Foster the People wracają do Polski. Te utwory przypominają, że są specjalistami od nośnych przebojów

Sekretarz redakcji Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach…
Swego czasu ich hity wręcz wyskakiwały z lodówki. Nową, wydaną po dłuższej przerwie płytą Paradise State of Mind artyści wracają do formy sprzed lat. Niezwykłego comebacku zespołu doświadczymy na żywo 27 czerwca w Letniej Scenie Progresji, a my z tej okazji wybieramy piosenki, którymi nie wzgardzilibyśmy w setliście.
W ubiegłym roku minęło półtorej dekady od pierwszego koncertu Foster the People. Mark Foster, niegdysiejszy twórca komercyjnych jingli, w październiku 2009 roku stanął na niewielkiej scenie Dakota Live Music Lounge wraz z perkusistą Markiem Pontiusem i producentem Zachem Reazonem Heiligmanem. Niedługo później światło dzienne ujrzał ich pierwszy singiel Pumped Up Kicks, który zawojował estradą bardziej niż ktokolwiek się spodziewał. Amerykanów szybko mianowano na wschodzące gwiazdy indie popu: umiejące pisać chwytliwe, a zarazem skłaniające do refleksji piosenki, odważnie przemycające do melodii szczyptę hipisowskiej psychodelii, wskrzeszające modę na gitary.
Foster the People znów w Polsce. Bilety na koncert dostępne już od poniedziałku!
Powrót muśnięty retro
15 lat później Amerykanie mogą pochwalić się setkami milionów streamów na Spotify, trzema nominacjami do Grammy i czterema płytami studyjnymi. Ostatnią, która stanowi pretekst do trasy koncertowej i wizyty w Polsce, wydali w ubiegłym roku. Paradise State of Mind otwiera nowy rozdział ich twórczości nie tylko dlatego, że ukazała się po kilkuletniej przerwie wydawniczej, już bez wsparcia Pontiusa. Krążek osadza formację w osobnej czasoprzestrzeni, rozpiętej między przeszłością a teraźniejszością. Artyści uważnie przyglądają się rzeczywistości, komentując pandemię COVID-19, wojnę w Ukrainie czy osobiste doświadczenia. Brzmieniowo wracają zaś do końcówki lat 70.: złotej ery jazzu, funku i disco. Szukają w niej opierającej się modom analogowej magii.
Spodziewamy się, że duet, wsparty na scenie przez gitarzystę Zane’a Carneya, perkusistę Aarona Steele’a i basistę Micaha Moffetta, podczas występu w warszawskiej Letniej Scenie Progresji skupi się na nowych numerach. Aby lepiej poczuć klimat zaplanowanego na 27 czerwca show, pozwalamy sobie jednak teraz na… mały koncert życzeń. Oto nowe i stare utwory Foster the People, które definiują ich brzmienie. I które – co tu dużo mówić – z przyjemnością usłyszelibyśmy na żywo.
Pumped Up Kicks
Mało brakowało, a jeden z największych przebojów zespołu w ogóle by nie powstał. – Miałem ochotę na trochę lenistwa; chciałem pójść na plażę albo gdziekolwiek indziej. Zmusiłem się jednak do napisania tej piosenki i następnego dnia o tej samej godzinie była już gotowa – wyznał Foster. Artyście po latach wypada pogratulować intuicji. Piosenka szybko stała się internetowym viralem, a po pojawieniu się w serialu Ekipa zagościła także w rozgłośniach radiowych. W czym tkwi jej sukces? Przypuszczalnie w umiejętnie zbudowanym kontraście. Skoczna, gitarowo-klawiszowa melodia każe antycypować równie radosny tekst, aż tu nagle słuchamy wynurzeń odizolowanego, łaknącego zemsty nastolatka. Jak widać, o złu także można opowiadać z niestandardowy sposób.
Houdini
Pumped Up Kicks trafiło na EP-kę o tym samym tytule, a następnie na wydaną w 2011 roku płytę Torches. Fonograficzny debiut chłopaków zawiera także równie przebojowe Houdini, dzielące nazwę z przydomkiem jednego z największych iluzjonistów wszech czasów. Sceniczną specjalnością węgierskiego magika było uwalnianie się z łańcuchów, kajdanek czy kaftanów bezpieczeństwa. Podmiot liryczny w utworze także wyraża potrzebę eskapizmu. – Trudno ukryć się w blasku świateł. Czasami chcę zniknąć – przekonuje. Stawiamy dolary przeciwko orzechom, że wielu słuchaczy może utożsamić się z tymi słowami.
Coming of Age
Następna po Torches płyta Amerykanów, Supermodel, w której stworzeniu uczestniczył ceniony producent Paul Epworth, ukazała się w marcu 2014 roku. Pierwszą zapowiedzią materiału było właśnie Coming of Age – hymniczny, utrzymany w duchu wczesnego MGMT i Two Door Cinema Club zapis dojrzewania. – Lirycznie to prawie spowiedź – wyznaje Foster. Tekstem piosenki streścił, co działo się w jego bezpośrednim otoczeniu, gdy wyjechał na dwuletnią trasę koncertową. Po upływie czasu mógł spojrzeć na tę zmianę z nowej, nieznanej mu wcześniej perspektywy.
Doing It for the Money
Wiele osób w naszej ekipie przyznaje, że muzyka Foster the People towarzyszy im podczas wizyt na siłowni i przebieżek. Zupełnie nas to nie dziwi: lirycznie artystom zdarza się uderzać w minorowe tony, ale muzycznie znacznie częściej przepełnia ich energia i żywiołowość. Przykład? Numer Doing It for the Money, czyli singiel z trzeciego albumu Sacred Hearts Club. Na elektronicznym podkładzie przywodzącym na myśl dokonania Glass Animals albo OneRepublic wezwanie do czerpania z życia pełnymi garściami rezonuje z wyjątkową mocą. Nigdy nie zmienię tego, kim jestem. Nie poczuję presji na moim karku!
Sit Next to Me
– Podejdź tu i usiądź koło mnie. Zobaczmy, jak sprawy naturalnie się potoczą. Powiedz tylko słowo, a rozstąpię morze – zachęca do interakcji bliżej nieokreśloną adresatkę Foster. Zdobycie jej uwagi nastręcza jednak wiele trudności. Kobieta pozostaje nieuchwytna i raz za razem plącze się w zeznaniach Sit Next to Me, barwne świadectwo wahań i podchodów, poza nośnym beatem broni się nieoczywistym teledyskiem. Wertykalny klip wyreżyserowany przez Fourclops i Brintona Bryana składa się ze stu postów instagramowych influencerów i celebrytów. – Zadaliśmy sobie pytanie: Jak by to wyglądało, gdyby wszystkie konta na platformie zmodyfikowała jedna konkretna piosenka? – wyjaśniają intencje stojące za wideo jego twórcy.
Blur (feat. MØ)
Dobrych artystów poznaje się nie tylko po tym, co tworzą samodzielnie, na własnych zasadach. To, z kim i jak współpracują, unaocznia, czy są gotowi na poszerzanie muzycznych horyzontów i podejmowanie kolejnych wyzwań. Foster the People pomyślnie zdają i ten egzamin. Tworzyli remiksy m.in. dla Lady Gagi, Lany Del Rey i zespołu Grouplove. Nagrali też wspólne numery z The Knocks, Kimbrą i deadmau5. Nam z ich gościnnych kawałków najbardziej utkwił zaś w pamięci ten, który przygotowali wraz z MØ. Duńska wokalistka przerobiła z nimi utwór Blur, który pierwotnie znalazł się na płycie Forever Neverland. W refrenie artystka boi się, że marnuje czas partnerowi. Na pewno nie robi tego słuchaczom swoją muzyką.
Imagination
Początek singla z 2019 roku przypomina rozmarzone gitarowe pejzaże tria Khruangbin. Gdy szybko dołącza do nich laid-backowy wokal Marka Fostera, łatwo zwątpić, czy nie pomyliliśmy zespołów i nie słuchamy właśnie czegoś z dyskografii Tame Impala. Utworem Imagination artyści przypominają, że w psychodelicznym anturażu czują się jak ryba w wodzie. Nie sięgają jednak po niego bezwiednie, z potrzeby efekciarstwa. Cała piosenka jest pochwałą bezbrzeżnej wyobraźni i bogatych światów wewnętrznych, do których takie brzmienia pasują jak ulał.
Lost in Space
Echa wspomnianego Tame Impala, ale też wwiercających się w głowę falsetów członków Bee Gees odnajdziemy w najnowszym utworze z całego zestawienia. Lost in Space to numer promujący wskazany na początku album Paradise State of Mind. Jeśli nie byliście przekonani, że Amerykanie rzeczywiście inspirowali się playlistami potańcówek z lat 70., wystarczy odpalić play. Nad Waszymi głowami momentalnie zaczną się unosić błyszczące kule dyskotekowe!
Sekretarz redakcji Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach „newonce", „NOIZZ", „Czasopisma Ekrany", „Magazynu Kontakt", „Gazety Magnetofonowej" czy „Papaya.Rocks". Mieszka i pracuje w Warszawie.