Czytasz
JE2B: Czyścimy bejsbola i idziemy po Was [WYWIAD]

JE2B: Czyścimy bejsbola i idziemy po Was [WYWIAD]

Poznajcie JE2B, czyli Sayuri, TOPT i Yal. Zaczynają trząść parkietami w całej Polsce, mają kilka asów w rękawach i mocno wyróżniają się na scenie. Było jasne, że musimy zaprosić je na rozmowę.

Kolektyw to z definicji grupa osób związanych wspólnym działaniem. Kręcenie filmów, wygrywanie Ligi Mistrzów czy projektowanie ubrań – wszystko to sprowadza się do współpracy. W świecie muzyki elektronicznej jest to zjawisko powszechne. Wielu artystów o podobnym spojrzeniu na świat łączy siły, by wzajemnie inspirować się i nakręcać, aby ich moc oddziaływania stawała się jeszcze większa. Z całą pewnością kolektyw to określenie niezwykle trafnie opisujące JE2B – trzy dziewczyny swobodnie mieszające w setach różne gatunki i emanujące niesamowicie zaraźliwą dziewczyńską energią.

Do lektury rozmowy odpalcie playlistę, którą dla nas przygotowały:

Olek: Dzień dobry, witam. Dziewczyny, proszę się przedstawić. 

TOPT: Jesteśmy tutaj we 3, nasza trójka to Sayuri, TOPT i Yal. Tworzymy kolektyw, który nazywa się Jedwab aka JE2B.

O: Właśnie – czym jest Jedwab, skąd nazwa?

T: Jedwab to szlachetne elektroniczne włókno muzyczne, uzyskiwane z kokonu bezkompromisowej żeńskiej selekcji. Własnymi słowami JE2B to potrzeba innego wyrażania siebie muzycznie. Zorientowałyśmy się, że inspirują nas podobne rzeczy, których nie eksplorujemy muzycznie na co dzień. U mnie wzięło się to od muzyki jungle, nawet miałam w podstawówce zgrane 4 takie kasety. Rozmawiałam z Yal, że fajnie byłoby zrobić coś innego niż dotychczas. Okazało się, że nasze inspiracje i preferencje zmierzają w tę samą stronę. Bardzo szybko przeszłyśmy od słowa do czynu. Od razu wymyśliłyśmy nazwę, która kojarzy się z czymś delikatnym, miłym i subtelnym, ale jednocześnie trwałym i wytrzymałym. Podczas rozmów wpadłyśmy na określenie nowego gatunku, który nas określa. Jest to SUBTELNY WPIERDOL.

Sayuri: Nie bierzemy jeńców! Moje dołączenie do kolektywu było dosyć przypadkowe. Przy okazji któregoś wspólnego wyjazdu TOPT opowiadała mi o kolektywie. Powiedziałam jestem w tym z Wami. Sorry, wprosiłam się.

T: Początkowo razem z Yal planowałyśmy, że będziemy występować we dwie i za każdym razem zapraszać dziewczyny, które świetnie grają. Gdy na stałe dołączyła Sayuri, okazało się, że każda z nas wnosi coś innego do projektu. Któraś robi grafikę, któraś ma kontakty, któraś dba o organizację. Jesteśmy w podobnym wieku i bardzo podobnie patrzymy na rzeczy. Bardzo trudno jest stworzyć zespół czy kolektyw, bo pojawiają się kolejne indywidualności. Podczas obcowania z dziewczynami zauważyłam, że trzeba to robić w tym składzie, tym konkretnym. Taki zespół charakterów sprawia, że nie miałyśmy żadnego konfliktu. Poza tym, bardzo lubimy się prywatnie.

O: Tym kijem bejsbolowym rzeczywiście przełamujecie stereotyp kobiecości. Czy jest to naturalna ewolucja sceny czy raczej Wasz statement, rewolucja?

S: Sam fakt, że kolektyw tworzą 3 dziewczyny powoli przestaje być szokujący, ale jeszcze kilka lat temu ludzie nie ukrywali tego, że idą na mojego seta, bo gra dziewczyna.

T: 10-15 lat temu to było wielkie wow. Dzisiaj nie robi to większego wrażenia. Wiadomo, że pojawianie się kobiet w line-upach to było nowe zjawisko. Teraz jest nas na szczęście coraz więcej. Ale wiecie, kiedyś nie jedliśmy awokado a dzisiaj jest to na porządku dziennym. Sama nigdy nie rozgraniczałam rzeczy na te robione przez kobiety i przez mężczyzn.

S: Czasami bycie kobietą dodawało +10, a czasami odejmowało. Zdarzało się usłyszeć jesteś dziewczyną, więc grasz wyglądem. Są dwie strony tego medalu.

JE2B
fot. JE2B

O: Spotkałyście się z negatywnymi zjawiskami, związanymi z Waszą obecnością na scenie czy imprezie?

S: Poza pojedynczymi sytuacjami spotykamy się z super reakcjami. Myślę, że otwartości jest coraz więcej. W trakcie pandemii w Spinlabie chłopaki robili serię streamów.  Zauważyłam, że w każdym jest 1 dziewczyna. Falcon1 zaprosił mnie do jednej z edycji, więc zapytałam, czy zapraszanie po jednej dziewczynie to konwencja czy może wyszło to naturalnie. Powiedział – myślę, że nie obrazi się za cytat – że jest mnóstwo dziewczyn grających lepiej od chłopaków.

S: Umiejętności są niezależne od tego, z jaką płcią się identyfikujesz.

T: Nie boję się powiedzieć tego, że dziewczyny są bardziej kolorowe, mocniej przywiązują uwagę do barwnego pokazania się.

S: Wprowadza to element świeżości na tej scenie.

Yal: I WŁAŚNIE TU WJEŻDŻAMY Z BEJSBOLEM I W KOMINIARKACH.

O: Wywołałyście następne pytanie. Podczas setów zakrywacie twarze kominiarkami, ale nie tylko nimi. Skąd pomysł?

T: Odpowiedź jest bardzo prosta. Wszystkie przewijamy się od jakiegoś czasu na scenie muzycznej. Nie chcemy ujawniać tożsamości. Wolimy, żeby muzyka broniła się sama. Zaczynamy od zera i chcemy to budować naturalnie. Ludzie mają zapamiętać z imprezy, że grały 3 ciekawe osoby – niezależnie od płci – i każda z nich dała od siebie coś muzycznie innego, a zarazem spójnego. Chcemy prezentować różne zajawki, więc jeśli będę chciała wrzucić jingle z Jaka to melodia, to to zrobię!

Y: TOPT i ja kojarzone jesteśmy z innym klimatem i chciałyśmy trochę się od tego odciąć.

T: Umówmy się, użycie kominiarek przez artystów nie jest szczególnie odkrywcze. My szukamy sposobu na to, jak nie pokazać twarzy. Czasem to będzie kominiarka, czasem coś wymyślonego przez nas. Tak naprawdę głównie używam kominiarek, ponieważ niektóre atrybuty mojego ciała mogą być sugestywne. Musiałabym się zabandażować, ale wykluczam wystąpienia jako mumia.

S: Znam super dziewczynę z Katowic, nazywa się 3R. Od dawna robi dla mnie customy kominiarek. Nigdy nie lubiłam kiedy ludzie robili mi zdjęcia w czasie grania. Kominiarka jest elementem odcinającym mnie od rzeczywistości. Im mniej mnie widać, tym bardziej mam satysfakcję, że ludzie skupią się na muzyce. 

O: Zauważyłem, że JE2B to nie tylko zakrywanie twarzy. Wypracowałyście też określoną warstwę wizualną wydarzeń. W każdym miejscu, w którym gracie, pojawia się scenografia. To bardzo Was wyróżnia – skąd bierzecie pomysły?

T: Wydarzenia stricte muzyczne to za mało. Odwiedziłam kiedyś pewien wernisaż, gdzie pojawiła się postać przebrana w kombinezon narciarski z instalacją laserową na twarzy. Poruszała się w dziwny, ale interesujący sposób – trochę jak małpa, na czworaka, kładła się wśród ludzi. Pomyślałam, że zwraca to moją uwagę, porusza mocno moją wrażliwość i pobudza kreatywność. Chcemy czegoś więcej niż impreza z 3 didżejami/didżejkami. Dodatkowo – wszystko to opiera się na współpracy. Na przykład scenografia. Sayuri ma przyjaciółkę – scenografkę, która pracuje w teatrze. Albo nasze grafiki, które wychodzą spod ręki Yal.

Y: To jest po prostu potrzeba wyrażania siebie artystycznie. Świetne pole do robienia rzeczy, których normalnie nie robiłabym w codziennej pracy jako graficzka. Bardzo cieszy mnie fakt, że mogę się tym zajmować.

S: Na początku Yal zaproponowała nam logotypy i zaczęło się to lawinowo składać. Doszły do tego covery na Instagram i vizki Diany, bo wszędzie, gdzie możemy, korzystamy z pracy VJki.

T: Ufamy sobie estetycznie. Poza tym nie ma przepychania swoich pomysłów.  Wiemy, że każda z nas jest dobra w tym, co robi. Lubimy nawzajem swoją estetykę.

JE2B
fot. JE2B

O: Patrzę na Was i to totalnie widać. Przejdźmy do najważniejszej rzeczy, jaką jest muzyka. Słuchałem już plejki przygotowanej przez Was dla Going. i przyznaję, że jest mocno bezkompromisowo. Zdecydowanie mogę się zgodzić, że jest to subtelny wpierdol. Na czym opieracie swoją selekcję?

Y: Szukając muzyki, a robię to od 13 lat, zawsze kieruję się tym, czy numer spodoba mi się od razu. Od momentu powstania J2Biu mam taki wystrzał endorfin i motyli, że to przesada. Musi być tak, że w czuję to w środku, w moim brzuszku. 

T: Od dawna miałam bazę numerów, które chciałabym zagrać i nie było gdzie. A jeśli nie mam gdzie, to ja sobie stworzę takie miejsce i nie będę pytała nikogo o zgodę. Wiedziałam, że będzie taki moment, że to się ze mnie wyleje.

S: Mój background muzyki elektronicznej to dubstep i wszelkie basowe rzeczy, amen breaki i break – core. Ostatnie lata wchodziłam mocno w juke i brzmienia z Chicago oscylujące wokół 160 bpm. Wszystko syntezuje mi się w jedwabne granie. Nie stawiam sobie żadnych granic gatunkowych.

Y: Granie na JE2Bnych imprezkach to jest dla mnie taka wolność muzyczna. Nie ma dostosowywania się do odbiorców i spełniania ich oczekiwań. 

T: Wolność, która gdzieś tam jest bardzo uzdrawiająca. Jedno hasło – nie podążać za trendami tylko je kreować. To mamy w głowie.

O: Czyli nie gatunki, a bardziej uczucie, które towarzyszy przy słuchaniu muzyki.

T: Dokładnie tak. Na naszym imprezach niczego się nie spodziewajcie. Może zdarzyć się, że usłyszycie sporo rapu. Może być sporo muzyki basowej czy dubstepu. Wszystko to jednak będzie subtelnym wpierdolem. Nie będziemy kolejnym żeńskim kolektywem techno.

Sprawdź też

O: Jak na tak odległe stylistycznie numery reaguje publika?

T: Nie ukrywamy, że żeby dobrze bawić się na naszych imprezach musisz kochać muzykę i mieć otwartą głowę. To tak naprawdę delikatny temat. Niestety, niektóre imprezy nie są zaskakujące. Czasem ktoś ma super technikę, ale set jest tak płaski, że nie wzbudza to we mnie żadnych emocji, zwłaszcza jeśli gra w jednym tempie. Rzeczy grane przed jedwab są tak nasycone emocjami, że chcesz potańczyć, choć muzyka ta może być czasem trudna w odbiorze i różnić się pod względem bpm.

S: Nie deprecjonowałabym setów, które są w jednym tempie. Są osoby, które lubią się wprowadzić w trans i totalnie to rozumiem. Po prostu dla mnie to jest za mało. JE2B nie jest dla wszystkich.

Y: Doceniam to, że na nasze imprezy przychodzą ludzie otwarci. Na gigu w Hewre były piski, były krzyki, ludzie złapali ten nasz lot. Bazujemy na otwartości, w Chmurach odbiór był tak samo świetny, po wyłączeniu muzyki słyszałyśmy okrzyki “Jed – wab, Jed – wab”.

T: Zdajemy sobie sprawę, że trzema imprezami nie rozhulamy tego kolektywu. Póki co wstałyśmy z łóżka, pijemy kawę i czyścimy bejsbola. 

Y: Czyścimy bejsbola i idziemy po Was.

O: Na Waszym IG po każdej imprezy wstawiacie wyróżnione Instagram stories i dedykowany cover. Jak ważne są dla Was social media? Czy jest to przykry obowiązek, czy bardziej zajawa, że możecie to robić na nowo?

T: Bardzo ciekawe pytanie. Na pewno to zależy od danego social media. Chcemy pokazać, co robimy i jak to robimy. Pokazujemy dzień imprezy. Dokumentujemy też wszystko analogiem. To dla nas naturalne, bo każda z nas miała analoga w domu.

Y: Odkąd odkryłam małpkę, nie rozstaję się z aparatem analogowym. Staram się trzaskać zdjęcia maksymalnie często. Pilnuję też dziewczyny, żeby robić content gdzie się da.

S: Mamy frajdę z oglądanie tych materiałów. Na pierwszej imprezie nasz kolega Wiktor zrobił nam foty na przeterminowanym filimie. Totalnie zgrywa się to z naszą estetyką.

O: Były Chmury, było Hewre w Krakowie, co następne?

S: Następny gig w Palomie nad Wisłą 14 sierpnia. Zaprosiłyśmy madikoptah.

T: Szukamy klubów, które są gotowe na naszego bejsbola.

S: I bas musi się zgadzać.

T: Doskonałe brzmienie podbija wrażeniowość. Jeśli właściciele będą to rozumieli to ludzie będą zostawać na imprezach, bo odczuwają to podprogowo.

O: To byłby świat idealny! Dziękuję dziewczyny!

JEDWAB: DZIĘKUJEMY

Więcej wywiadów Going. MORE

Copyright © Going. 2021 • Wszelkie prawa zastrzeżone