#3 Muzyczny feed: badamy płytowe premiery tygodnia
Kocham muzyczkę, filmy i NBA. Znam zdecydowanie zbyt dużo polskich…
Gwiazdorski trapowy crossover, pretendent do podium w rankingu albumów roku i mroczny ambient od uznanej legendy. Sprawdźcie, co w tym tygodniu wpadło nam w ucho.
To jeden z mocniejszych tygodni z rapowymi premierami w tym roku. Choć samym rapem człowiek nie żyje, dlatego dla balansu proponujemy również coś z zupełnie przeciwnego klimatu.
Future x Lil Uzi Vert | Pluto x Baby Pluto
Współpraca legendy gatunku z jednym z najciekawszych młodych raperów, to przeprawa przez znane motywy obu artystów. Future regularnie powraca do tworzenia wspólnych projektów z innymi raperami – na swoim koncie ma już chociażby mixtape’y z Drakiem, Young Thugiem czy Gucci Manem. Hucznie zapowiadane przedsięwzięcia rzadko spełniały jednak pokładane w nich nadzieje. Czy w tym wypadku jest inaczej? I tak, i nie. Chemia między raperami jest wyczuwalna, ich flow dobrze się uzupełnia, ale zdarzają się niestety przestrzelone kawałki, które nie zapadają w pamięć. Mimo to, Pluto x Baby Pluto jak każde wydawnictwo, w którym macza palce Future, nie schodzi poniżej pewnego poziomu i jest świętem dla jego fanów, do których zresztą się zaliczam.
Pa Salieu | Send Them To Coventry
Cóż za spektakularny wjazd na rapową scenę w UK! Być może pozbawiony tak viralowego wydźwięku, jaki wzbudził Stormzy swoim Shut Up, ale za to znacznie bardziej imponujący muzycznie. Pa Salieu zwrócił na siebie uwagę bardzo solidnymi singlami i mocnymi gościnnymi występami, które potwierdzały jego wszechstronność. Co nie znaczy, że wypuszczenie tak udanego materiału było gwarantem. Niejeden dobrze zapowiadający się rapowy debiutant wykładał się przy pracy nad dłuższym dziełem. Nie dotyczy to jednak wywodzącego się z Gambii autora Send Them To Coventry. Pa Salieu stworzył album, którego upchnięcie w rapowej szufladce byłoby ogromną pomyłką – to dzieło zacierające gatunkowe granice z potencjałem na uplasowanie się w generalnej topce roku.
William Basinski | Lamentations
Autor zapętlonych, poruszających dźwiękowych kolaży powraca, by dostarczyć muzykę do słuchania w przygnębiające wieczory w domowym zaciszu. Jesteś jedną z tych osób, która dobiera muzykę do swojego samopoczucia i nie boi się zgłębiać meandrów smutku? To album dla Ciebie! Basinski kontynuuje eksplorację wyjątkowo mrocznych rejonów, z którymi mieliśmy już okazję zapoznać się przy słuchając On Time Out of Time. Nowość? Wzięcie na warsztat loopów przywodzących na myśl twórczość The Caretakera. 11-minutowe All These Too, I Love zdaje się być zresztą najciekawszym momentem albumu. Słuchając Lamentations wyobrażam sobie kolejny film Terrence’a Malicka – zupełnie się nie zdziwię, jeśli Basinski znajdzie się na ścieżce dźwiękowej do kolejnego dzieła Amerykanina.
Kocham muzyczkę, filmy i NBA. Znam zdecydowanie zbyt dużo polskich rapowych wersów i sposobów na przejście Dark Souls.