Pajtim Statovci: bez wyobraźni mam niewiele do powiedzenia
Szefowa działu kreatywnego Going. Pisze i rozmawia o książkach, feminizmie…
– Zawód pisarza jest naprawdę przerażający. Musisz najpierw wyczerpać się emocjonalnie, kiedy piszesz książkę i budujesz cały świat, a potem go porzucasz – mówi Pajtim Statovci, autor książek Niewidzialni oraz Przejście.
Niewidzialni opowiadają historię dwóch zakochanych w sobie mężczyzn, których drogi gwałtownie się rozchodzą. Wydaje się, że zakazany romans między Albańczykiem a Serbem nigdy nie miał szans na powodzenie. Tęsknota za poczuciem bezpieczeństwa i swobodną eksploracją swojej seksualności nakręca spiralę przemocy, która jak w lustrze odbija w sobie rozpoczynającą się wojnę. Pajtim Statovci opowiedział mi o pracy nad tą powieścią, strachu przed wężami i poszukiwaniu swojej tożsamości w literaturze.
Rozmowa odbyła się dzięki gościnności festiwalu Literacki Sopot.
Jagoda Gawliczek: Lektura Niewidzialnych rozszarpała mi serce i z pewnością nie jestem pierwszą osobą, która ci to mówi. Jak czujesz się wracając do swoich bohaterów i emocji przy okazji publikacji kolejnego tłumaczenia?
Pajtim Statovci: Gdy książka idzie do druku, to dla autora w pewnym sensie moment pogrzebu. Tracisz dostęp do świata, który dawał ci komfort, wolność i przestrzeń do eksploracji. Jestem typem pisarza, który lubi uciekać do świata fikcji. Dzięki temu mogę stać się kimś zupełnie innym niż ten ja, który utknął w rzeczywistości. W mojej głowie mogę sprawić, że drzewa będą latać a krowy mówić. To jest trochę klaustrofobiczne, kiedy muszę porzucić ten świat. Dużo czasu zabiera mi, aby uzyskać do niego ponownie dostęp. Niedawno skończyłem moją czwartą książkę. Choć dla mnie to moment zamknięcia, dla innych osób te drzwi dopiero teraz stają się otwarte. Podobnie jest z tłumaczeniami. Czuję się uprzywilejowany, że docieram do czytelników spoza mojego kraju. Niewidzialni w Finlandii ukazali się pięć lat temu. Książka nadal żyje. Co więcej, w różnych krajach – w USA czy Francji – przemawia do ludzi na bardzo różne sposoby.
Masz poczucie, że dowiedziałeś się czegoś nowego o swojej książce, gdy została umieszczona w obcych kontekstach?
Pajtim Statovci: Tak naprawdę każdy czytelnik wnosi do niej własną historię. To wieloznaczna książka, gdyż istotny jest w niej poziom symboliczny.
W Polsce może rezonować temat powrotu do swojego mieszkania po wojnie, które zostało już przez kogoś zajęte.
W Kosowie wiele mieszkań zostało zasiedlonych przez ludzi, którzy nie mieli gdzie mieszkać w czasie wojny. Wybierali losowe miejsce i je przejmowali. To jest coś, z czym fińska publiczność nie mogła się zbyt mocno utożsamić. Te rzeczy działy się w byłej Jugosławii. Wiesz, napisałem już cztery książki i przez to czuję się jak w klatce fikcyjnego świata. Można by pomyśleć, że moje przeszłe doświadczenia uczyniły mnie zdolnym do poradzenia sobie z tym następnym razem. Czasem jednak to, co przechodzimy w życiu, wcale nie czyni nas silniejszymi. Wręcz przeciwnie, może sprawić, że ludzie stają się słabsi w obliczu kolejnej katastrofy. Chociaż nie mówię oczywiście, że opublikowanie książki jest katastrofą!
Chociaż czasami może nią być, czego oczywiście nie życzę żadnej osobie piszącej. Niewidzialni też mówią o tym, że trauma potrafi nas mocno pogrążyć.
Moi bohaterowie nie mają przestrzeni, żeby oddychać. Nie są w stanie złapać powietrza. Mimo, że przechodzą przez wszystkie te kłopoty i trudności przez całe swoje życie, nie mają luksusu, żeby cokolwiek się poprawiło. Wręcz przeciwnie. Poznają się w Prisztinie, a potem spotykają się wyłącznie w zamknięciu. Cały ich związek jest zamurowany. Przebywają w małym mieszkaniu i udaje się im wykraść tylko cztery dni na plaży, gdzie mogą funkcjonować oderwani od normalnego świata. Nie istnieją poza tymi ścianami, ponieważ nie ma dla nich tam miejsca. Nigdy nie dochodzą też do porozumienia ze swoim wnętrzem czy seksualnością. Nie są w stanie odbyć tej rozmowy z samymi sobą: Mogę być inny. Mogę chcieć innego rodzaju życia niż to, które prowadzę.
Źródłem tej sytuacji jest poczucie klaustrofobii. Kiedy Twoje życie związane jest z baniem się tak wielu rzeczy, nie jesteś w stanie żyć bez strachu. Stajesz się od tego w pewien sposób zależny. Musisz się czegoś bać, ponieważ inaczej należałoby stawić czoła trudniejszym pytaniom.
Nie wierzysz w co cię nie zabije to cię wzmocni?
Nie zgadzam się z tym światopoglądem, ponieważ jest czarno-biały. Dla wielu ludzi to nie takie proste. Istnieje bowiem ból, cierpienie i trauma, z których nigdy nie możesz się wydostać i z których nigdy się nie wyleczysz. Było dla mnie ważne, aby pokazać w tej książce, że czasami jesteśmy tak złamani wewnętrznie, że zniszczymy wszystko wokół nas. Niekoniecznie znajdujemy odwagę, aby walczyć o siebie czy nawet się bronić przed oprawcą – to może być inny kraj, wojsko, ty sam lub twoi rodzice. Czasami łatwiej jest po prostu zostać, dostosować się i tolerować przemoc i ucisk. Myślę, że to wyjaśnia, dlaczego tak wiele osób pozostaje w bardzo toksycznym środowisku. Czasami niebezpieczne, które jest znane, jest wygodniejsze niż coś, o czym nic nie wiesz
To wielki przywilej mieć taką przestrzeń do ucieczki.
Tak, dokładnie. To luksus i przywilej móc wybierać między dobrą i złą opcją. Wiesz, to jest również moje doświadczenie. Ludziom często wydaje się, że osoby takie jak ja, czyli dorastające w niejednorodnych kulturach, wśród różnych religii i narodowości, mają luksus wyboru swojej tożsamości. Że mógłbym wybrać, czy czuję się Albańczykiem, jaki jest mój język ojczysty i co mnie definiuje. Nie wiem, czy to prawda, czy naprawdę mam wolność tego wyboru. Chciałbym po prostu pisać o tym, jak to jest żyć pomiędzy światami.
Czyli w pewnym sensie być reprezentacją wyłącznie samego siebie?
Jest niewielu albańskich pisarzy, którzy są tłumaczeni i dostępni w języku angielskim, niemieckim czy francuskim. Jako pisarz często jestem pozycjonowany jako przedstawiciel mojej kultury. Czasami czuję, że to mnie ogranicza. Staję się tak świadomy tego, o czym piszę i wiem, że otrzymam tożsamość albańskiego pisarza, który pisze o swojej kulturze. Nie zgłaszasz się po taką rolę. Nigdy nie chciałem być ambasadorem czegokolwiek. Zależało mi, by pisać o tym, co mnie interesuje i o różnych poglądach na świat. To też ciekawe, że wiele osób odczytuje moje książki jako autobiograficzne. Jeden z moich bohaterów – w książce, której jeszcze nie ma po polsku – studiuje filozofię. Spotyka bardzo rasistowskiego, homofobicznego kota w gejowskim barze i kończą w bardzo brutalnym związku.
Okej, czyli kolejna optymistyczna książka.
Haha, tak. Ale wiesz, nadal mnie zaskakuje, że ludzie w Finlandii odebrali ten wątek jako autobiograficzny. Często przecież zakochujemy się w rasistowskich, homofobicznych kotach w gejowskich barach.
Mi to się zdarza co drugi weekend, tobie nie?
Nawet częściej. Zapytałem: dlaczego zakładacie coś takiego tylko dlatego, że główny bohater pochodzi z Kosowa i dorastał w Finlandii. W książce jest gadający kot i gadający wąż. Więc jak bardzo to może być autobiograficzne? To bardziej realizm magiczny. Potem zdałem sobie sprawę, że to przykład tego, jak dzieła pisarzy, którzy pochodzą spoza świata zachodniego i piszą o swoich kulturach, są często postrzegane jako osobiste. Nikt nie powiedziałby mojemu fińskiemu koledze, który pisze o Finach w Finlandii: to musi być autobiograficzne, skoro w twojej książce jest fiński narrator. Z kolei kiedy ta nowa książka pojawiła się w katalogu wydawcy, ktoś zapytał: czy to będzie znowu dziwna bałkańska rzecz?
Pajtim, nie wiem, jak ci to powiedzieć. Mamy już za dużo dziwnych bałkańskich historii.
Wiesz, to sugeruje, że mój świat jest pusty po trzech książkach. Co więcej mogę powiedzieć o Kosowie niż to, co powiedziałem? Jednocześnie moich kolegów pisarzy nikt nie pyta, czy kolejna książka będzie znowu o heteroseksualnych Finach. A może powinno się tak robić? Z drugiej strony próbuję też sprawić, żeby osoby, które nie mają żadnej wiedzy na temat Bałkanów, były w stanie zrozumieć moją prozę.
Ale przecież nie piszesz podręcznika tylko literaturę piękną.
To prawda. Interesuję się przede wszystkim ciemnymi zakamarkami ludzkiego umysłu. Tym, jak ludzie działają w sytuacjach, w których nie mają alternatyw, kiedy są wpychani w kąt, z którego muszą w jakiś sposób uciec. Jednocześnie trudno mi się z tym przebić. Gdy wydałem pierwszą książkę, w Finlandii pojawiły się nagłówki: nasz kraj oczami migranta. Mój protagonista cierpiał na zinternalizowany rasizm był prześladowany przez klątwę niskich oczekiwań. Myśli, że jest absolutnym gównem, że nic nie osiągnie w życiu i nie ma sensu, żeby próbował. Jest tym bardzo przygnębiony, smutny i bezsilny. Pamiętam wywiady, gdzie pytano mnie, czy uważam, że Finlandia jest rasistowskim krajem. Co myślę o polityce, co myślę o tożsamości i byciu na zewnątrz. Co myślę o narodzie fińskim. Bla, bla, bla. A czy mógłbym może odpowiedzieć na pytania, które eksplorowałem w książce?
Czy w takim razie po wydaniu Niewidzialnych oskarżano cię na przykład, że uderzyłeś swoją żonę?
Kiedy wydałem kolejne książki ta kwestia pisania autobiograficznego stała się coraz mniej oczywista. Wszystkie te powieści bardzo się od siebie różnią. Są jakieś punkty styku, ale piszę w nich o ludziach z różnych kontekstów społeczno-ekonomicznych, w różnym wieku. Zarówno w Finlandii, jak i w Kosowie są ludzie z różnych środowisk, którzy są godni, aby o nich pisać. Kosowo ma tak bogatą i rozległą historię, jest tak wiele do powiedzenia i tak wiele do opowiedzenia! Tak wiele synergii i synchronizacji wpłynęło na sposób życia ludzi. Chociażby to, że jako muzułmanie obchodzą Boże Narodzenie. Że aspirują do świata zachodniego, do członkostwa w Unii Europejskiej. Starsze i młodsze pokolenia mają bardzo różne poglądy na politykę, role płciowe, tradycje i kultury. To jest ciekawy kraj pod tym względem.
Sprawdź też: Patricia Nieto: praca reportażysty żywi się językiem innych [WYWIAD]
Czy przy całej tej presji, kusiło cię na którymś etapie, żeby spróbować napisać coś autobiograficznego?
W czasie pandemii poszedłem do supermarketu. Grałem w Tetrisa próbując uniknąć innych ludzi. Nie chciałem ani zachorować, ani nikogo zarazić. Kiedy wróciłam do domu, zacząłem pisać o tym doświadczeniu. Nie wydawało mi się to jednak autentyczne. Ten tekst po prostu nie działał. Cała koncepcja autobiograficznego pisania całkowicie mnie zawiodła. Zacząłem tracić wiarę w próbę powiedzenia prawdy. Moment, o którym piszesz, jest bardzo różny od momentu, w którym piszesz. Załóżmy, że przydarza ci się coś złego. Chcesz o tym napisać, ale czujesz się trochę zdezorientowany lub bezsilny. Nie jesteś w stanie pojąć i zrozumieć, dlaczego ci się to przydarzyło. Potem, kiedy już zbierasz odwagę, żeby napisać o tym traumatycznym doświadczeniu, masz o wiele więcej mocy. Jesteś świadomy, możesz wyjaśnić, co ci się przydarzyło. Możesz zrozumieć powody, dla których niektórzy ludzie zachowują się w określony sposób. Możesz połączyć kropki. W chwili, gdy coś się dzieje, nie masz tej mocy.
Kiedy piszesz o czymś z dystansu, zyskujesz dostęp do innego zestawu narzędzi. Pisząc na gorąco, próbujesz wypełnić pustkę. Czasami sytuacje są tak traumatyczne, że wypełniamy naszą głowę fałszywymi wspomnieniami. Próbujemy chronić się przed potencjalnie czymś jeszcze gorszym niż to, co się wydarzyło. W mojej najnowszej książce narrator jest pisarzem, który próbuje powiedzieć prawdę, ale nie może sobie przypomnieć, co wydarzyło się w jego przeszłości. Ma bardzo ciemną chmurę nad całym swoim dzieciństwem. W drugiej części historii opowiada chłopiec. To jest fikcja w fikcji w fikcji. Czytelnik musi wybrać jedną z wersji prawdy, więc może zadecydować o własnym punkcie widzenia.
Czym jest dla ciebie autentyczność, kiedy piszesz?
Jestem bardzo intuicyjnym pisarzem i czasami po prostu wiem, czy coś nie działa, czy jest anachroniczne, czy ma niewłaściwy ton. Czasami nawet nie potrafię wyjaśnić, o co chodzi, ale głównie to kwestia równowagi. Jako pisarz czuję, że jestem niczym bez mojej wyobraźni. Jeśli nie wolno mi z niej skorzystać, nie mam zbyt wiele do powiedzenia. Wiesz, przez całe moje życie czerpałam z niej pocieszenie. W tej nowej książce też chodzi o to, by uwalniać się z ograniczeń. Możesz być kimkolwiek chcesz. Zrobić, co zdecydujesz się zrobić. Świat wyobraźni odegrał olbrzymią rolę w mojej historii osobistej i karierze pisarskiej. Bez wyobraźni czuję się bezdomny.
Patrzę na twoje buty i widzę węże. O co chodzi z tym motywem?
To w zasadzie zabawna historia. Byłem w Nowym Jorku, gdy grano tam głośny musical oparty na Soku z żuka. Film Tima Burtona to dowód na potęgę wyobraźni. W dzieciństwie oglądałem go co tydzień z kasety VHS. Dr Martens zrobił specjalną edycję butów, by celebrować ten spektakl. Pomyślałem, że je kupię i pójdę w nich do teatru. Ale będę wyjątkowym fanem. Okazało się, że w ten sam sposób pomyślało dużo więcej osób…
Na ile węże są dla ciebie ważne? Są obecne także w Niewidzialnych.
W pewien sposób stworzyłem Niewidzialnych przeciwko mojemu strachowi przed wężami. Dla mnie sam zawód pisarza jest naprawdę przerażający. Wiesz, musisz najpierw wyczerpać się emocjonalnie, kiedy piszesz książkę i budujesz cały świat, a potem go porzucasz. Jednocześnie też aspekt społeczny jest bardzo różny od procesu pisania. To jest wyczerpujące w inny sposób. Te dwa światy są od siebie bardzo oddalone. Większość pisarzy, których znam, to introwertycy. Poczekaj, zgubiłem twoje pytanie.
Co z tymi wężami?
Kiedy byłem dzieckiem, opowiadano mi historię Bolli tak wiele razy, że skończyłem z naprawdę wielkim strachem przed wężami. Na ostatniej stronie powieści znajduje się replika rysunku, który stworzyłem będąc dzieckiem. Bolla raz w roku staje się smokiem. Może robić, co chce. Może niszczyć i mordować wszystkich. W każdej pojedynczej historii wąż był zawsze nośnikiem strachu, niebezpieczeństwa, przemocy, spustoszenia, chaosu i zamętu. Pomyślałem, że musi być w tym coś więcej. Zacząłem czuć do niego współczucie, ponieważ był uwięziony w górze przez 364 dni każdego roku. Zyskuje wolność tylko na jeden dzień. W Niewidzialnych staje się metaforą dla osób, które muszą żyć w ukryciu przed światem. To dotyczy nie tylko mężczyzn, ale też postaci żony. Postanawia nie mówić prawdy, mimo że wie, że jej mąż ma romans. Wybiera pozostanie w ciemności i spojrzenie w innym kierunku. Jeśli moje postaci pokażą swoje prawdziwe oblicze, będą źródłem lęku z niewłaściwych powodów.
Masz w sobie dużo empatii?
Cóż, mam taką nadzieję. Zawsze mówię, że piszę, ponieważ muszę zrozumieć ludzi – nawet tych, z którymi się nie zgadzam. To silniejsze niż moja potrzeba osądzania ich.
Szefowa działu kreatywnego Going. Pisze i rozmawia o książkach, feminizmie i różnych formach kultury. Prowadzi audycję / podcast Orbita Literacka. Prywatnie psia mama.