Travis Scott powrócił na koncertowy szlak po wielu miesiącach niebytu. Jego europejska trasa przejdzie do historii nie tylko z powodów artystycznych.
W oczekiwaniu na album
Od zapowiedzenia krążka Utopia minęły już niemal cztery lata. Co działo się przez ten czas? Można powiedzieć, że dosłownie wszystko. Były single, snippety, skrawki sesji nagraniowych w mediach społecznościowych, ujawnianie tytułu wydawnictwa i wywiad rozwijający wątki związane z muzyką, a także billboard w Kalifornii. Ba, były nawet nawiązujące do płyty chainy noszone przez poważnych graczy z amerykańskiego podwórka, jak choćby Young Thug czy 21 Savage.
Kluczowy jest rzecz jasna rok 2023, w którym mamy do czynienia ze zintensyfikowaniem rolloutu. Maj przyniósł nam zaprezentowanie fragmentu kawałka z Bad Bunnym i The Weekndem oraz leak numeru Gold Blackberry. Do tego Travis Scott był widziany z ochroniarzem, który strzegł walizki z wiadomym napisem, a sam raper nosił utopijne buty. Mało? W czerwcu artysta pojawił się w Abbey Road Studios, po czym stworzył własną wersję kultowej okładki Beatlesów, a jego słuchacze mogli odkryć na stronie link do preorderu. Mieszkańcy Los Angeles podziwiali za to billboardy z zegarem i spoilowaną datą premiery.
Na razie Travis Scott nie wybiera się do Polski, ale są inni. Bilety na najlepsze wydarzenia rapowe znajdziecie tutaj!
Europa drży
21 lipca. Tego dnia ukaże się najnowszy projekt szefa labelu Cactus Jack. Brak nowej wydawki nie przeszkodził mu w pojechaniu w trasę po Europie. Przed raperem znajdują się wydarzenia w Portugalii, Niemczech czy Wielkiej Brytanii. Można przypuszczać, że czegoś takiego jak we włoskim Mediolanie raczej już nie uświadczy. To naprawdę zdarza się rzadko.
Pamiętacie jeszcze, jak w trakcie niezapomnianego koncertu Maty na Bemowie musiano ewakuować pobliski, bo zaczął się trząść? Travis Scott dokonał czegoś, co niektórzy mogliby nazwać nawet większym kalibrem wydarzenia. W trakcie jego występu, który odbył się 30 czerwca, odnotowano w Italii mini trzęsienie ziemi spowodowane znakomitą i bardzo tłumną (80000 osób) zabawą fanów Amerykanina. Na szczęście nikomu nic się nie stało!
