Czytasz teraz
Czy ulica Dobra jest dobra? Robert Cichy zaprasza na spacer po Warszawie [WYWIAD]
Muzyka

Czy ulica Dobra jest dobra? Robert Cichy zaprasza na spacer po Warszawie [WYWIAD]

Robert Cichy

Czołowy polski gitarzysta i kompozytor na najnowszej płycie składa hołd stolicy i jej współczesnemu, różnorodnemu obliczu. W piosenkach połączył siły m.in. z Anią Dąbrowską, Piotrem Ziołą czy Natalią Nykiel.

Czesław Niemen śpiewał, że zostawił w niej kolorowe sny. Muniek Staszczyk z T. Love wyznał jej miłość, choć przypomniał jednocześnie o tym, że jest zmęczona jak on, a Hitler i Stalin zrobili tu, co swoje. Irena Santor wyznała zaś, że właśnie w tym mieście codziennie od rana przeżywasz to samo co krok: zdumienie nieznaną ulicą albo olśnienie dopiero co napotkanym blokiem.

Muzyczny pojedynek na szczycie: Dawid Kwiatkowski stanął w ringu z Maćkiem Musiałem!

Podobnych muzycznych peanów adresowanych w kierunku Warszawy nie brakuje. Teraz swoją słabość do metropolii wyznał Robert Cichy. Zdobywca dwóch Fryderyków i bliski współpracownik największych rodzimych wykonawców wydał właśnie Spacer po Warszawie, czyli piosenkowy przewodnik po 10 stołecznych ulicach. Dlaczego wybrał takie, a nie inne zakątki miasta? Jaka jest jego ulubiona dzielnica? Czy zaproszeni wokaliści utożsamiają się z miejscami, o których śpiewają? O to wszystko postanowiliśmy spytać samego artystę.

Robert Cichy
Robert Cichy / fot. Zija/Pióro / materiały prasowe Narodowego Centrum Kultury

Stanisław Bryś, Going. MORE: Jak wspomina pan swoje pierwsze zetknięcie z Warszawą?

Robert Cichy: Urodziłem się w Wodzisławiu Śląskim, bo mój tata grał akurat na festiwalu w Opolu. Moją mamą zaopiekowali się na czas porodu dziadkowie, którzy mieszkali na Śląsku. Wychowałem się w Opolu i tam muzycznie wszystko się zaczęło. Z czasem poznawałem coraz więcej osób, dostawałem coraz więcej propozycji współprac i po kilku latach dojeżdżania do Warszawy, gdzie odbywało się najwięcej nagrań i działań muzycznych, w wieku 24 lat przeprowadziłem się na stałe.

To był bardzo intensywny i dynamiczny czas, kiedy wchodząc w to miasto, starałem się jak najwięcej rozwijać i współpracować z różnymi artystami. Moje pierwsze wspomnienia związane są z mieszkaniem na Woli, które należało do Pawła Uzka Jóźwickiego – managera i partnera Ani Dąbrowskiej. Ta kawalerka była znana z wieczornych posiadówek przy dobrej muzyce i różnego rodzaju grach: kartach czy kościach. Później Paweł z Anią przeprowadzili się w inne miejsce, a ja tę kawalerkę od nich wynająłem. Stała się moim domem podczas pierwszych lat mieszkania w stolicy.

Czy w tym czasie udało się panu ustalić, jak brzmi Warszawa? Jaki jest jej charakterystyczny muzyczny motyw?

Pierwsze co przychodzi mi na myśl, to Chopin i Molesta Ewenement. Można stwierdzić, że Warszawa jest różnorodna. Nie sądzę, żeby jakiś konkretny styl był w niej dominujący. Po prostu każdy tu znajdzie to, czego szuka: od niszowych projektów i alternatywy, przez klasykę, aż mainstreamowy pop czy hip-hop. Ta różnorodność jest fascynująca. Sądzę, że to najlepsza cecha tego miasta.

Robert Cichy / fot. Zija/Pióro / materiały prasowe Narodowego Centrum Kultury

Jakie miejsca związane z muzyką – sklepy płytowe, sale koncertowe, studia nagrań, a może jeszcze coś innego – są dla pana szczególnie ważne w Warszawie?

Spacerując po Warszawie lub przejeżdżając przez nią, często mijam miejsca, które kojarzą mi się z początkami moich artystycznych działań. Tu nagrałem pierwszą płytę, tu kiedyś były koncerty, na tamtej ulicy wynajmowałem mieszkanie, a tam poznałem kogoś, z kim przyjaźnię się do dziś. Moje muzyczne początki to choćby Saska Kępa, gdzie siedziałem przy pierwszych nagraniach gitar z Bogdanem Kondrackim na płyty Ani Dąbrowskiej czy Moniki Brodki. Tam też był Jazzboy, do którego wpadałem notorycznie na nagrania czy posiadówki z Kubą Galińskim, Olkiem Świerkotem albo Pawłem Jóźwickim. Takich wspomnień mam mnóstwo, bo mieszkam tu już ponad dwie dekady i całe moje życie to muzyka. Byłem więc chyba we wszystkich studiach nagraniowych i salach koncertowych. Każde z tych miejsc czy spotkań na danym etapie było i wciąż jest dla mnie szczególne. Sprawiło, że jestem obecnie w miejscu, z którego jestem zadowolony.

Robert Cichy i goście – Spacer po Warszawie / Narodowe Centrum Kultury

A gdybym spytał o szczególnie ważną dla pana dzielnicę stolicy?

Zdecydowanie Muranów. Tutaj mieszkam już kilkanaście lat i uwielbiam tę dzielnicę. Jest to centrum Warszawy, wiele się dzieje, a jednocześnie jest mnóstwo zieleni i historia prawie w każdym miejscu. Mam wiele zaprzyjaźnionych miejsc, fajnych sąsiadów i po prostu lubię tu być, a także działać. Od lat jestem przewodniczącym samorządu mieszkańców (właśnie zostałem wybrany na drugą kadencję), a w planach mam zaangażowanie się w nowe akcje. 

W którym momencie pomyślał pan: OK, znam Warszawę wystarczająco długo, teraz nagram o niej album?

Warszawskie ulice to nieograniczone źródło inspiracji. Lubię zejść z turystycznego szlaku i odkryć coś innego, przyjrzeć się nieoczywistym miejscom lub po prostu najzwyklejszym codziennym sytuacjom. Pomysł na ten projekt powstał więc, kiedy spacerowałem sobie po Warszawie, co robię bardzo często. Pomyślałem o tym, że mógłbym zaprosić kilka osób do stworzenia nieoczywistego muzycznego spaceru. Moim ogólnym zamysłem było to, żeby wybrać ulice, które w nazwach nie mają znanych nazwisk ani nawiązań do wydarzeń historycznych. Zależało mi też, żeby były stosunkowo nieznane.

Robert Cichy feat. Ania Dąbrowska – Nowolipki

Większość ulic, które wybrałem, nie sugerują nic wielkiego. Właśnie taki był mój główny cel: by usiąść na ławce, posłuchać utworu i pomyśleć o zwykłych ludzkich historiach. Przyjrzeć się zwykłym budynkom, opowiedzieć coś z zaproszonymi gośćmi i poczuć te ulice emocjami. Nie jest to jednak jedyna płaszczyzna projektu.

Wybrane ulice to także pretekst do sprawdzenia nazw i historii ich powstania. Często przechodzimy przez nie codziennie i nigdy nie wiemy, jaką kryją w sobie historię, skąd wzięła się ich nazwa. Czy ulica Grzybowska ma coś wspólnego z grzybami albo czy Dobra jest dobra? Może właśnie na tej ulicy mieszkał jakiś pisarz albo muzyk? Może ulica, na którą patrzymy, zmienia się w takim tempie, że za kilka lat to, na co teraz patrzymy, będzie wspomnieniem? A może na danej ulicy nic spektakularnego się nie wydarzyło, ale na pewno każdy, kto na niej mieszkał, ma jakąś historię? Żyli, żyją i kiedyś też będą tu żyli ludzie, rodziny czy samotnicy. To wszystko składa się na niesamowite historie.

Jak powstawały piosenki? Czy najpierw wytypował pan ulice czy artystów, którzy będą o nich śpiewać? Jak reagowali na te propozycje?

W pierwszej kolejności wytypowałem ulice. Zacząłem od Muranowa, bo tutaj mieszkam i chciałem, żeby spacer również tutaj się zakończył. Jak wspomniałem, zależało mi, żeby ulice miały zwykłe nazwy, a trasa była faktycznie do przejścia w około cztery godziny. Mając to na uwadze, chciałem też zaproponować spacer, którego nie ma nigdzie w przewodnikach, bo nie stanowi trasy historycznej ani turystycznej. Co ważne, wybrane przeze mnie ulice nie łączą się bezpośrednio, więc to, którędy do nich dojdziemy, gdzie po drodze zboczymy i co miniemy, zależy już od nas samych.

Kiedy miałem już wyznaczone wszystkie lokalizacje, zacząłem pracę nad kompozycjami. Musiałem utwory napisać tak, żeby ich kolejność była przemyślana muzycznie, dynamika płyty zaś utrzymana. Później zacząłem dobierać gości głównie pod kątem kompozycji. W niektórych przypadkach zależało mi na konkretnym przypisaniu. Tak zestawiłem Roberta Gawlińskiego z Wilczą, Karolinę Czarnecką – z Targową, Keva Foxa – z Londyńską. Na ulicy Miłej chciałem mieć mocny głos, który podbiłby utwór, i tu pomyślałem o Ugornej.

Zobacz również
Members only camp

Robert Cichy feat. BARANOVSKI – Miodowa

Inni zaś po prostu otrzymali ulice i musieli wziąć je na warsztat. Nie każdy był z tego zadowolony. Basia Wrońska nie utożsamia się z ulicą Złotą, ale w ten sposób chciałem postawić ją przed pewnym wyzwaniem. Świetnie udało jej się z tego wybrnąć. Zależało mi na tym, żeby każdy napisał tekst na swój sposób i przedstawił ulicę tak, jak to czuje. Dzięki temu powstała płyta nieoczywista, na której znajdziemy melancholię, miłość, niepokój, radość, smutek, historię, współczesność, tęsknotę. Czyli różnorodność, najważniejszą cechę współczesnej Warszawy, o czym wcześniej wspomniałem. Taki jest ten album.

Jak mniemam, proces ten różnił się od nagrywania poprzednich płyt.

Współpracę z Narodowym Centrum Kultury (wydawca albumu – red.) w ramach tego projektu podjąłem w połowie 2022 roku. Mijają więc dwa lata od pierwszych ustaleń. Na pewno ilość czasu i realizacja projektu, który podzieliliśmy na konkretne etapy, częściowo uwzględniały plany wydawnicze artystów gościnnych. Wiele tego typu czynników rodzi różnicę w porównaniu z solowymi płytami, które tworzę bez deadline’ów.

Wybrane przez pana ulice nie nawiązują do wydarzeń historycznych. Czy trudno było zdystansować się od burzliwej przeszłości Warszawy?

Raczej niekoniecznie, bo już na wstępie obrałem kluczowe założenie, że nie pracuję nad projektem historycznym. Dziś Warszawa to miejsce tętniące życiem, pełne współczesnych emocji i opowieści. Właśnie je chcieliśmy pokazać. Jednocześnie bardzo interesuję się historią i podchodzę z dużym szacunkiem w stronę losów stolicy. Ukłonem w stronę przeszłości jest utwór Miła.

Wkrótce koncertowa premiera Spaceru po Warszawie. Jak idą przygotowania do występu?

17 lipca zagramy koncert w Trójce, w studiu im. Agnieszki Osieckiej, także za chwilę zaczynamy próby. Mam świetny skład muzyków i wystąpią wszyscy wokaliści/ wokalistki z projektu. Miesiąc później, 23 sierpnia, pojawimy się na Męskim Graniu również w pełnym składzie. W najbliższym czasie odbędą się więc dwa koncerty projektu i na razie to byłoby na tyle.

Bardzo lubię etap aranżacji, przygotowań i wymianę energii pomiędzy muzykami i cieszę się, że będziemy mogli podzielić się nim z publicznością.

Robert Cichy
Okładka albumu Spacer po Warszawie Roberta Cichego / Narodowe Centrum Kultury

Copyright © Going. 2024 • Wszelkie prawa zastrzeżone

Do góry strony