Only The Poets: ekscytuje nas myślenie o tym, co wydamy w tym roku [WYWIAD]
Szefowa działu kreatywnego Going. Pisze i rozmawia o książkach, feminizmie…
Tommy Longhurst z Only The Poets spotkał się ze mną na krótko przed startem trasy zespołu. Pierwsze koncerty zagrają w pierwszej połowie kwietnia w Warszawie!
Zespół Only The Poets gra współczesną wersję muzyki indie. Jako źródła swoich inspiracji jednym tchem wymieniają kultowe brytyjskie składy, takie jak Blur, The Stone Roses, Arctic Monkeys i Oasis. Do listy dopisują też dwie amerykańskie popowe megagwiazdy: Michaela Jacksona i Prince’a. Chłopaki zdecydowanie podbili serca polskich fanów i fanek, dlatego w kwietniu zagrają w stolicy nie jeden, a dwa razy!
Bilety na warszawskie koncerty Only The Poets 11 i 12 kwietnia nadal w sprzedaży
Jagoda Gawliczek: Czy jesteście podekscytowani na myśl o powrocie do Polski?
Tommy Longhurst: Oczywiście! Polska jest dla nas wyjątkowym miejscem, bo czujemy tu olbrzymie wsparcie i miłość fanów, ilekroć do nich przyjeżdżamy. Co więcej, nasza trasa startuje właśnie w Polsce, więc tym bardziej jesteśmy podekscytowani myślą o tym, że wszystko zacznie się właśnie tutaj. Te koncerty są totalnie szalone. Głośność, energia, hałas i emocje fanów – wszystkie te elementy razem sprawią, że to będzie dla nas wręcz perfekcyjny początek.
Byłam na Waszym koncercie, gdy graliście support przed Louisem Tomlinsonem i przyznaję, że zaskoczyło mnie, jak ciepło przyjęła Was publiczność. Mieli nawet specjalne akcesoria, dopasowane do konkretnych kawałków!
Gdy widzimy, jak ludzie robią tego typu rzeczy, że przychodzą na nasze koncerty przygotowani – to serio coś wspaniałego! Naprawdę czujemy tę miłość.
Mieliście okazję spróbować lokalnego jedzenia w Polsce?
Tak, próbowaliśmy pierogów! Były przepyszne. Mam nadzieję, że tym razem uda się nam przetestować więcej lokalnych potraw.
Tym razem gracie w Warszawie dwa koncerty dzień po dniu, więc będzie więcej czasu na zwiedzanie.
Nie mieliśmy okazji zrobić dwóch show po sobie w jednym mieście w Polsce. Zazwyczaj nie mamy aż tak dużo czasu dla siebie, bo trzeba na przykład zrobić soundcheck. Przy poprzedniej wizycie w kraju udało nam się już trochę pozwiedzać, ale teraz chcemy zobaczyć jeszcze więcej. Warszawa to piękne miasto!
Będziecie świeżo po premierze singla Jump. Na pewno zagracie go na żywo?
Tak, zdecydowanie. Przetestowaliśmy już ten kawałek grając jako support przed Lewisem Capaldim. Reakcje były bardzo dobre. Super było przetestować materiał na żywo przed premierą, ale granie singli, które już wyszły ma też jeden wielki plus – fani mają już szansę poznać słowa. Jeśli im się spodobają – a taką mamy nadzieję! – to przyłączą się do śpiewania pod sceną. Super będzie zagrać Jump w Warszawie pierwszy raz po premierze!
Pracujecie nad większą ilością nowej muzyki?
Teraz skupialiśmy się bardziej na przygotowaniach do trasy, ale tak naprawdę z chłopakami nigdy całkiem nie przestajemy pracować nad nowym materiałem. Cały czas rodzą się w naszych głowach nowe pomysły. Nagraliśmy więcej muzyki niż kiedykolwiek przedtem. Ekscytuje nas myślenie o tym, co będziemy wydawać – w tym roku wypuścimy więcej muzyki niż do tej pory! To kawałki, z których jesteśmy bardzo dumni. Włożyliśmy w nie bardzo dużo pracy, bo czujemy, że nasi fani na to zasłużyli. Jako zespół otworzyliśmy się też na nowe współprace, dzięki którym być może dotrzemy do jeszcze szerszej publiczności.
Jak łączycie plany wydawnicze z byciem w trasie?
Gdy jesteśmy w trasie, staramy się nie skupiać na niczym poza show danego dnia. To jest szalenie intensywny czas, pełen dużej ilości emocji. Oddalamy wszystkie tematy, związane z nową muzyką na moment, gdy wrócimy do domów. Dzięki temu kiedy już wracamy do studia, możemy w pełni skupić się na pracy.
Siadacie do tematu zaraz po powrocie z trasy, czy najpierw poświęcacie czas na odpoczynek?
Czas wolny jest bardzo ważny. Bycie w trasie to bardzo intensywne przeżycie dla nas wszystkich. Nie ma wiele możliwości odpoczynku. Wracamy zazwyczaj bardzo zmęczeni, więc zanim będziemy w stanie wejść w tryb kreatywności, musimy odbudować energię. Oprócz muzyki zajmiemy się też na przykład ustaleniami dotyczącymi merchu, okładek do singli, ustalaniem sesji zdjęciowych, i tak dalej. Najpierw wyłączamy się więc na parę dni. Choć sam szybko się wtedy nudzę i nie mogę się doczekać, żeby wrócić do pracy, wiem, jak ważne jest, żeby dbać o ten czas wolny.
Czujesz, że to też ważne ze względu na Wasze relacje w zespole? Będąc w trasie przebywacie ze sobą bardzo dużo i często.
Własna przestrzeń jest zdecydowanie bardzo ważna! Ta trasa będzie wyjątkowo dosyć krótka, bo potrwa dwa tygodnie, ale nawet przy tych dłuższych nie dzieje się między nami nic złego. Jesteśmy bardzo blisko i dobrze rozumiemy się nie tylko na poziomie artystycznym, ale też po prostu jako ludzie. Jeśli ktoś ma gorszy dzień, umiemy to przeczytać i sobie pomóc albo dać nawzajem więcej luzu.
Mam ostatnie dwa pytania, które będą bardziej luźne. Pierwsze z nich to: pochodzicie z Reading [choć wymawia się to trochę inaczej, po angielsku słowo oznacza też czytanie – przyp. JG] . Nazywacie się Only The Poets [ang. Tylko poeci]. Czy zaczynaliście od pochłaniania dużych ilości wierszy i potem zaczęliście przekuwać je na muzykę?
Hahah, niezupełnie! Ludzie często pytają nas o naszą nazwę. Ciekawi ich, czy rzeczywiście jesteśmy poetami. Nie piszemy dosłownie wierszy, ale tworzenie piosenek jest według mnie formą poezji. Do części lirycznej dokładasz melodię. Nazwa pochodzi od faktu, że dla mnie “poeta” ma skojarzenie z tym, co kreatywne, tak jak aktorzy czy muzycy. Sztuka – nie ważne, o jakim medium mówimy – stanowi całościowe doświadczenie, odrywające nas od codzienności. Zawsze powtarzamy, żeby przed naszymi koncertami zostawiać rzeczywistość za drzwiami, żeby pozwolić sobie na takie przeżycie. Czuję, że tylko poeci mogą zaprosić Cię do takiego spotkania, tylko twórcy, artyści. O to chodzi w naszej nazwie. Uwielbiam ją, wydaje mi się dosyć wyjątkowa.
Ostatnie pytanie. Gdybyś miał walczyć z kaczką wielkości konia albo setką koni wielkości kaczek – co wybierasz?
Wyobraź sobie ogromną kaczkę… coś nie do opisania! Zdecydowanie wybieram małe konie, to byłoby dużo prostsze.
Szefowa działu kreatywnego Going. Pisze i rozmawia o książkach, feminizmie i różnych formach kultury. Prowadzi audycję / podcast Orbita Literacka. Prywatnie psia mama.