Dodatkowo gościłyśmy stud1nt (Queens, Nowy Jork), multiinstrumentalną osobę, która zajmuje się produkcją i djingiem. Współtworzy platformę Discwoman i jest jedną z kluczowych postaci queerowego kolektywu artystycznego KUNQ. Do tego Mala Herba, czyli solowy projekt artystki dźwiękowej i aktywistki queerowej Zosi Hołubowskiej, opierającej się na tradycyjnej muzyce, magii i demonologii Europy Wschodniej. Piętro wyżej, na białej sali (kuratorowanej przez Rwę) przez całą noc wystawiany był tarot. Obfita atrakcjami noc poprzedzona była warsztatami performatywnymi grupy ETC prowadzonymi przez Edkę Jarząb. To była super noc.
Love Club, 15 lutego 2020
Adam Jankowski (brzask): Do dziś nie wiem, czy nazwa mówi o tym, że kocham klub, czy raczej oznacza klub miłości, ale jest dla mnie w pewien sposób urocze, że akurat ta impreza okazała się być naszą ostatnią. Pomysł na Love Club zrodził się w Radiu Kapitał. Przed pandemią, a jednocześnie po ogromnym sukcesie radiowego sylwestra, nie miałem wątpliwości, że w koncertowo-klubowej Warszawie dzieje się bardzo dużo, ale poszczególne kolektywy i środowiska działają w niemal kompletnej izolacji. Zależało mi żeby próbować to zmienić i trochę przypadkiem okazało się, że Janek Ufnal (pozdrawiam bbbb cieplutko) z labelu Mondoj, z którym współpracuję w radiu, ma dogadany booking na dokładnie tę samą datę, w której planowali_łyśmy zrobić kolejne MESTIÇO.
Później poszło efektem kuli śnieżnej – do MESTIÇO i Mondoj dołączył najpierw kolektyw pleśniawa, następnie świeżo powstały kolektyw Turnus. Jak by czterech kolektywów było mało, zaangażowali_łyśmy do współpracy kolejnych kilkadziesiąt osób, które wzięły udział w dwóch organizowanych specjalnie na imprezę open callach (jeden na set djski, drugi na zdjęcia wystawiane w trakcie biby). Sama impreza wyszła fantastycznie – zapełnili_łyśmy dwa piętra przestrzeni Dream Adoption Society Teatru Powszechnego i była to jedyna noc w moim życiu, gdy na jednej sali pomiędzy tanecznymi setami mogłem usłyszeć solowy koncert saksofonowy <3 Wnioski po imprezie mam takie, że razem można więcej i należy zawsze pamiętać, aby kochać klub ♥(ˆ⌣ˆԅ).
Szefowa działu kreatywnego Going. Pisze i rozmawia o książkach, feminizmie i różnych formach kultury. Prowadzi audycję / podcast Orbita Literacka. Prywatnie psia mama.