„Nepo babies” nie zawsze mają łatwiej? Tak uważa Emma Roberts

Temat nepo babies, czyli osób wywodzących się ze sławnych rodzin, stale budzi kontrowersje. Teraz głos zabrała Emma Roberts.

Emma Roberts mówi o nierównym traktowaniu kobiet

Amerykańska aktorka słynąca z produkcji takich jak American Horror Story czy Millerowie to klasyczny przykład osoby, której rodzinny status ułatwił wejście w show-biznes. Prywatnie Emma jest córką nominowanego do Oscara Erica Robertsa oraz bratanicą znanej i uwielbianej na całym świecie Julii Roberts. Bycie w rodzinie z takimi osobistościami z pewnością ułatwia stawianie pierwszych kroków w branży filmowej, która jest mocno hermetyczna.

Jak jednak twierdzi Roberts, nawet urodzone pod szczęśliwą gwiazdą nepo babies mogą spotkać się z niesprawiedliwym traktowaniem. Amerykanka w jednym z podcastów wyznała, że nikt nie zastanawia się nad ciemną stroną bycia dzieckiem urodzonym w sławnej rodzinie. Do tego to kobiety o wiele częściej dostają po głowie za to, że ich start jest nieco prostszy.

Zawsze żartuję, mówiąc: 'Dlaczego nikt nie wyzywa George’a Clooneya za bycie dzieckiem nepo?’ (Jego ciotka) Rosemary Clooney była ikoną. Mam wrażenie, że młodym dziewczynom jest trudniej z łatką 'dziecka nepo’. Nie widzę, by ludzie wyzywali synów znanych aktorów. Nie uważam, że powinni tak robić. Sądzę, że nie należy wyzywać kogokolwiek, kto chce podążać za swoimi marzeniami.

Powiedziała Roberts

Czy Young Leosia to industry plant? Mordy, no k*rwa, ogarnijmy się

Ludzie widzą jedynie sukcesy odnoszone przez nepo dzieci?

Nie od dziś wiadomo, że Hollywood to miejsce podwójnych standardów, w którym z jakiegoś powodu mężczyźni często mają łatwiej. Nie jest to jednak jedyna kwestia, którą poruszyła Emma Roberts. Aktorka opowiedziała również o tym, że nepo mają o wiele więcej do udowodnienia, ponieważ zawsze będą porównywani i że mogą spotkać ich nieprzyjemności spowodowane sytuacjami, w których brali udział członkowie ich rodziny.

Gwiazda American Horror Story podkreśliła również, że każde nepo baby powinno mówić o swoich porażkach. Twierdzi, że warto opowiadać o nieudanych castingach czy odrzuconych propozycjach po to, żeby świat zobaczył, że nie wszystko jest takie łatwe. Zdaniem Roberts tylko wtedy odbiorcy będą mieli szanse spojrzeć na artystów nie tylko od strony najlepszych ról oraz plakatów filmowych, ale również zobaczyć włożoną w to pracę.