Najgorsza piosenka świata. Internauta taką wskazał, inni mu wtórują, artysta się broni
Redaktor naczelny Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach…
Po zespole Edward Sharpe and The Magnetic Zeros nie ma już śladu, ale internauci nagle przypomnieli sobie o jego istnieniu. Wystarczył raptem jeden tweet, który poniósł się szerokim echem.
Wszystko zaczęło się od fragmentu występu zespołu Edward Sharpe and The Magnetic Zeros w cyklu Tiny Desk Concerts, o którym, nie szczędząc gorzkiego i zdawkowego komentarza To najgorsza piosenka świata, przypomniał niejaki Justin Boldaji. Amerykańska formacja zagrała wówczas niewielkim studiu swój największy przebój Home, który znalazł się na płycie Up from Below z 2009 roku. Trudno nie kojarzyć tego numeru. Poza playlistami i radiowymi ramówkami pojawiał się w filmach, reklamach i kampaniach społecznych.
Worst song ever made https://t.co/CJRrvp3C4r pic.twitter.com/BS4wHAqrLK
— Justin🦩Boldaji (@justinboldaji) August 4, 2025
Stomp clap, czyli udawanie hipisa
Klip z prowokacyjnym podpisem, który na platformie X zdobył aż 90 tysięcy wyświetleń, rozpoczął intensywną dyskusję na temat ery stomp clap. Chodzi oczywiście o piosenki popularne w latach 2009-2015, w których folkowe dźwięki łączono z rytmicznym tupaniem, klaskaniem oraz chwytliwymi tekstami.
Miał tylko pianino, telefon i zbyt dużo wspomnień. Alex Warren pokazuje, że siła tkwi w autentyczności
Głównymi przedstawicielami tego nurtu byli The Lumineers, Mumford & Sons czy właśnie Edward Sharpe & The Magnetic Zeros. Internauci nie tak dawno temu zaczęli spekulować, że za popularnością tej muzyki w rzeczywistości stoi marna imitacja ruchu hipisowskiego i brak autentyczności. Twórcom zarzuca się, że przywłaszczają elementy muzyki ludowej, przeobrażając ją w radiowy, generyczny produkt. – Stomp clap to przyczyna najgorszych błędów ludzkości takich jak dyniowe latte, gentryfikacja Brooklynu albo Taylor Swift – szydził jeden z użytkowników platformy X.
Okazuje się, że największą ofiarą hejtu padła właśnie piosenka Home pochodząca z dyskografii Edward Sharpe & The Magnetic Zeros. Boldaji i jego poplecznicy twierdzą, że to właśnie ten numer stanowi esencję tego, co najgorsze w muzyce. W całej dyskusji nie zabrakło jednak obrońców melodii stojących po drugiej stronie barykady. Ci wierzą, że istnieją o wiele gorsze piosenki, a Home mimo upływu lat jest ich ulubionym przebojem.
Najgorsza piosenka świata? Nie, raczej uniwersalna
Do sprawy, choć obecnie rzadko aktywny w świecie muzyki, postanowił odnieść się lider formacji, Alex Ebert. Frontman uznał, że siłą Home jest uniwersalność jego melodii. – Jeśli usuniesz z piosenki gitarę akustyczną i zastąpisz ją pianinem, a utwór nadal brzmi dobrze – to znaczy, że jest to dobra piosenka. Jeśli później przeniesiesz ją z pianina na harfę i wciąż działa – to nadal jest dobra piosenka. A jeśli odejmiesz nawet harfę i zaśpiewasz ją a capella, a ona wciąż się broni – to dowód, że to naprawdę dobry utwór – powiedział.
Ebert wspomniał również o tym, że to jego grupa była pionierem gatunku, który kilkanaście lat temu święcił triumfy. W czasach swojej świetności nie był aż tak krytykowany. – Byliśmy pierwsi, którzy zrobili to pieprzone stomp i clap w folku, do tego stopnia, że The Lumineers poszukali jednego z naszych producentów i powiedzieli: „Hej, zrób nam to, co Edward Sharpe” – dodał. Na koniec potwierdził także, że nagranie z Tiny Desk Concerts nie jest być może najlepszym wykonaniem kultowego singla, ale wspomina ten występ jako coś naturalnego i zabawnego.
Redaktor naczelny Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach „newonce", „NOIZZ", „Czasopisma Ekrany", „Magazynu Kontakt", „Gazety Magnetofonowej" czy „Papaya.Rocks". Mieszka i pracuje w Warszawie.

