Gwiazda Historii małżeńskiej i Avengers: Koniec gry sprzeciwia się wykorzystaniu jej podobizny i głosu przez aplikację Lisa AI. Nie jest przy tym pierwszą postacią ze świata kina, która dystansuje się od sztucznej inteligencji.
Wszystko poszło o flagowy produkt deweloperów z Convert Software, czyli Lisa AI: 90s Yearbook. Aplikacja, podobnie jak wielu jej konkurentów, funkcjonuje na podstawie algorytmów wykorzystujących sztuczną inteligencję. Użytkownik wgrywa do niej zdjęcia, które następnie może modyfikować na wiele sposobów. W mgnieniu oka wygeneruje dziesiątki awatarów różniących się stylem, kolorem czy tłem. Poza tym oprogramowanie zapewnia mu inne udogodnienia: sprawną konwersję tekstu na fotografię, wideo na animację albo łączenie różnych obrazów. Photoshop idzie w odstawkę, studia graficzne trzęsą się w posadach.
Bezpłatna praca zbiorowa
Lisa AI dowodzi, że sztuczna inteligencja rewolucjonizuje nie tylko proste, mechaniczne procesy, ale też bardziej kreatywne czynności. Coś, czym człowiek zajmowałby się przez wiele godzin, ona wypluje natychmiast, bez zastanowienia. Jej rozwój często idzie jednak w parze z naruszeniem prywatności. Twórcy aplikacji co prawda deklarują, że nie przechowują zdjęć użytkowników, ale to właśnie ich skrupulatna analiza zapewnia wysoką jakość zwracanych rekordów. Tymczasem autorzy nie otrzymują za ich udostępnienie ani złotówki, ba, muszą jeszcze zapłacić za usługę. Więcej o tym problemie pisaliśmy w kwietniu, przy okazji rozstrzygnięcia konkursu Sony World Photographic Awards. Nagrodę za czarno-białą fotografię dwóch kobiet otrzymał Boris Eldgassen, który dokonał prowokacji i w rzeczywistości nie wycelował obiektywu w żadne modelki. Jego dzieło nie powstałoby, gdyby nie zautomatyzowane połączenie tysięcy podobnych prac.
Prawda nie istnieje
Drugi problem wiąże się z zatarciem granicy między fikcją a rzeczywistością. Za sprawą stale udoskonalanych narzędzi wkraczamy w erę wiarygodnych fotomontaży i deepfake’ów. Ofiarą tej rewolucji często stają się znane osoby, których wizerunek jest raczej pilnie strzeżony. Ich kontrakty reklamowe potrafią opiewać na siedmiocyfrowe kwoty. Niektórzy próbują obejść konieczność podpisywania takich umów i z różnym skutkiem fabrykują rozpoznawalne podobizny.
Podcastowa wieża Babel. Spotify ułatwi słuchanie programów w różnych językach!
W reklamie Lisa AI, którą aż do końca października prezentowano w mediach społecznościowych, użyto imitacji wizerunku Scarlett Johansson. Klip rozpoczynał się fragmentem making-ofa z filmu Czarna Wdowa, gdzie aktorka zagrała tytułową rolę. Chwilę później obraz zastygał, a kobietę zastąpiła jej cyfrowa podobizna. – Nie ograniczamy się tylko do avatarów. Możesz także tworzyć obrazy na podstawie tekstów oraz filmy AI – przekonywał głos z offu. Fonia także miała odwzorować to, jak wypowiada się gwiazda Historii małżeńskiej, Między słowami i Kapitana Ameryki: Zimowego Żołnierza.
Szybka reakcja
Scarlett Johansson, którą wkrótce zobaczymy m.in. w fantastycznonaukowym filmie Project Artemis Grega Berlantiego, szybko zareagowała na sprawę. Oficjalne oświadczenie wystosował już jej prawnik, Kevin Yorn. – Nie traktujemy pobłażliwie podobnych sytuacji. Zgodnie z naszym zwyczajowym postępowaniem w takich okolicznościach zajmiemy się nią. Skorzystamy ze wszystkich dostępnych nam środków prawnych – przekonuje na łamach branżowego portalu Variety. Co ciekawe, inny gwiazdor znany z dużego ekranu, Tom Hanks, poprzestał jedynie na ostrzeżeniu swoich fanów. Na początku października po sieci zaczęło krążyć wideo promujące plan leczenia dentystycznego z deepfake’iem do złudzenia przypominającym Amerykanina. – Jutro mogę zostać potrącony przez samochód i będzie po mnie, ale występy z moim udziałem będą trwać i trwać. Nic nie ułatwi wskazania, czy rzeczywiście macie do czynienia ze mną – przypomina.
