Raw dogging w pigułce. Dlaczego niektórzy są gotowi podróżować w bezruchu?
Sekretarz redakcji Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach…
Zero muzyki, podcastów, rozmów ze współpasażerami czy drzemek. Długie loty samolotem albo podróże pociągiem stały się okazją do testowania cierpliwości i detoksu dopaminowego.
W ubiegłym roku katalog platformy streamingowej Apple TV+ wzbogacił się o nowy thriller George’a Kaya i Jima Fielda Smitha. Głównym bohaterem serialu W powietrzu, w którego wcielił się Idris Elba, jest Sam Nelson. Mężczyzna na co dzień pracuje jako negocjator biznesowy. Choć naturalnym środowiskiem jego pracy są biurowce, tym razem musi wykorzystać swoje umiejętności w zupełnie innym otoczeniu. Obserwujemy bowiem, jak próbuje wyjść z opresji na pokładzie samolotu kursującego z Dubaju do Londynu. Jedno nieostrożne posunięcie i cała załoga znajdzie się w opałach.
Zero czasu na scrolling
W serialu Kaya i Smitha głównie chodzi o zbudowanie napięcia. Niektórzy zwrócili jednak uwagę na inny istotny szczegół: bohater grany przez Idrisa Elbę dryfuje w przestworzach bez telefonu i jakiegokolwiek innego urządzenia elektronicznego. Nie ma czasu ani na scrollowanie, ani na wizytę w łazience. Choć z pewnością nie był tego świadomy, jako jeden z pierwszych uprawiał raw dogging.
Raw dogging: wiele godzin w bezruchu
Słowo, które od jakiegoś czasu robi furorę na TikToku, poszerzyło swoje znaczenie. W slangu często określało się nim stosunek płciowy bez zabezpieczeń. Gdy zaś mowa o transportowym raw doggingu, chodzi o coś równie atrakcyjnego, ale i potencjalnie nierozważnego: podróżowanie w stylu prawdziwego ascety. Zero rozrywek pokroju filmów, książek, wpatrywania się w telefon albo rozmów ze współpasażerami. W ekstremalnej wersji: nici z picia wody albo przekąsek. Zakaz wychodzenia do toalety albo rozprostowywania kości. Im dłuższa trasa, tym większe stanowi to wyzwanie.
Stagnacja jako wyzwanie
Wraz z początkiem lipca na TikToku pojawiło się mnóstwo filmów dokumentujących próby doskonalenia się w sztuce bezczynności. Ich autorzy wprost piszą o przełamywaniu słabości i biciu rekordów. Michael Ceely, terapeuta pracujący w Kalifornii, zwraca uwagę na to, że wśród nich dominują mężczyźni. Skupieni, zdystansowani i bezwzględni próbują swoich sił w kolejnej czynności, która udowodni ich wytrwałość. – Panowie lubią wyzwania. Zdecydowanie bardziej akceptowalne społecznie będzie, kiedy przechwalają się czymś takim. To niby praktyka ascety, ale podbita ziomalską gadką – przekonuje ekspert na łamach portalu CNN.
Odpoczynek od bodźców
Osoby, którym udało się sprostać wyzwaniu, przekonują, że było to dla nich głęboko odświeżające doświadczenie. Nazywają je czymś w rodzaju medytacji albo dopaminowego detoksu uwalniającego utajone myśli. Podróż sprzyja takiemu odcięciu się od bodźców: w końcu nie można nigdzie uciec, pole manewru jest raczej ograniczone. Brzmi jak coś wartego spróbowania? Bez wątpienia – na co dzień spływa do nas na tyle dużo informacji, obrazków czy dźwięków, że nasze mózgi muszą chociaż na chwilę odsapnąć. Raw dogging, podobnie jak wiele trendów z TikToka, kryje jednak w sobie jedno niebezpieczeństwo – można trochę przegiąć.
Krytykiem zbyt ortodoksyjnego podejścia do internetowego trendu jest choćby dr Gill Jenkins. – Cyfrowy detoks rzeczywiście może pomóc, ale cała reszta jest sprzeczna z zaleceniami lekarskimi. Problem związany z ryzykiem stojącym za lotami długodystansowymi polega na tym, że istnieje szansa odwodnienia. Jeśli się nie ruszasz, narażasz się na zakrzepicę żył głębokich, która potęguje dehydrację. Dość głupie jest też niechodzenie do toalety. Jeśli potrzebujesz z niej skorzystać, robisz to – wyjaśnia na łamach BBC.
TikTok oszalał na punkcie słowa demure. Co właściwie oznacza i dlaczego niekoniecznie chodzi o skromnosć?
Sekretarz redakcji Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach „newonce", „NOIZZ", „Czasopisma Ekrany", „Magazynu Kontakt", „Gazety Magnetofonowej" czy „Papaya.Rocks". Mieszka i pracuje w Warszawie.