Muzyczny feed na walentynki, czyli niebanalne soundtracki pod święto miłości
Kocham muzyczkę, filmy i NBA. Znam zdecydowanie zbyt dużo polskich…
Wyjątkowe okoliczności wymagają wyjątkowej selekcji albumów. W dzisiejszym, specjalnym wydaniu wybieramy lekkie, romantyczne płyty od Keleli, Husky Rescue i wielkiego duetu Sakamoto & Ohnuki, które zdecydowanie sprawdzą się podczas święta miłości.
A kto powiedział, że walentynki muszą być przypałowe? Każda okazja jest dobra, by poświęcić chwilę na pielęgnację swoich zamiłowań do ludzi, przedmiotów, zwierząt czy aktywności. Czego byście nie robili i jakbyście nie spędzali tego dnia, wybrane przeze mnie propozycje powinny wpasować się w klimat, nie przejmując przy tym pierwszych skrzypiec.
Kelela | Take Me Apart
Pełnoprawny debiut Keleli był albumem obarczonym wielkimi oczekiwaniami. Wypuszczony wcześniej mixtape, który zrzeszał śmietankę kreatywnych, podziemnych producentów z UK, takich jak Kingdom, Jam City, Girl Unit czy Nguzunguzu, rozbudził apetyt zarówno znających kulisy jego powstania, jak również mniej świadomych i nie śledzących elektronicznej sceny słuchaczy. Take Me Apart okazało się być wielkim triumfem. Kelela postanowiła skorzystać ze sprawdzonej formuły, ponownie stawiając na grupę pełną nowatorskich wizji – i była to dobra decyzja. Wydany w 2017 roku debiut do dziś brzmi świeżo, zachwycając produkcją i świetnym, bardzo plastycznym wokalem Keleli. 14 tracków tworzy mieszankę pościelowego RnB i energicznego popu z wyczuwalnymi akcentami UK bassu – idealny albumik na walentynkową wycieczkę samochodową.
Husky Rescue | Country Falls
Country Falls to pierwszy album w dorobku niezbyt rozpoznawalnego, finlandzkiego zespołu – Husky Rescue. Pomysł na brzmienie jest tu dość oczywisty, to bowiem proste, dream-popowe granie z przyjemnymi, choć wcale nie imponującymi wokalami i lekkimi tekstami. Cała magia tkwi jednak w czułości i pewnej niezobowiązującej aurze – słuchając tego materiału mamy wrażenie, że powstał on z prawdziwej twórczej potrzeby, bez wielkich oczekiwań sukcesu. Utwory balansują między profesjonalną realizacją, chwytliwymi, przemyślanymi melodiami i mocno odczuwalnym podejściem DIY. Moim skromnym zdaniem, tak właśnie wygląda perfekcyjna receptura na urzekający i przekonujący, kameralny indie pop. Wydany w 2004 roku debiut Husky Rescue promienieje, relaksuje i płynie tworząc wyjątkową, pozytywną atmosferę.
Taeko Ohnuki & Ryuichi Sakamoto | Utau
Ostatnia dzisiejsza propozycja może pozornie uchodzić za pójście na łatwiznę i powielanie nudnych stereotypów. No bo przecież jeśli ma być romantycznie, to musi być pianinko i teatralny wokal. Istnieją jednak rozwiązania, które dzięki swojej perfekcji i maestrii wykonawców, eliminują wszelkie zarzuty o stereotypowość. Tak też dzieje się w przypadku Utau, wspólnego projektu Sakamoto i Ohnuki. Dwójka artystów ma za sobą lata wspólnej pracy. Autor Async był regularnym gościem na albumach japońskiej wokalistki, wspomagając ją w zakresie aranżu i dostarczając fortepianowe partie. Ta chemia jest zdecydowanie odczuwalna na wydanym w 2010 roku Utau. Album jest zbiorem kompozycji Sakamoto wzbogaconych o aksamitny wokal Ohnuki. To perfekcyjne połączenie nostalgii i delikatności, które ani przez moment nie ociera się o sztampowość.
Istnieje pewna, ciekawa anegdota dotycząca autora ścieżki dźwiękowej do Zjawy i jego wysokich oczekiwań względem puszczanej w restauracjach muzyki. Wymagania te tyczą się nie tylko odpowiedniej głośności, ale też selekcji utworów – jedna z ulubionych kulinarnych miejscówek Sakamoto odtwarzała na tyle niewyszukaną muzykę, że ten zaproponował stworzenie specjalnej playlisty. Według kompozytora jego selekcja oddałaby wysoki poziom restauracji. Coś mi się wydaje, że musiał się tam znaleźć jeden z utworów z Utau.
Kocham muzyczkę, filmy i NBA. Znam zdecydowanie zbyt dużo polskich rapowych wersów i sposobów na przejście Dark Souls.