Chłopcy (nie) do bicia. Oceniamy książki „Przegryw” i „Gruby”
Sekretarz redakcji Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach…
Jedna bazuje na pogłębionych wywiadach z młodymi mężczyznami, druga jest fikcyjną historią. Obie nowości wydawnicze w gruncie rzeczy opowiadają jednak o tym samym, wzajemnie się uzupełniając.
– Jak się masz? Wszystko w porządku? – zagaduje kolegę uśmiechnięty kibic brytyjskiej drużyny piłkarskiej Norwich City. Ten, choć wygląda na nieco spochmurniałego, nie zdąży nawet odpowiedzieć. W końcu rzucone półgębkiem pytanie to nie bodziec do dyskusji, tylko koleżeńska kurtuazja. Poza tym na boisku wiecznie coś się dzieje. Gdyby działo się coś złego, mężczyzna na pewno dałby o tym znać na pomeczowym piwie.
Smutek dżentelmenów
Powyższa historia niestety nie kończy się szczęśliwie. Cichy i wycofany entuzjasta futbolu pewnego dnia zasiada obok pustego krzesełka. Jego przyjaciela, na pierwszy rzut oka zachowującego się swobodnie i radośnie, nie ma już na świecie. Spot, w którym obydwoje wystąpili, poniósł się po sieci w związku z obchodami kolejnej odsłony Światowego Dnia Zdrowia Psychicznego przypadającego na 10 października. Jak łatwo się domyślić, ma uwrażliwić na palący problem samobójstw wśród mężczyzn. Ze statystyk WHO wynika, że w niektórych krajach (w tym w Polsce) odbierają sobie życie zdecydowanie częściej niż kobiety. Taka asymetria to przede wszystkim konsekwencja utrwalania wzorców ról płciowych. Mężczyzn od dziecka uczy się, żeby nie okazywali zanadto swoich emocji. Z założenia są twardzi i bezwzględni, bo łzy to wyraz słabości. Panuje przekonanie, że nie muszą prosić o pomoc. Wystarczy wypad do baru albo wspólne kibicowanie i wszystko będzie dobrze.
Przełamanie schematów
Genderowe stereotypy na szczęście powoli odchodzą do lamusa. Duża w tym zasługa mediów, które rozbrajają głęboko zakorzenione schematy. Wrażliwi, odstający od kanonu panowie odważniej też zaznaczają swoją obecność w popkulturze. Nie trzeba długo szukać: Paulowi Mescalowi w Aftersun albo Colinowi Farrellowi w Duchach Inisherin daleko do filmowych samców alfa. Obydwoje uczą, że męskie słabości nie powinny być tłumione, bo prędzej czy później i tak wyjdą na wierzch. Teraz podobny temat podjęto w dwóch wydawniczych nowościach, które właśnie trafiły na polski rynek. Jedna osadza go w ramach teoretycznych i reporterskich, oddając głos grupie ignorowanych często internautów. Druga to bardzo udana, choć nieco krótka próba fabularna. Przyjrzyjmy się każdej z nich.
Książki o mężczyznach: Przegryw. Internetowi samotnicy
Ilustratorka Alekandra Herzyk i dziennikarka Patrycja Wieczorkiewicz stanęły przed trudnym wyzwaniem. W Przegrywie. Mężczyznach w pułapce gniewu i samotności (Wydawnictwo W.A.B.) podjęły się zmapowania zjawiska polskiego incelstwa. Terminu tego, wywodzącego się ze zbitki wyrazów involuntary (mimowolny) i celibate, zaczęto używać już w latach 90. Szczególnie popularny okazał się jednak półtora dekady później, w dobie popularności 4Chana i Reddita. Nad Wisłą upowszechnił się za sprawą innego serwisu, gdzie panuje wolna amerykanka – Wykopu.
Incele mówią o sobie sami, że przegrali życie. Doskwiera im dojmująca samotność. Już w szkole nie byli duszami towarzystwa, tylko outsiderami ze wzrokiem wbitym w książkę albo smartfona. Omijały ich pierwsze domówki, imprezy urodzinowe czy wyjazdy. Nigdy nie poszli na randkę, nie wspominając już o jakiejkolwiek relacji romantycznej czy stosunkach płciowych. Dziewczyny traktują ich jak powietrze. Nawet gdy któraś zdecyduje się na spotkanie, przy pierwszej możliwej okazji ucieknie do bardziej atrakcyjnego konkurenta – gigachada. Zawsze, niezależnie od okoliczności, taki ktoś zwycięży charyzmą i uśmiechem.
Książki o mężczyznach: Przegryw. W pułapce kompleksów
Porażki matrymonialne to nie wszystko. Herzyk i Wieczorkiewicz trafnie diagnozują, że to jedna z największych rozterek przegrywów, ale ich lista jest jeszcze dłuższa. Incele z trudem patrzą w lustro. Najchętniej poprawiliby wszystko – od zakoli, przez kształt twarzy, aż po wzrost i rozmiar penisa. Niektórzy nawet usiłują wziąć się w garść, ale świadomość, że inni zwyciężyli w genetycznym losowaniu i nie muszą zanadto dbać o wygląd, bywa demotywująca. Poza tym panowie są nie tylko na peryferiach życia społecznego, ale też rynku pracy. Nie skończyli studiów, zarabiają marne grosze. Często mieszkają z rodzicami, którzy nazywają ich darmozjadami. Wiele historii ukazanych w książce kryje przez to schemat przegrywowego perpetuum mobile. Nie ma dokąd uciec, nie ma czym się pokrzepić.
Książki o mężczyznach: Przegryw. Profesjonalność, nie protekcjonalność
Największą siłą autorek okazuje się szacunek, jakim darzą swoich bohaterów. Nie podlega wątpliwości, że bez niego trudno myśleć o przeprowadzeniu szczerych, pogłębionych wywiadów. Herzyk i Wieczorkiewicz od początku deklarują się jednak jako feministki, a incele – delikatnie rzecz ujmując – nie lubią kobiet. W ich rozwiązłości upatrują jednego ze źródeł swoich problemów. Uważają, że panie dokonują powierzchownych wyborów, bo niepohamowane pożądanie odziera je z racjonalności. Oceniając ich postawę, nie przebierają w słowach, mówiąc o kurwach albo szmatach.
Para autorek z reporterskim zacięciem nie daje się ponieść emocjom. Na próżno szukać też u niej protekcjonalnych zachowań. Stopniowo zdobywa za to zaufanie kolejnych przegrywów, przekraczając kolejne kręgi manosfery. Poznaje osobny, całkiem bogaty idiolekt komentujących na Wykopie, w którym redpill i wspomniany gigachad to jedynie wierzchołek góry lodowej. Twórczyniom udaje się przy tym nadać swoim poszukiwaniom proaktywny wymiar. Część interlokutorów daje się namówić na spotkanie na żywo i wizytę w teatrze. Wrocławski spektakl A miłości bym nie miał Jana Hussakowskiego to dla niektórych wielkie wydarzenie – pierwszy pretekst do wyjścia z domu od kilku tygodni.
Na pohybel radykalizmom
Jeśli spot ekipy Norwich City potraktować jak próbę przełamania tabu dotyczącego męskiego samobójstwa, warto wpisać Przegrywa w tę samą interwencyjną kategorię. Incele to grupa, która padła ofiarą zaniedbań systemowych. Upadła pod naporem rosnącej presji i oczekiwań, a teraz mało kto wyciąga do niej pomocną dłoń. Ba, jest raczej obiektem docinek i stałym tematem memów. Jej zrozumienie równa się oddaniu głosu słabszym, nieobecnym w szerokim obiegu, ale też zapobieganiu rosnących antagonizmów społecznych. W porę niezatrzymana radykalizacja języka i postaw doprowadziła już do wielu tragedii, na przykład masakry z Isla Vita sprzed dekady. Nikt nie chciałby jej powtórki nad Wisłą.
Tegoroczny laureat literackiego Nobla na Going. MORE! Sprawdźcie, co o Septologii mówi Jon Fosse
Książki o mężczyznach: Gruby. Trudy dorastania
Przegryw to książka złożona, wymagająca masy przygotowań i redakcji materiału źródłowego. Mało tu subiektywnych opinii, więcej analityki. Gruby sytuuje się raczej na drugim biegunie procesu twórczego. Michał Michalski, po raz pierwszy wydający pod swoim nazwiskiem (wcześniej jako Krystian Nowak napisał m.in. Kacheksję i Kebabistan), postawił na czystą fikcję. Idąc przykładem innych publikacji z wydawnictwa ArtRage, którego jest prezesem, nie rozciąga też historii w nieskończoność. Mimo stosunkowo niewielkiej objętości (112 stron) na kartach kameralnej powieści udaje mu się zawrzeć esencję problemów chłopięcego dojrzewania. Być może to opowieść tożsama początkom wielu przegrywów.
Tytułowy Gruby, nazywany niekiedy mało pieszczotliwie Bułą, który relacjonuje swoją historię w pierwszej osobie, to klasowy wyrzutek. Pierwszy w kolejce po zapiekanki w sklepiku, ostatni na WF-ie. W szkolnych ławach nie ma wielu sojuszników poza równie wycofanym Mareczkiem. Uczy się przeciętnie. Rodzicom nie sprawia zbyt problemów, ale nie jest też powodem do dumy. Właśnie dlatego postanawiają wysłać go na obóz organizacji paramilitarnej. Dzięki musztrze i twardym zasadom ma zrzucić trochę kilogramów i wreszcie stać się mężczyzną. Stąd już przecież niedaleko do zdobycia dziewczyny, a co za tym idzie, zdobycia szacunku.
Bez wsparcia rodziców
Autor umiejętnie demonstruje działanie wielu mechanizmów społecznych, które ujarzmiają Grubego. Rezolutny chłopak ma wahania nastroju, braki w komunikacji interpersonalnej i problemy z samooceną. Wniknięcie w silnie zmaskulinizowane środowisko wcale nie rozwiązuje jego problemu. Jest niczym plaster naklejony na niezagojoną ranę. Koledzy z klasy rzeczywiście zauważą, że Buła schudł po wakacjach, ale szybko znajdą inny powód, żeby z niego szydzić. Po czasie dołączy nawet do nich Mareczek, któremu nie imponuje już stary znajomy-przegryw, tylko rezolutny Seba. A co na to wszystko rodzice protagonisty? Ojca najczęściej nie ma w domu, bo ciężko pracuje na utrzymanie. Matka nie ma czasu, żeby pochylić się głębiej nad rozterkami syna. Może tylko zaproponować mu to, co w istocie rodzi problem – górę tłustego, parującego jedzenia.
Książki o mężczyznach: Gruby. Nadmorska droga donikąd
Nietrudno w tym wszystkim zauważyć, że u Michalskiego ważną rolę odgrywa środowisko. – Wieczorami chłopcy wychodzą na ulicę. Szukają czegoś, co wypełni im czas – omawiał ponuro posttransformacyjną rzeczywistość Artur Rojek. Jego piosenka sprzed blisko ćwierć wieku mogłaby z powodzeniem akompaniować Grubemu. Bohaterowie mieszkają w jednym z niewielkich nadmorskich kurortów. Latem wszystko tętni tu życiem, a wszystkie ręce idą na pokład. Gdy mijają wakacje, miejscowość pustoszeje, a pracownicy sezonowi stają się nikomu niepotrzebni.
Chłopaki szukają wówczas rozmaitych alternatyw. Zabijają czas na automatach do gier, flanerują bez celu, anektują opustoszałe schrony. Bez reszcie oddają się masturbacji do postrzępionych gazetek porno. Kiedy i to przestaje im wystarczać, sięgają po używki. Ukradkiem wypalane papierosy albo żłopane w pośpiechu puszki piwa są jeszcze niewinne, ale na horyzoncie pojawiają się też narkotyki. Nie ma jednak nikogo, kto przypomniałby im, że to droga donikąd, zwłaszcza że dorosłym też brakuje perspektyw na przyszłość. Czeka ich albo wyjazd, albo rutynowe i mało satysfakcjonujące usługiwanie turystom.
Gruby i Przegryw okazują się wnikliwymi portretami mężczyzn spoza gazetowych okładek. W ich historiach happy end – czy to w postaci idealnie wyrzeźbionego sześciopaka, czy atrakcyjnej partnerki u boku – właściwie się nie zdarza. Obie książki uczą jednak, że chłopaki też płaczą i nie warto tego ignorować. To, że się o tym zapomina, nie sprawia, że problem znika.
Sekretarz redakcji Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach „newonce", „NOIZZ", „Czasopisma Ekrany", „Magazynu Kontakt", „Gazety Magnetofonowej" czy „Papaya.Rocks". Mieszka i pracuje w Warszawie.