Streetwear to suma naszych osobistych stylów – Olivia Dzierżawska [WYWIAD]
Szefowa działu kreatywnego Going. Pisze i rozmawia o książkach, feminizmie…
W ramach kampanii Cultural Ties Zalando przyglądamy się stołecznemu streetwearowi. Naszą przewodniczką jest stylistka Olivia Dzierżawska, która nieustannie zachwyca nas swoim podejściem do mody.
Materiał powstał we współpracy z marką Zalando
Razem ze Sztokholmem, Amsterdamem, Paryżem, Antwerpią i Berlinem, Warszawa dołączyła do grona metropolii, w których buzuje modowy tygiel. Według Zalando to tutaj szlifowane są najświeższe idee i mieszają się najciekawsze trendy. Wszystko w ramach projektu Cultural Ties, który został oparty na analizie społeczności i kultur. Modowy puls został dogłębnie przeanalizowany. Pod uwagę brano bowiem nie tylko stylówki, widoczne na poszczególnych ulicach, ale też hotspoty, wskazane przez lokalnych przewodników czy tendencje, ujawnione w badaniu, przeprowadzonym przez firmę YouGov.
Celebrując streetwear w Polsce, zwróciliśmy się do Olivii Dzierżawskiej, dla której lokalny styl jest przede wszystkim różnorodny, a wstydliwe klisze z przeszłości są afirmowane na rozmaite sposoby.
Szukasz inspiracji dla siebie? Sprawdź Streetwear Corner na Zalando.pl
Zacznijmy od podstaw. Czym dla Ciebie jest streetwear? Jak go definiujesz?
Olivia Dzierżawska: Z jednej strony to przeniesienie high fashion na ulicę, na nasze codzienne życie, ale też odzwierciedlenie tego, co dzieje się w społeczeństwie. To nie sama moda, ale suma naszych osobistych stylów. To ulica pokazuje tak naprawdę, jak ubieramy się w danym miejscu.
Streetwear coraz częściej romansuje z high fashion, także na stołecznych ulicach.
Patrząc z perspektywy Warszawy, to na pewno kwestia zmieniającej się dostępności mody. Coraz częściej interesujemy się markami premium i zaczynamy w nie inwestować, ale też korzystamy z różnych platform, które pozwalają nam szukać konkretnych itemów. Nie trzeba mieć do tego milionów monet. Sama tak robię: high fashion to tylko jeden ze składników mojego stylu. Kiedyś ważne były dla mnie opcje stacjonarne, a teraz przeniosło się to w strefę online. Tak jest dużo większy wybór, także tych lokalnych marek.
Czujesz, że zmieniło się też to, jak budujemy swoje poczucie przynależności poprzez modę?
Olivia Dzierżawska: Dalej widzę subkultury, ale faktycznie daliśmy sobie większe przyzwolenie na miksowanie wszystkiego ze wszystkim. Jest też większa otwartość na zmienianie się w modzie. Mam swój styl, ale potrafię z dnia na dzień wyglądać zupełnie inaczej. Łączę różne inspiracje, modę high fashion, sportowe ubrania i rzeczy z drugiej ręki. Możemy wszystko! I nie chodzi o to, żeby ubrać się od góry do dołu w najdroższe ubrania. Dużo ważniejsze jest to, żeby słuchać swojej intuicji i szukać swojego stylu.
Uważasz, że każdy ma swój styl?
Zastanawiałam się, czy to się po prostu czuje, czy można się tego nauczyć. Na pewno można zdobyć wiedzę, co dobrze ze sobą łączyć, jakie wzory i faktury do siebie pasują. Warto próbować to zrozumieć i wyczuć. O ile ktoś ma na to w ogóle ochotę. Aaa, i trzeba zaakceptować, że będą się zdarzyły wypadki! Często patrzę na stare zdjęcia i mówię: co ja sobie myślałam?!
Jaka była Twoja droga?
Moda zawsze mnie kręciła. Pamiętam siebie za dzieciaka. Babcia była krawcową, więc często szyła dla mnie ubrania. Wymyślałam sobie rzeczy, które mogłaby zrobić. Pamiętam, że miałam od niej dżinsy połączone ze sztruksami. Od tamtej pory to po prostu ewoluowało i zainteresowałam się tematem bardziej świadomie. Na początku nie wiedziałam, w którą konkretnie stronę chciałabym pójść. Kiedyś myślałam o na przykład dziennikarstwie modowym, visual merchandisingu czy projektowaniu. Szukałam swojej drogi. Finalnie najlepiej odnalazłam się w pracy jako stylistka… a przynajmniej do tej pory!
Gdzie szukasz poszczególnych elementów garderoby?
Na dużych platformach, często właśnie na Zalando i to zarówno z myślą o pracy, jak i prywatnie. To jest platforma, która nam daje dostęp do wielu marek. To wygodne, bo wszystko jest w jednym miejscu. Dla mnie najważniejszy jest duży miks stylów, więc mam z czego budować stylizacje. Staram się unikać kupowania impulsywnego, bo mam już za dużo ciuchów. Staram się nauczyć siebie, żeby inwestować w ciekawsze itemy, dozbierać na coś. Jeśli kupuję coś w amoku, to szybko to porzucam. Jak wybiorę coś lepszej jakości – niekoniecznie od razu od dużego projektanta – to cenię to bardziej. Chociaż wiesz, cały czas jestem dziewczyną, która lubi mieć nowe rzeczy, bo nowe zawsze cieszy najbardziej. Próbuję to po prostu trochę zminimalizować.
Rozmawiałam ostatnio z Bagim z DRE$$CODE. Powiedział mi, że wkurzają go pytania o ekspansję poza Polskę. Czuje bowiem, że wiele jest u nas do zrobienia i to chłonny rynek. Jak to wygląda z Twojej perspektywy?
Olivia Dzierżawska: Mam poczucie, że moda stała się … modna. Kiedyś wszyscy chcieli śpiewać lub tańczyć, a teraz wiele osób wkręciło się w stylizowanie. Zamknięty klub koneserów mody trochę się dzięki temu otworzył. Myślę, że to świetne, że świat modowy się rozwija. Wydaje mi się, że daleko nam do Nowego Jorku czy Paryża, jeśli chodzi o możliwości, ale już do Berlina jest całkiem blisko.
Bagi: Nie boję się mówić, że chcę być najpopularniejszym influencerem w Polsce [WYWIAD]
Finansowo – pewnie tak. Czuję jednak, że jako mieszkanka Warszawy nie mam powodów do kompleksów wobec ulic Paryża czy Nowego Jorku. Co więcej, wydaje mi się, że cała narracja o kompleksach przestaje w ogóle mieć sens.
Jako Warszawa jesteśmy totalnie na Europejskim poziomie. Mam tylko poczucie, że za granicą wszystko to, co w Polsce stało się dostępne relatywnie niedawno, funkcjonowało tam od dziesięcioleci. To jest coś, co musieliśmy nadgonić. Teraz jednak zdecydowanie mamy wszystkie te możliwości na wyciągnięcie ręki. Internet pomaga nam nie tylko diggować rzeczy, ale też szukać inspiracji. Kompleksów zdecydowanie możemy się już pozbyć.
A nie masz poczucia, że świat przemielił już różne estetyki i że Warszawa – zamiast nadganiać – może wręcz celebrować swoją tożsamość?
Wszystko jest dozwolone, więc rzeczywiście nie musimy podążać za jednym, odgórnie narzuconym wzorcem. Zapytałaś mnie na początku, czym jest streetwear. Kiedyś kojarzyło się to z modą hip-hopową, ziomalami w szerokich spodniach. Potem to wszystko ewoluowało i się mieszało. Między innymi Virgil Abloh zmienił nasze myślenie. Streetwear wszedł na wybiegi, a high fashion wyszło na ulice. Teraz street to kompletny miks. To samo widzę zresztą w muzyce, która przecież także łączy się bardzo z modą. Teraz kiedy o tym myślę, widzę, że rzeczywiście można wyróżnić tendencje w poszczególnych miastach czy regionach.. Mając przed oczami styl ulic Europejskich stolic, każda z nich kojarzy mi się z innym wajbem.
Gdybym poprosiła AI o wygenerowanie obrazka z warszawskim streetwearem, to co powinno mi wyskoczyć?
Olivia Dzierżawska: Różnorodność. Jak myślę o Paryżu czy Londynie, mam w głowie konkretne sylwetki. W Warszawie wszystko się ze wszystkim łączy. To dla mnie ekscytujące. Raczej nie zdarza mi się, że widzę kogoś z ciekawym itemem i od razu jest obrandowany w daną markę. Ludzie szukają pomysłów na siebie, eksperymentują z modą i stylem. I to idzie zdecydowanie w dobrą stronę.
To też ciekawe, bo niektóre marki zagraniczne podłapały styl słowiański – nazwijmy to uliczny – oparty na słabości do odzieży sportowej. Kiedyś takie skojarzenie to też był straszny wstyd. Teraz odzyskujemy ten styl dla siebie.
Przyszły kolejne pokolenia, którym obcy jest ten wstyd. Chcemy nosić ubrania rodziców, chociaż oni niekoniecznie chcieliby do nich wracać. My nie mamy tych negatywnych konotacji. Znamy tę historię, ale mamy bardziej otwarte głowy. Są też te cykle modowe co dekadę i niedawno mocno zahaczyliśmy o lata 2000. Nie przeżyliśmy jednak tej epoki jako dorośli, więc patrzymy na nią świeżym okiem. Możemy miksować style i tworzyć własną jakość.
Czyli założyłabyś białe kozaczki?
Noszę je! Na koniec dnia wszystko możemy zestawić fajnie i niefajnie. Kiedyś takie buty kojarzyły się z określonym typem dziewczyny i trzeba to było uwzględniać przed założeniem. Teraz już nie ma takich zakazów. Można wziąć ten look z tamtych czasów i zrobić z nim coś całkowicie świeżego. Noszę długie paznokcie, to jest ten sam motyw. Jedyne, co mnie martwi, to powrót rurek. Nie jestem na nie gotowa, ale nigdy nie mówię nigdy.
Wróćmy jeszcze na chwilę do Warszawy. Gdzie chodzisz na people watching?
Charlotte na Zbawiksie. Zdarzało mi się tam siadać, żeby oglądać ludzi. Ulica przynosi mi masę inspiracji. Mega się jaram widząc dobrze wyglądających ludzi. Cieszy mnie samo to, że dana osoba interesuje się modą i wyraża siebie lookiem? – nawet kiedy to nie jest zgodne z moim stylem. Obserwowanie tego na mieście to wielka frajda.
Szefowa działu kreatywnego Going. Pisze i rozmawia o książkach, feminizmie i różnych formach kultury. Prowadzi audycję / podcast Orbita Literacka. Prywatnie psia mama.