„Szatańskie wersety” wróciły do sprzedaży w Indiach. „To nierealne widzieć je w księgarni”
Sekretarz redakcji Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach…
Powieść z 1988 roku wpędziła jej autora, Salmana Rushdiego, w duże tarapaty. W swoim życiu musiał przez nią sięgnąć po liczne środki ostrożności, a mimo to nie uniknął bliskiego spotkania z nożownikiem-ekstremistą.
W późnych latach 80. Salman Rushdie, niegdysiejszy copywriter w agencji reklamowej, mógł już pochwalić się pewnym dorobkiem literackim. Jego debiutancka książka Grimus, opowiadająca o rdzennym mieszkańcu Ameryki, Trzepoczącym Orle, który nabywa dar nieśmiertelności, została co prawda pominięta przez krytykę, ale później szło mu znacznie lepiej. Za skąpane w realizmie magicznym Dzieci północy otrzymał Nagrodę Bookera. Później wydał osadzony w podobnej konwencji Wstyd, którego akcję osadził w Pakistanie doby XIV wieku.
Książka, która zmieniła wiele
Prawdziwa rozpoznawalność była jednak dopiero przed nim. We wrześniu 1988 roku nakładem Penguin Books ukazała się jego czwarta książka, Szatańskie wersety. Jej tytuł nawiązywał do fragmentów Koranu poświęconych trzem pogańskim boginkom: Al-Lat, Al-Uzzie i Manat. Przypisana im diaboliczność wynika z faktu, że to ponoć sam Lucyfer podyktował Mahometowi kontrowersyjne tezy. Kontrowersyjne, bo podające w wątpliwość monoteizm islamu, czyli jedną z jego najważniejszych zasad.
Samantha Harvey zdobywa Nagrodę Bookera za Orbital! O czym opowiada książka?
Nawiązań do religii u Rushdiego pojawiło się jeszcze więcej. Autor znów balansował na granicy zupełnej fikcji i realizmu, niejednokrotnie inspirując się rzeczywistymi wydarzeniami. Jedną z postaci, Mahunda, wzorował na samym Mahomecie. Nie ukazał go w zupełnie pozytywnym świetle, czyniąc aluzje do jego oportunizmu. To wystarczyło, żeby książka została potępiona przez środowiska muzułmańskie. W tym wypadku nie skończyło się na samym bojkocie konsumenckim i ulicznych manifestacjach.
2,8 miliona dolarów za głowę Rushdiego
W lutym 1989 roku Ruhollah Chomejni, ówczesny duchowy przywódca Iranu, wydał oficjalną fatwę: prawno-teologiczny, wyjątkowo wiążący dokument. – Informuję dumnych muzułmanów z całego świata, że autor książki „Szatańskie wersety”, która jest przeciwna islamowi, Prorokowi i Koranowi, a także wszyscy uwikłani w jej publikację i znający jej treść, są skazani na śmierć – przekonywał w nim ajatollah. Niektórzy wierni wzięli sobie jego słowa głęboko do serca i chcieli spełnić założenia klątwy. W wyniku takich aktów zamordowano m.in. japońskiego tłumacza książki, Hitoshiego Igarashiego i 37 tureckich alewitów.
Za głowę samego Rushdiego płacono 2,8 miliona dolarów. Pisarz zachował wszelkie środki ostrożności, aby uniknąć stracenia. Korzystał z ochrony policji, posługiwał się fikcyjnymi personaliami, ograniczył kontakty z rodziną i przyjaciółmi. Dopiero w 2022 roku został zaatakowany przez nożownika podczas jednego ze spotkań autorskich. Przeżył, ale stracił władzę w ręku i wzrok w oku. Spostrzeżeniami z tego ataku podzielił się w ostatniej książce Nóż. Rozważania po próbie zabójstwa.
Szatańskie wersety. Biały kruk znów nadleciał
Szatańskie wersety, co w takich okolicznościach zupełnie nie dziwi, zostały również ocenzurowane w wielu krajach muzułmańskich. Zniknęły z oficjalnego obiegu m.in. w Bangladeszu, Sudanie, Kenii, Tanzanii, Indonezji oraz Wenezueli. Od 35 lat powieści nie mogli także przeczytać mieszkańcy Indii, gdzie urodził się Rushdie. Kilka dni temu, ku zaskoczeniu tamtejszych czytelników, trafiła jednak z powrotem na półki sklepowe. – Całe życie o niej słyszałem. To nierealne móc ją zobaczyć: to tak jakby spotkać się z jednorożcem – wyznał w rozmowie z portalem The Guardian Dilip Sharma, student filologii angielskiej. Kierownik jednej z księgarń w stolicy Indii, Bahrisons Booksellers, potwierdził, że odświeżona publikacja cieszy się dużym zainteresowaniem ze strony klientów mimo wysokiej ceny.
Cenzura po raz drugi?
Czy wiadomość z Indii oznacza, że niepomyślna dla Rushdiego fatwa przestała już obowiązywać? Nic bardziej mylnego. Decyzja o wznowieniu książki nie ma związku z rozluźnieniem norm obyczajowych, tylko… z biurokratycznym chaosem. W 1988 roku Szatańskie wersety ocenzurował rząd Rajiva Gandhiego, uginając się pod naporem muzułmańskich protestów. Postanowienie zakazujące importu książki nie wygasło, ale w tonie papierów zniknęło. Sąd najwyższy w Delhi orzekł dlatego, że należy traktować je za nieważne.
Choć literaturoznawcy i sami czytelnicy cieszą się z takiego obrotu spraw, wyznawcy islamu zapowiadają walkę o powtórną cenzurę. – Żaden muzułmanin nie może pozwolić na widok tej nienawistnej półki w księgarni – przekonuje Maulana Mufti Shahabuddin Razvi Barelv z organizacji religijnej All India Muslim Jamaat. Najpewniej szykują się kolejne protesty.
Sekretarz redakcji Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach „newonce", „NOIZZ", „Czasopisma Ekrany", „Magazynu Kontakt", „Gazety Magnetofonowej" czy „Papaya.Rocks". Mieszka i pracuje w Warszawie.