Odkrywanie muzyki bez algorytmów. Lazyrecords to alternatywa dla serwisów streamingowych
Nowa bezpłatna platforma jest skierowana do DJ-ów i wszystkich, którzy chcą poszerzyć muzyczne horyzonty. Opiera się na bazie danych Discogs, w skład której wchodzi 8 milionów utworów z dołączonymi teledyskami z YouTube’a.
Głównym zastosowaniem lazyrecords jest łatwiejsze odkrywanie nowej muzyki bez martwienia się o to, jaki wpływ na wyniki wyszukiwania mają algorytmy. Co prawda leżą one u podstaw funkcjonowania wielu serwisów streamingowych, ale coraz częściej podkreśla się ich wady. Bywają stronnicze, przedkładając sponsorowane treści nad te faktycznie godne uwagi. Zawężają horyzonty odbiorców i nie przyporządkowują utworów do właściwych gatunków. Poza tym ostatnio wiele mówi się o tym, że wspierają działalność artystów-widm. Fikcyjni wykonawcy lądują na popularnych playlistach, spychając na drugi plan prawdziwych twórców.
lazyrecords, czyli pora na wirtualny digging
Jaką alternatywę dla streamingów proponują DJ Comfort Zone i Andrew Nowacki, pomysłodawcy lazyrecords? Służą im do tego dane pozyskane na platformie Discogs. Kolekcjonerzy płyt z całego świata samodzielnie katalogują tam wydawnictwa. Oznaczają ich style i uzupełniają o linki do YouTube. Nowy serwis wykorzystuje te informacje i umożliwia samodzielną eksplorację konkretnych gatunków. Kolejne utwory podrzuca losowo, co pozwala poczuć się jak podczas diggingu w sklepie z winylami. W niedalekiej przyszłości pojawi się także opcja ich segregacji według daty czy kraju stworzenia muzyki.
Projekt skraca ścieżkę powrotu do znalezionych już płyt. Pozwala również na znalezienie profili innych użytkowników oraz sprawdzanie, co obserwują i przekazują dalej. Funkcja Global Feed umożliwia za to tworzenie wspólnej playlisty z innymi użytkownikami. Więcej nowinek ma się pojawić w kolejnych tygodniach.
Szukając muzycznych podobieństw
Lazyrecords nie jest pierwszym narzędziem tego typu. W zeszłym roku na podobny pomysł wpadł DJ i producent Doris Saturday, udostępniając swoją aplikację Dig This. Nie był w nią jednak wbudowany odtwarzacz muzyczny. Warto również wspomnieć o Cosine.club. To strona, która po wpisaniu tytułu danej piosenki zaproponuje nam podobne do niej utwory. – Wytypowane kompozycje mają zbliżoną liczbę BPM-ów, tonację oraz harmonię, a do tego stworzono je przy wykorzystaniu podobnych instrumentów. Algorytm nie bierze przy tym pod uwagę popularności danych twórców. Headliner festiwali może stać w jednym rzędzie z debiutującym producentem – pisaliśmy o platformie.
Czas pokaże, jak rozwiną się i przyjmą takie propozycje. Trzymamy za nie kciuki: monopolizacja rynku przez serwisy streamingowej ma najwyraźniej datę ważności.