Kocham muzyczkę, filmy i NBA. Znam zdecydowanie zbyt dużo polskich…
Trio z pulsującym dubwavem, sound designowe fajerwerki i ambientowa podróż z Apollo-11. Przeglądamy odkrywcze polskie wydawnictwa, które być może przegapiliście.
2021 nadal nie rozpieszcza nas pod względem premier. Z tego powodu, skupiamy się na specjalnych edycjach muzycznego feedu. Tym razem wybór padł na przegląd wydawnictw, które mogły umknąć uwadze, a które bez dwóch zdań na nią zasługują – są to albumy odważne, niesztampowe, a przy tym reprezentujące najwyższą jakość wykonania.
- W tytułach albumów kryje się link do pełnego odsłuchu/zakupu wydawnictwa.
Dynasonic | #2
Dynasonic to zespół, w skład którego wchodzą Mateusz Rychlicki, Adam Sołtysik i Mateusz Rosiński. Grupa muzyków ma za sobą udany debiut z EP-ką #1, która została dodatkowo zremiksowana przez Jacka Sienkiewicza i 1988. Wydawnictwo #2 jako kontynuacja serii nie ogranicza się tu jedynie do tytułu. To jeden z tych przypadków, kiedy artyści odznaczają bardzo dużą świadomością swojego brzmienia i dzięki temu umiejętnie nim zarządzają. Cztery około 6-minutowe utwory łączy jeden wspólny i bardzo wyczuwalny mianownik: tętniący życiem bass. To on odpowiada za odpowiednią dynamikę, jest motorem napędowym, a przy tym staje się zarazem tłem do uważnie wyselekcjonowanych dźwiękowych ozdobników (które dołożyli również występujący gościnnie Marcin Ciupidro i Łukasz Rychlicki). Sprawność w pogodzeniu tych dwóch – wydawałoby się walczących ze sobą – rozwiązań naprawdę imponuje. Teoretycznie bowiem takie dźwiękowe przeładowanie może prowadzić do chaosu – a tego na #2 nie sposób uświadczyć.
Paszka | Gluon
Paszka czyli Szymon Sapalski to 1/2 duetu MUKA. Gluon z kolei jest już trzecim solowym albumem w dorobku artysty. Jeśli macie słabość do nowatorskiego sound designu, to ciężko o lepszą polską (choć to jak najbardziej poziom światowy) propozycję. Paszka popuszcza tu ewidentnie wodzę fantazji, ale nie przestaje przy tym dbać o odbiorcę. Często, tego typu granie wiąże się z niską przystępnością – chęć ukazania nieskrępowanej ekspresji na polu rzeźbienia pojedynczych dźwięków spycha na drugi plan integralność utworów. Natomiast autor Rytmy, cykle, i czas sprawnie tego unika. Kompozycje są tu spójne, za każdą z nich stoi solidny koncept, który łatwo zidentyfikować. A kiedy już czujemy lekki przesyt instrumentalnymi wojażami, na ratunek śpieszą bardzo udane wokalne wstawki od Kachy Kowalczyk i Anii Grr.
Marek Kamiński & Piotr Michałowski | Luna
Jak obszerną muzyczną wypowiedź można zmieścić w 15 minut? Marek Kamiński i Piotr Michałowski bez wątpienia mieliby coś do powiedzenia w tej kwestii. Właściwie, oni tej odpowiedzi już udzielili. Luna imponuje stosunkiem treść/czas trwania i to w tak podatnym na brak konkretów gatunku jakim bywa ambient. Przyczynkiem do stworzenia tego dzieła było 50-lecie lotu Apollo-11 – stąd historyczne odliczanie w intro, które, swoją drogą, świetnie wpasowuje się całość kompozycji. Luna to prawdziwa podróż, napakowana silnym, emocjonalnym ładunkiem, nieprzesadzonym dramatyzmem i wyszukaną warstwą glitchowo-noise’owych akcentów. Momentami wydaje się, że słuchamy jednego z utworów Cateriny Barbieri czy Alessandro Cortiniego – podobieństwa można doszukiwać się w budowaniu napięcia i jego finalnym rozwiązywaniu. Odejście od głównego motywu w okolicach 9-tej minuty i późniejszy do niego powrót generuje czystą ekstazę. Naprawdę, sprawdźcie sami_e.
Kocham muzyczkę, filmy i NBA. Znam zdecydowanie zbyt dużo polskich rapowych wersów i sposobów na przejście Dark Souls.