Kilka wcieleń Księcia Ciemności. Przypominamy 5 ikonicznych utworów Ozzy’ego Osbourne’a
Początkująca dziennikarka i miłośniczka popkultury. Stale śledzi branżę muzyczną oraz…
22 lipca 2025 roku świat pożegnał kolejną legendę muzyki. Ozzy Osbourne zmarł w wieku 76 lat. Rodzina poinformowała, że artysta odszedł w spokoju, a ostatnie dni spędził wśród najbliższych. Do samego końca pozostał jednak wierny temu, co kochał całe życie – ciężkim brzmieniom. Nie można więc upamiętnić go w inny sposób, niż słuchając ponadczasowych utworów, które tworzył przez prawie pół wieku.
Wokalista zespołu Black Sabbath, pionier heavy metalu i niekwestionowana ikona popkultury. Tymi słowami można pokrótce opisać, kim był Książę Ciemności. Kiedy w latach 70. na scenie królowała muzyka disco, Ozzy wraz z kolegami z zespołu postanowił wkroczyć na salony z całkiem odmienną propozycją gatunkową. Albumy takie jak Paranoid czy Black Sabbath zaprezentowały mroczne, ciężkie oraz surowe brzmienie, które w tamtym okresie było prawdziwą rewolucją. Od 1980 roku Osbourne równolegle działał jako artysta solowy. W takiej formule także urzekał i inspirował kolejne pokolenia słuchaczy.
Czas na pogo. Bilety na najlepsze koncerty rockowe i metalowe znajdziesz w Going.!
Ozzy Osbourne. Prowokator i osobowość telewizyjna
Rozpoznawalność Księcia Ciemności wiąże się jeszcze z jednym nieodłącznym elementem. Mowa o wizerunku, który sprawił, że Ozzy jest traktowany nie tylko jako wielki muzyk, ale również jako ikona popkultury. Wokalista, który przeszedł przez piekło uzależnień, niejednokrotnie wzbudzał kontrowersje. Wśród najbardziej legendarnych incydentów z jego udziałem można wymienić odgryzienie głowy nietoperza, udzielanie wywiadów pod wpływem alkoholu lub wielokrotne aresztowania. Kłopotliwa była również mroczna aura, którą rozsiewał artysta. Z tego powodu był on oskarżany o okultyzm i zachowania satanistyczne. Jakby tego było mało, artysta zapoczątkował również erę muzycznych reality show, a to wszystko za sprawą programu The Osbournes. W formacie emitowanym w latach 2002-2005 mogliśmy zajrzeć za kulisy jego życia rodzinnego.
Na początku tego tygodnia, chwilę po ostatnim koncercie Black Sabbath o wymownej nazwie Back to the Beginning, Ozzy Osbourne pożegnał się ze światem. Odszedł człowiek, bez którego historia XX-wiecznej muzyki rozrywkowej wyglądałaby zupełnie inaczej. Dziś celebrujemy jego barwną karierę 5 utworami, które szczególnie dobrze definiują jak wszechstronnym i pomysłowym był muzykiem. Poniższe zestawienie warto jednak potraktować za punkt wyjścia do dalszej eksploracji jego obszernej dyskografii. 13 solowych albumów to masa wyrazistych, ponadczasowych brzmień.
Ozzy Osbourne, utwory: Crazy Train (1980)
Bilet kupiony, możemy ruszać w drogę! Rozpoczynamy od debiutanckiego i bodaj najpopularniejszego singla w solowej karierze Księcia Ciemności. Utwór pochodzi z płyty Bilizzard of Ozz, która w samych Stanach Zjednoczonych rozeszła się w nakładzie przekraczającym 5 milionów egzemplarzy. Został stworzony przy współpracy z gitarzystą Randym Rhoadsem oraz basistą Bobem Daisleyem.
Według wielu krytyków Crazy Train to najlepsza hardrockowa piosenka wszechczasów. Jej charakterystyczny gitarowy riff wręcz perfekcyjnie łączy się z poruszaną w tekście tematyką niepokoju oraz zimnej wojny. W 2023 roku magazyn Rolling Stone umieścił numer na 6 miejscu listy 100 najlepszych utworów heavymetalowych.
Mr. Crowley (1980)
Zostańmy w klimacie początków solowej kariery artysty. Utwór opowiada o brytyjskim okultyście Aliesterze Crowleyu zafascynowanym zjawiskami paranormalnymi oraz magią. Już w pierwszych wersach można usłyszeć serię pytań skierowanych do mistyka. – Panie Crowley, co się działo w pana głowie? Och, panie Crowley, czy rozmawiał pan ze zmarłymi? – zwraca się do niego Ozzy.
Piosenka poświęcona postaci znanej z okultystycznej działalności wpisała się w udawany satanistyczny wizerunek Osbourne’a. Dla wielu był to moment, w którym były wokalista Black Sabbath ostatecznie przyznał się do demonicznych zainteresowań. – Nigdy nie zajmowałem się czarną magią. Powodem, dla którego zrobiłem Mr. Crowley na potrzeby mojego pierwszego solowego albumu było to, że wszyscy mówili o tej postaci. Pomyślałem: Panie Crowley, kim pan jest? Skąd pan jest?” Ale ludzie usłyszeli tę piosenkę i poszło. „On z pewnością interesuje się czarami” – odpierał po latach zarzuty Brytyjczyk.
Bark at the Moon (1983)
Tytułowy numer otwierający trzeci solowy album Ozzy’ego. Materiał został nagrany po katastrofie lotniczej, w której zginęli gitarzysta Randy Rhoads, kostiumografka Rachel Youngblood i kierowca koncertowy Andrew Aycock. Zarówno piosenka, jak i cały krążek prezentują bardziej synthową i pop-rockową stronę artysty. Groteskowa formuła, dynamiczny rytm i tytułowe wycie do księżyca idealnie łączą hard rock z metalem i przebojowością. Co więcej, Bark at the Moon to kolejny kawałek w dyskografii Osbourne’a doceniony za wwiercające się w głowę partie gitarowe. Tym razem za ich powstanie odpowiadał Jake E. Lee.
Ozzy Osbourne, utwory: No More Tears (1991)
W latach 90. nadszedł czas na punkt zwrotny w intensywnej i nie zawsze kolorowej karierze Ozzy’ego. Po długim okresie uzależnień i prywatnych zawirowań Książę Ciemności powrócił z płytą No More Tears. Materiał unaocznił, że artysta nie jest tylko świrem z Black Sabbath, i zainaugurował erę dojrzałości. Tytułowy utwór z krążka to epickie, ponadsiedmiominutowe dzieło okraszone charakterystyczną mocną linią basu. W tekście Osbourne pokazuje melancholijne oblicze, łącząc ze sobą elementy mroku, dramatu i introspekcji. Po latach wykonawca przyznał, że w toku układania słów myślał o psychologii seryjnych morderców.
Mama, I’m Coming Home (1991)
Ballada napisana z Lemmym Kilmisterem z Motörhead to jedna z bardziej zaskakujących pozycji w dorobku wokalisty Black Sabbath. Słuchacze nie otrzymali tutaj żadnej szalonej historii z mrocznym bądź okultystycznym zabarwieniem. Stało się wręcz odwrotnie – Ozzy opowiedział o tęsknocie za spokojem, domem i życiem pozbawionym przygód. W przepełnionym szczerością utworze artysta prezentuje inną, zaskakująco ciepłą barwę wokalu oraz melodię pełną przestrzeni i melancholii. Wielu fanom to właśnie ten utwór ułatwił identyfikację z idolem. To tu mit o rockowym szaleńcu spotyka się z obawami i pragnieniami człowieka z krwi i kości.
Początkująca dziennikarka i miłośniczka popkultury. Stale śledzi branżę muzyczną oraz ciekawe wydarzenia ze świata. Prywatnie fanka Queen i dobrego popu.

