Imprez odhaczamy tyle, ile możemy, dlatego na jednej z najważniejszych – jeżeli chodzi o festiwalowe lato – zdecydowanie nie może nas zabraknąć. W pierwszy weekend sierpnia udamy się do stolicy Górnego Śląska świętować muzykę alternatywną, gitarową i eksperymentalną. Nasze must see może ulec zmianom, jak to na OFF-ie bywa, jednak zawczasu prezentujemy je w całej okazałości.
Jessy Lanza
Przedstawicielka młodej brytyjskiej sceny spod znaku wytwórni Hyperdub zawstydzi niejednego fana footworkowych brzmień zrodzonych w undergroundowym Chicago. Wpływ DJ Rashada na twórczość Jessy Lanzy jest więcej niż wyczuwalny – brudny klimat uwarunkowany porządną dawką BMPów zostaje zestawiony z wysokim, przetworzonym wokalem. Artystka idealnie wpisuje się w ideę “kobiecej” tegorocznej edycji OFF Festivalu, Bezkompromisowa, urzekająca i z solidnymi fundamentami.
PJ Harvey
Fanom gitarowych brzmień tej pani chyba nie trzeba przedstawiać. PJ Harvey to królowa nie tylko w pewnych kręgach, ale za każdym razem niezaprzeczalna królowa sceny. Nad live bandam panuje niczym rasowy lider, zgrabnie skacząc po różnych obszarach swojej twórczości. Bez chwili wytchnienia prezentuje drapieżność, pewność siebie i dominację. Energia godna sceny głównej i headlinerskiego setu.
shame
Być może najbardziej wyczekiwany debiut na gitarowej scenie Wielkiej Brytanii w tym roku. Młodzieńcza energia, gitary i wściekłość – ten zestaw spłodził całe rzesze zespołów, ale mało który wchodzi na scenę w tak brawurowy, świadomy sposób jak oni. Przedstawianie się światu utworem tak mało porywającym, jednostajnym i penetrującym cienie branży muzycznej jak „The Lick” wymaga naprawdę sporej odwagi, której chłopaki z południowego Londynu najwyraźniej mają w nadmiarze.
Arab Strap
Dziennikarz Guardiana napisał kiedyś, że rozpad Arab Strap uczynił świat miejscem lepszym, ale niekoniecznie głębszym. Nie da się w pełni zrozumieć tych słów, jeśli nie zapozna się z dyskografią Szkotów od deski do deski. Startowali przesiąknięci dekadenckim sceptycyzmem, a ich niezwykle osobiste, wręcz ekshibicjonistyczne teksty nie zawsze spotykały się ze zrozumieniem. Im dalej w las, tym więcej było narkotyków, alkoholu i depresyjnego tonu. Potencjalna emocjonalna bomba.
Beak>
W tym roku OFF powraca do gitarowych korzeni – początkowe wątpliwości dotyczące wyglądu line-upu rozwiały się równie szybko, jak się pojawiły. O nostalgiczny charakter zadbają m.in. Beak>, inicjatywa Geoffa Barrowa z popularniejszej formacji Portishead. Elektroniczny brud, przester, zawodzące organy i rozmyty wokal zahaczający o punkową tradycję. Jest w tym dużo zgrzytu, nierówności, a nawet kakofonii, ale finalny obraz ich wizji dźwięku potrafi przekonać do siebie niejednego odbiorcę.
C Duncan
Reprezentant szkockiej sceny może nie jest czymś na miarę zeszłorocznych Sleaford Mods, jednak tak jak oni proponuje unikalny spójny klimat. Analogia o tyle zabawna, że wspomniani panowie to melorecytacja w industrialnym post punku, a C Duncan dream pop i zachodzące po elektronikę indie. Może być więcej niż ładnie.
FeIST
O ładność, ale i też stosowną drapieżność zadba Feist, posiadaczka niezwykle zmysłowego i kojącego wokalu. Jedni uznają to za definicję kobiecości, inni, w tym my, powiemy o tym jako o jednej z możliwych wersji kobiecości. Ta prezentowana przez Feist urzeka przede wszystkim autentycznością i lekkością w realizowaniu swoich pomysłów. Rozgłos idący za jej albumami nie jest bezpodstawny – propozycja idealna na trawę urokliwej Doliny Trzech Stawów.
Janka Nabay & The Bubu Gang
Jak bubu dance może zmusić twoje nogi do tańca? Janka Nabay pokaże jak, przywołując do Katowic muzycznego Ducha Sierra Leone. Na Czarnym Lądzie o rytmie wiedzą więcej niż w krajach europejskich, co konsekwentnie udowadniają artyści reprezentujący afrykański nurt. Nabayowi kontynuowanie kariery w rodzinnym kraju uniemożliwił wybuch wojny domowej, który spowodował migrację artysty do Stanów Zjednoczonych. Duch korzeni nie umarł, o czym przekona się każdy, kto pozwoli unikalnemu vibe’owi na zapanowanie nad swoim ciałem.
Moor Mother
Bogini muzyki eksperymentalnej, obalania społecznych i brzmieniowych schematów, a także artystka w pełni bezkompromisowa. W naszej selekcji nie mogło zabraknąć Moor Mother. Kiedyś underground miał poetkę pod postacią Patti Smith – dwa lata po niej na jednej ze scen OFF Festivalu stanie nowe pokolenie, bardziej agresywne, mocno postindustrialne i równie wkurzone, naciskające na rozprzestrzenianie futurystycznego nurtu.
Sheer Mag
Jeden z największych znaków zapytania, ale z gatunku tych intrygujących. Imponujący EP-kowy tryptyk rozbudził oczekiwania i sugerował, że po Need to Feel Your Love możemy spodziewać się większej dawki ocierającego się o estetykę lo-fi power popu. Stało się tak jednak tylko po części, bo zainspirowani klasykami rocka ruszyli po nieco bardziej przejrzystą produkcję i konstrukcję utworów. Warto się przekonać, jak ta zmiana i budzący różne emocje wokal Tiny Halladay wypadną na żywo.
Więcej festiwali i wydarzeń znajdziecie na Going.!