Czerwione buciory od MSCHF podbiły sieć. O czym mówi ich sława?
Sekretarz redakcji Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach…
Chociaż nie wyglądają na zbyt wygodne, a ich cena w drugim obiegu wynosi nawet 1000 dolarów, wyprzedały się na pniu. Noszą je gwiazdy i robią furorę na TikToku. Stojący za nimi kolektyw z Brooklynu, od kilku lat działający na przecięciu mody i sztuki, znów trafił w dziesiątkę.
Obły, prosty kształt butów od razu nasuwa skojarzenie z bajkami i kreskówkami. Podobne można było zobaczyć na stopach tytułowego bohatera gry Super Mario Bros, podróżniczki Dory albo Astro Boya: chłopca-robota z popularnego anime Osamo Tezuki. Projektanci z MSCHF w opisie swojego produktu potwierdzają, że to trafne przypuszczenia. – Kreskówkowość jest abstrakcją, która uwalnia nas od ograniczeń rzeczywistości. Jeśli kopniesz kogoś w te buty, zrobią wielkie „bum”! – piszą.
Droga ekstrawagancja
Big Red Boots, czyli w dosłownym tłumaczeniu „duże czerwone buciory”, nowojorska grupa wystawiła w limitowanym dropie na sprzedaż w ubiegłym tygodniu. Za ich jedną parę trzeba było zapłacić 350 dolarów, czyli równowartość 1565 złotych. To całkiem sporo jak na toporne quasi-kalosze wykonane z gumy w kolorze wściekłej czerwieni. Mimo ceny i faktu, że najprawdopodobniej nie są najwygodniejsze, rozeszły się w kilka minut. Serwery witryny MSCHF nie wytrzymały oblężenia zainteresowanych klientów. Stronę tymczasowo zawieszono, a kiedy z powrotem została uruchomiona, po butach nie było już ani śladu. Dziś można zdobyć je tylko u resellerów, ale za trzykrotność pierwotnej ceny.
Szał w sieci
Świeża oferta nowojorskiego kolektywu zaskarbiła serca influencerów i celebrytów. Big Red Boots znalazły się na nogach aktorki i wokalistki Janelle Monáe, modelki Sarah Snyder oraz kanadyjskiego koszykarza Shaia Gilgeousa-Alexandra. Pokochał je także TikTok. Spójrzcie choćby na jeden z filmów vlogera ukrywającego się pod nickiem @jaadiee. Mężczyzna zasłynął za sprawą krótkich materiałów nagrywanych ze swoim charyzmatycznym dziadkiem, Grampsem. Senior dumnie paraduje w nich w streetwearowych ciuchach, przeznaczonych raczej dla młodszych osób. Zakładając czerwone buty od MSCHF, po raz kolejny udowadnia, że wiek to tylko liczba, a trendy modowe można śledzić przez całe życie.
Inni tiktokerzy ochoczo dzielili się tutorialami wyjaśniającymi, jak najszybciej założyć buty. Ich wysiłki – choć udokumentowane w dowcipny sposób – można skomentować niejedną wątpliwością. Kto potrzebuje tak niefunkcjonalnych modowych dodatków? Czy ponad 1500 złotych za kawałek jaskrawej gumy to nie przesada? Jak wydostać się z tego targowiska próżności? Nad każdym z tych pytań można by się długo zastanawiać, jednak warto spojrzeć na temat przez pryzmat specyfiki kolektywu, który wywołał całe zamieszanie.
Na granicy artystycznej prowokacji
MSCHF zostało założone w 2016 roku przez Gabriela Whaleya. Pomysłodawca i dyrektor generalny inicjatywy od samego początku hołdował interdyscyplinarnemu podejściu. Nie chciał zamykać kolektywu w szufladce kolejnej generycznej marki. Zamiast tego postulował jej działanie na przecięciu mody, sztuki współczesnej i artystycznej prowokacji. Pierwszy produkt wypuszczony przez jego zespół kreatywny funkcjonował pod nazwą The Persistance of Chaos. Na pierwszy rzut oka wyglądał jak klasyczny laptop marki Samsung. Sęk w tym, że zainstalowano na nim sześć groźnych wirusów komputerowych, w tym słynne ILOVEYOU. Ich rozprzestrzenienie się na całym świecie kosztowało globalną gospodarkę 95 miliardów dolarów. – Lubimy sobie wyobrażać, że rzeczy, które dzieją się w urządzeniach, nie mogą nas bezpośrednio dotknąć. To absurd. Wirusy wpływające na sieci energetyczne albo infrastrukturę techniczną wyrządzają realne szkody – skomentował zamysł pracy jeden z jej autorów, Guo O Dong.
Ludzka krew i puste torebki
The Persistance of Chaos wzbudziło wiele spodziewanych kontrowersji. To one stanowią motor napędowy do działania MSCHF. Projektanci świadomie wbijają kij w mrowisko, kwestionując różne postawy i mechanizmy rządzące społeczeństwem, zwłaszcza te dotyczące kultury konsumpcjonistycznej. Rok temu uruchomili minisklep internetowy OnlyBagz. W jego ofercie znajdowały się puste torby papierowe z logotypami różnych marek: Sephory, Supreme albo Prady. Każde z opakowań kosztowało 40 dolarów.
Ostatnio rozbito rzeźbę Balloon Dog Jeffa Koonsa. Jakie inne dzieła sztuki zniszczono?
Jeszcze wcześniej nowojorczycy zakupili egzemplarz psa-robota zaprojektowanego przez Boston Dynamics. Na jego głowie zamontowali pistolet do paintballa, który mogli zdalnie obsługiwać. Chcieli tym wyrazić sprzeciw względem wykorzystywania podobnych maszyn przez służby mundurowe. Hip-hopowi zajawkowicze z pewnością pamiętają za to owoc kooperacji MSCHF z raperem Lil Nas X. Na Satan Shoes, czyli customizowanym modelu butów Nike Air Max 97, wytłoczono satanistyczne motywy: pentagram i odwrócony krzyż. Ponoć materiał, z jakiego wykonano podeszwy każdej z par, zawierał kroplę ludzkiej krwi.
Wybudzenie ze snu zimowego
Pojawienie się Big Red Boots w odniesieniu do innych projektów kolektywu przestaje już tak dziwić. Raz jeszcze zajrzyjmy też do oficjalnego opisu produktu. – Estetyczne okno Overtona [idea opisująca, w jaki sposób społecznie nieakceptowane kwestie mogą być nieakceptowane] rozciąga się w kierunku nierealności. Oczekujemy go, kiedy połowa sneakersów, które widzimy w mediach społecznościowych, to renderingi. Wielkie czerwone buty to buty do VR-u – przeczytamy.
Moda na przebieranki awatarów, metawersa i ciuchy jako NFT nie słabnie. W tworzenia wirtualnych ciuchów wszystkie chwyty są dozwolone, a wyobraźnia pozwala przekraczać granice komfortu i zasady fizyki. Zmaterializowanie jednej z takich rzeczy – iście kreskówkowej, wyglądającej na żywcem wyjętą z programu do projektowania – zaciera granicę pomiędzy tym, co realne a cyfrowe. Gdy coraz częściej zdarza się nam o niej zapominać, MSCHF wybudza nas ze snu zimowego. Zapewne nie zrobi tego po raz ostatni.
Sekretarz redakcji Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach „newonce", „NOIZZ", „Czasopisma Ekrany", „Magazynu Kontakt", „Gazety Magnetofonowej" czy „Papaya.Rocks". Mieszka i pracuje w Warszawie.