Czytasz
Nie tylko Balloon Dog Jeffa Koonsa, czyli jak niszczyć sztukę

Nie tylko Balloon Dog Jeffa Koonsa, czyli jak niszczyć sztukę

Słynny Balloon Dog Jeffa Koonsa niestety okazał się nie być balonem… (!) Przekonała się o tym jedna ze zwiedzających, która lekkim dotknięciem palca zamieniła go w drobny pył. Rzeźba była warta około 42 tysiące dolarów. Wynik zwykłej nieuwagi czasem okazuje się świadomym zabiegiem. Sprawdzamy, jak niszczono dzieła sztuki i co z tego wynikało.

Niebieski Balloon Dog pochodził z limitowanej serii 799 egzemplarzy rzeźb Jeffa Koonsa, którego uważa się obecnie za najdroższego żyjącego artystę. Zwany balonowym królem zasłynął monumentalnymi rzeźbami ze stali nierdzewnej imitującymi kształty balonowych, jarmarcznych piesków, które zyskały również formę porcelanowych miniatur. Jeden z nich właśnie pożegnał się z życiem lądując na podłodze w galerii sztuki Art Wynwood w Miami na Florydzie. Seniorka, która potrąciła kruchy obiekt miała tylko powiedzieć, że bardzo jej przykro.

Źródło: Bel-Air Fine Art Contemporary Art Galleries

Przykro nie jest pewnie Jeffowi Koonsowi, bo już znajdują się chętni na pozostałości po rzeźbie, którą okrzyknięto najsłynniejszym zniszczonym dziełem na świecie. Kawałeczki porcelanowego psa zostały zabezpieczone i już czekają na potencjalnego kupca. Chęć przygarnięcia destruktu wyraził kolekcjoner Stephen Gamson, który w swojej kolekcji ma przedmioty należące niegdyś do słynnych artystów. Cena dzieła, którym zawiaduje bezpośrednio galeria Bel-Air Fine Art, może paradoksalnie poszybować w górę. Seniorka, która przez nieuwagę zniszczyła miniaturę Koonsa prawdopodobnie przysłużyła się amerykańskiemu artyście. Kobiecie nie zostaną postawione zarzuty, rzeźba była ubezpieczona.

koons
Sergio Calleja, Purple Balloon Dog Jeffa Koonsa w Salon d’Hercule w Wersalu, źródło: Flickr

Kapryśny rynek sztuki potrafi skorzystać nawet z nieszczęśliwych wypadków. Przypomnijmy sobie głośny film The Square z 2017 roku, w którym performens na granicy niebezpiecznego ataku stał się atrakcyjną walutą dla potencjalnych miłośników sztuki. Ruben Östlund doskonale sportretował nowoczesny światek kolekcjonerów i kuratorów, odsłaniając ich snobizm i często… brak gustu.

Sprawdźmy, jak podobne ambarasy ograli inni, przytaczając parę przykładów mniej lub bardziej zaplanowanych przez samych artystów wypadków przy pracy.

Marcel Duchamp

koons
Marcel Duchamp, Fontanna, 1917, fot. Alfred Stieglitz, domena publiczna, źródło: Wikipedia

Marcel Duchamp zrewolucjonizował sztukę na początku XX wieku wprowadzając koncepcję tzw. ready mades, czyli przedmiotów gotowych. Jego flagowe dzieła, takie jak Koło rowerowe czy Suszarka do butelek stworzone były z gotowych elementów z życia codziennego, które do tej pory uznawano za zbyt zwyczajne, by móc je nazwać sztuką. Prekursor konceptualizmu nadawał im znaczenie poprzez zaskakujące zestawienia lub zmianę kontekstu, czego przykładem jest słynna Fontanna z 1917 roku. Zwyczajny pisuar za sprawą odwrócenia i umiejscowienia na zarezerowowanym dla prawdziwych rzeźb postumencie staje się hitem. Po raz pierwszy pokazany na wystawie Stowarzyszenia Artystów Niezależnych w Nowym Jorku wywołuje skrajne reakcje. Dziś oryginał wycenia się na około 100 milionów dolarów.

Fontanna funkcjonowała w obiegu sztuki, stając na równi z Pietą Michała Anioła czy dziełami tzw. wielkich mistrzów. Nie oznacza to jednak, że czasem ktoś nie przypominał sobie o jej pierwotnej funkcji… Francuski performer Pierre Pinoncelli postanowił oddać mocz do słynnej rzeźby, następnie atakując ją młotkiem podczas wystawy w Nîmes w 1993 roku. Skończyło się na miesięcznym areszcie i grzywnie, co nie zniechęciło skazanego. Ponad 10 lat później artysta spróbował jeszcze raz podczas wystawy w paryskim Centre Pompidou. W obu przypadkach przedmiotem perfomensu stały się kopie Fontanny. Pinoncelli, jak sam mówił, chciał w ten sposób pokazać, że zaczepne niegdyś dzieło Duchampa, stając się częścią rynku sztuki, utraciło swoją prowokacyjną siłę. Jednocześnie zniszczone pisuary zaczął przekornie sygnować własnym nazwiskiem.

Zaproszenie do oddania moczu wynika z samego obiektu. (…)Moje uderzenie młotkiem było uderzeniem młotka licytatora uderzającego w nowe dzieło sztuki.

Pierre Pinoncelli

Tego zwrotu akcji chyba sam Duchamp się nie przewidział… Historia zatoczyła poniekąd koło, a słynna uwznioślona arbitralną decyzją artysty Fontanna powróciła do swojej zdecydowanie mniej widowiskowej funkcji.

Banksy

Rok 2018. Jesteśmy w słynnym domu aukcyjnym Sotheby’s. Podczas aukcji kolekcjonerskiej odbitki Banksy’ego Miłość jest w koszu (oryg. Love is in the Bin) dzieło zostało kupione za ponad milion funtów! Ku zaskoczeniu wszystkich, obraz zaraz po licytacji uległ samozniszczeniu. W ramę artysta wbudował… niszczarkę do papieru, która rozpoczęła pracę wraz z zakończeniem licytacji. Banksy przyznał się do akcji na swoim Instagramie zamieszczając wpis Going, going, gone…, czyli idzie, idzie, odeszło… Miny obecnych na sali – bezcenne!

Akcja stała się kolejnym cierpkim, a jednocześnie zabawnym komentarzem streetartowca na temat kapitalizmu. Banksy od 20 lat tworzy sztukę na murach, w przestrzeni miejskiej, uciekając od galeryjno-muzealnego obiegu. Specjalną odbitkę znanej na całym świecie Dziewczynki z balonem podarował swojemu przyjacielowi, nie była przeznaczona na sprzedaż. Samozniszczenie było rodzajem obrony przed krwiożerczym rynkiem sztuki, który wszystko potrafi zamienić w towar.

Czy Banksy’emu ta ucieczka się udała? Nie do końca. Widowiskowa destrukcja została uznana za performens, który tylko podniósł cenę rynkową dzieła. O pociętym obrazie z Sotheby’s mówili wszyscy, to było idealne zagranie w dobie social mediów. Powstało wiele teorii spiskowych. Jedna z nich głosiła, że Banksy działał w zmowie z Sotheby’s. W 2021 roku ten sam dom aukcyjny ponownie wystawił dzieło na sprzedaż. Miłość jest w koszu osiągnęła wówczas cenę ponad 18 milionów funtów. Banksy, próbując zagrać na nosie współczesnym bogaczom, potwierdził tylko bolesne zasady kapitalistycznej gry.

Damien Hirst

Niektórzy niszczą swój dorobek nie tyle po to, by odsłonić brutalne mechanizmy rynku sztuki, ale by je skutecznie umocnić. I przy okazji nieźle na tym zarobić. Damien Hirst, reprezentant Young British Artists, których działania szokowały publiczność lat 90., postanowił spalić jedne ze swoich najnowszych dzieł. W październiku 2022 roku artysta ubrany w ognioodporny srebrny strój miał puścić z dymem około 10 milionów funtów. Zapytany o to, jak czuje się niszcząc swoje własne dzieła, odpowiedział:

Czuję się dobrze, lepiej niż przypuszczałem.

Sprawdź też
Co robić w Warszawie w tym miesiącu

Damien Hirst

Może dlatego, że za ich sprzedaż dostał wcześniej pokaźną sumę pieniędzy. Hirst, idąc z duchem czasu, postanowił spieniężyć swoją twórczość w formie NFT. Każdy z kupców obrazów z jego nowej kolekcji mógł wybrać jego wirtualną lub fizyczną formę. Wybór tej pierwszej skazywał materialny pierwowzór na destrukcję. Prawie połowa z nich zdecydowała się na NFT, co poskutkowało widowiskowym performensem Hirsta, streamowanym na żywo z wnętrza Newport Street Gallery. Akcja stała się częścią indywidualnej wystawy artysty o zawadiackim tytule Currency, czyli inaczej Waluta.. Proces spalenia Hirst uznał za naturalny sposób na dopełnienie przemiany obrazu w nową, niematerialną formę.

Wartość sztuki, cyfrowej lub materialnej, która jest trudna do oszacowania w większości przypadków, nie ulegnie zatraceniu; zostanie przeniesiona na NFT jak tylko obrazy ulegną spaleniu.

Damien Hirst

Just Stop Oil

W mediach zawrzało! Najsłynniejszy obraz Vincenta van Gogha Słoneczniki znów trafił na pierwsze strony gazet i główny feed niejednego portalu internetowego. Warte ponad 76 milionów funtów dzieło wisi w National Gallery przy Trafalgar Square w Londynie. W październiku 2022 roku dwie młode aktywistki, Phoebe Plummer i Anna Holland, oblały obraz holenderskiego artysty zupą pomidorową, po czym przykleiły się do ściany wygłaszając proekologiczny manifest. Apel skończył się zatrzymaniem pod groźbą grzywny lub nawet więzienia. Kobiety wtargnęły do galerii w koszulkach z napisem Just Stop Oil.  Tak nazywa się międzynarodowa grupa radykalnych aktywistów ekologicznych protestująca przeciwko korzystaniu z paliw kopalnych. Grupa zaczęła działać w Wielkiej Brytanii, by wkrótce rozproszyć się na kolejne filie.

Kolektyw nie przebiera w środkach i znany jest z podobnie kontrowersyjnych akcji. Parę tygodni po Słonecznikach przedstawiciel Just Stop Oil Belgium przykleił się do słynnej Dziewczyny z perłą Johannesa Vermeera w muzeum Mauritshuis w Hadze. Na kontynuatorów nie trzeba było długo czekać. Podobną strategię zastosowała niemiecka organizacja Letzte Generation (Ostatnie Pokolenie). Tym razem na celowniku był Claude Monet. Francuskiemu malarzowi dostało się ziemniakami. Dlaczego aktywiści decydują się na tak radykalne ruchy? Czemu ich ofiarami padają najsłynniejsze obrazy na świecie? Phoebe Plummer zapytana przez popularną brytyjską dziennikarkę, Trishą Goddard, dlaczego stosuje tak ekstremalne środki, odpowiedziała:

Używamy tych strategii, bo historia potwierdziła, że działają. Używamy ich, bo nie mamy już więcej czasu na bierność rządzących, której efektem jest śmierć niewinnych ludzi.

Phoebe Plummer

Czy prowokacyjne akcje spotykają się z pozytywnym przyjęciem czy może raczej zniechęcają do siebie potencjalnych popleczników? Trudno powiedzieć. Żaden z obrazów nie ucierpiał, wszystkie były dodatkowo zabezpieczone szkłem. Wiedzieli o tym protestujący. W czym zatem problem? Radykalne działania raportowane przez media szybko mogą stać się tylko viralem. Efekt szoku może przykryć prawdziwy przekaz, a przecież chyba nie o to chodzi. Bardzo możliwe, że w przyszłości oblane zupą kopie dzieł słynnych mistrzów staną się kolejnym obiektem westchnień znudzonych kolekcjonerów i marszandów, potwierdzając tym samym zachłanność i cynizm współczesnego rynku sztuki.

Przeczarowany świat – 5 powodów, dla których warto zobaczyć wystawę Małgorzaty Mirgi-Tas

Copyright © Going. 2021 • Wszelkie prawa zastrzeżone