Oceniajcie po okładce – w Poznaniu trwa wystawa najlepszych polskich okładek płytowych 2020
Kolektywny umysł członków redakcji Going. MORE
Niepokojące, kontrowersyjne, zabawne – okładki płytowe to nie tylko dodatek do muzycznej zawartości. Wiedzą o tym organizatorzy 30/30 – konkursu na najlepszą polską okładkę płytową 2020, którego wyniki możecie podziwiać do 1.08 w Poznaniu. Zainspirowana inicjatywą redakcja Going. postanowiła przy okazji zrobić swój własny ranking.
Nagrodzone prace laureatów i laureatek 30/30 znajdziecie w Galerii na Dziedzińcu Starego Browaru. Wystawa czynna będzie do 1 sierpnia. Wśród nominowanych znalazła się chociażby okładka Home Hani Rani czy budząca wiele kontrowersji ROMANTIC PSYCHO Quebonafide autorstwa Bartłomieja Walczuka. I nagrodę zgarnął ostatecznie Łukasz Paluch za minimalistyczny cover Highlight Skalpela. Drugi na podium stanął Jacek Walesiak za mrocznych Kolegów JWP / BC. Trzecią nagrodę otrzymał wspomniany już Bartłomiej Walczuk w duecie z Pawłem Fabiańskim za oldskulowy Uśmiechu Jana-rapowanie. Nagrody specjalne za edytorstwo otrzymali Natalia Łabędź (projekt graficzny) i Roman Kozłowski (fotografia) za Discipline of Sun Ra EABS oraz Bovska (projekt) i Łukasz Murgrabia (fotografia) za artwork do Sorrento. Nagroda Specjalna im. Rosława Szaybo powędrowała do Tomka Kuczmy i Marcina Kempskiego za album Zabawa Zalewskiego. Te i resztę wyróżnionych prac zobaczycie na żywo w Poznaniu.
Wystawę 30/30 możecie oglądać do 1.08 w Poznaniu!
Konkurs 30/30 zainspirował naszą redakcję do zrobienia własnego mini-rankingu. Nie obowiązywały nas żadne czasowe czy geograficzne ramy. Sprawdźcie, jakie okładki pozostały z nami na dłużej udowadniając, że „ocenianie po okładce” też czasem ma sens.
Tori Amos | Boys for Pele
Witamy w świecie królowej cottagecore – dzięki okładce do Boys for Pele, Tori Amos jeszcze długo nie odda tronu. Sielska wieś? Nic bardziej mylnego. Amerykańska wokalistka i kompozytorka, hhippie wiedźma z ognistymi lokami, siedzi na ganku odziana w filcowe szaty i z [prawdopodobnie] nabitą strzelbą. Tori na zdjęciach piekielnie utalentowanej Cindy Palmano zmienia się w rednecką wersję hawajskiej bogini wulkanów i ognia Pele, która wcale do najmilszych nie należała. Jeśli zdecydujecie się wybrać kiedyś w te rejony, z pewnością usłyszycie o tzw. Klątwie Pele. Radzę nie zbierać tam kawałków zastygłej lawy, bo czeka Was nieszczęście. Ponoć na hawajskie poczty co chwila trafiają paczki ze zwróconymi fragmentami uświęconej Ziemi Pele. Przesyłkom towarzyszą niepokojące opowieści o prześladującym nadawców pechu.
Okładka autorstwa Palmano, która wielokrotnie współpracowała przy oprawie albumów Tori, jest najlepszym przykładem siły wizualnego przekazu. Wchodząc jako nastolatka do niewielkiego record shopu w Hadze nie znałam Tori ani jej twórczości. Miałam trochę kieszonkowego na kolejną płytę i tyle. Padło na Boys for Pele, które totalnie zachwyciło mnie swoim coverem! Odtąd stałam się wierną fanką tandemu Amos-Palmano. [MS]
Varg | Nordic Flora Series Pt. 3: Gore-Tex City
Niezalowy klasyk A.D. 2017. Nordic Flora Series Pt. 3 to ścieżka dźwiękowa do emocjonalnych uniesień i upadków. Muzyka Varga, wypełniona nerwowym pulsem i szczerą emocjonalnością, kojarzy mi się z samotnymi spacerami.
Okładka autorstwa Cali Thornhill DeWitt to zdjęcie szczekającego psa opatrzone oszczędną typografią. Varg to po szwedzku – w języku ojczystym artysty – wilk. Nie dziwi zatem wybór wilczura, synkretycznej figury udomowienia i wolności. Przedstawiciela psiej rasy, której wbrew pozorom nadal blisko do dzikości i nieobliczalności. Symbol zawierający w sobie tęskne przywiązanie, inteligencję i buzującą pod sierścią przemoc. Proste czerwone litery wpisują się w nurt estetycznego minimalizmu, kojarzonego z krajami skandynawskimi. Ten wilczur – który w swoim DNA wciąż ma swobodny bieg przez nieskończoną przestrzeń – zamieszkał w mieście i korzysta z nowoczesnych technologii. Funkcjonuje w społeczeństwie, ale na własnych zasadach. I zawsze znajdzie chociaż chwilę, by zachwycić się nieoczekiwanym promieniem światła, spowijającym przestrzeń tajemniczym blaskiem. [JG]
Blood Orange | Cupid Deluxe
Jak dla mnie wybór jest absolutnie oczywisty! Okładka albumu Blood Orange Cupid Deluxe w pełni oddaje jego vibe i to, co możemy na nim usłyszeć. W jaki sposób? Krążek ukazał się w 2013 roku i Hynes przemyca w nim masę motywów ze swojego nowojorskiego życia, odnosząc się przy tym do spraw sercowych, czy prostych życiowych zmian, które dotykają praktycznie każdego z nas. Dobrym tego przykładem jest przeprowadzka do innej dzielnicy. Energia tego miasta bije zatem zarówno z dźwięków, tekstów, jak i samego coveru płytki, na którym znalazło się zdjęcie wykonane przez legendarnego fotografa Billa Butterwortha. Artysta ten działał w latach 80. i wykonywał nocne fotki na Times Square – jedną z postaci którą uwiecznił, była właśnie ta znajdująca się na różowym tle, w pięknych żółtych butach na obcasie. [IK]
Herbie Hancock | Thrust
Herbie Hancock, statek kosmiczny wyjęty niczym z Ricka & Mortiego i Machu Picchu na jakiejś odległej planecie. Chciałbym zobaczyć miny osób, które usłyszały opis projektu tej okładki.
Okładka albumu Thrust z 1974 roku idealnie oddaje klimat tego, w jaki sposób w latach 70. jazz przestał kojarzyć się jedynie z heroiną zadymionymi piwnicami oraz panami w garniturach i kapeluszach. Herbie Hancock był jednym z pierwszych, którzy wykorzystywali do swoich szalonych improwizacji syntezatory, dając podwaliny pod nowy gatunek muzyczny – fusion. Tym samym, stał się kapitanem kosmicznej podróży jazzu, która trwa do dziś.
Elektroniczne instrumenty muzyk z charakterystycznym afro i przyklejonym do twarzy uśmiechem traktował na równi z pianinem oraz klasycznym instrumentarium. Bez wątpienia kwaśne, pierdzące brzmienia w Spank-A-Lee powodowały niesmak u wielu ówczesnych jazzowych purystów. Czy więc Herbie, niczym Rick Sanchez, poleciał w kosmos, bo jedynie tam mógł znaleźć równych swojemu geniuszowi? [PP]
Mielzky | Do Wesela Się Zagoi
Ode mnie zarzucę świeży album sprzed paru miesięcy. Jeden z najbardziej nieoczywistych polskich oldschoolowców, Gruby Mielzky wypuścił garść swojej twórczości spisanej podczas pandemicznego roku 2020. Sam album, jak sugeruje tytuł, jest pewnym rodzajem terapii, zmierzeniem się ze swoimi demonami, i próbą wyleczenia ran, czasem na wesoło, czasem na smutno. Autorem zdjęcia jest Yevgeniy Kondakov, legenda rosyjskiego fotoreportażu. Jak sam Mielon wspominał na jednym ze swoich streamów, zobaczył tę fotę na jakiejś rosyjskiej wystawie będąc tam na wyjeździe. Klimat i komiczność fotografii tak bardzo ujęły rapera, że zapamiętał autora na zawsze. Gdy idea nowego albumu zaczęła się klarować, Mielzky stwierdził, że zdjęcie wręcz idealnie wkomponowuje się w koncept „Weselny” i napisał do fotografa z prośbą o użyczenie mu praw. W tej okładce podoba mi się najbardziej jej przebojowość i uniwersalne ujęcie imprez okolicznościowych w naszym wschodnim kręgu kulturowym. Mielzky nie ukrywa, że nie stroni od różnorakich trunków. Picie alkoholu na weselu jest dosłownie takie, jak ta płyta; czasem na wesoło, czasem na smutno, ale zawsze z nutą szaleństwa. [R]
Björk | Homogenic
Tak naprawdę wszystkie okładki Björk zasługują na oddzielny opis, bo Islandka jest bezsprzeczną mistrzynią kreacji. Każdy jej album wzbudza ogromny szum i zachwyt, zawsze nie bez przyczyny. Jednak to Homogenic jest kamieniem milowym w jej twórczości. To na tej płycie pojawiły się takie dzieła współczesnej muzyki pop jak Hunter, Jóga czy All is full of love. Ta ostatnia piosenka, a raczej jej remiks (bo singlowa wersja jest inna niż ta na płycie) została zilustrowana równie wybitnym teledyskiem w reżyserii ChrisaCunninghama. Wpływy natury w brzmieniu tej płyty są wyraźne, choć sama artystka w wywiadach mówiła też o inspiracjach pochodzących z mitologii czy technologii. Oczywiście to wszystko podlane jest ogromną ilością świetnie zaprogramowanej elektroniki. Okładka Homogenic świetnie oddaje ten mariaż. Björk ma na sobie kimono projektu jednego z najgenialniejszych projektantów mody ever, śp. Alexandra McQueena. Co znamienne, projekt ten dotarł na wystawę w Muzeum Wiktorii i Alberta w Londynie. Kurła, kiedyś to było… [DL]
Swoimi wyborami dzielili się z Wami: Jagoda Gawliczek, Dymitr Liziniewicz, Igor Kozak, Przemek Pstrongowski, Milena Soporowska i Raportażysta.
A Wy jakie macie typy?
Kolektywny umysł członków redakcji Going. MORE