Victoria Kielland: kobieta, która rodzi i zabija, staje się Bogiem [WYWIAD] | MORE Książkowe
Szefowa działu kreatywnego Going. Pisze i rozmawia o książkach, feminizmie…
W książce „Moi mężczyźni” Victoria Kielland opowiada historię pierwszej seryjnej morderczyni. Nie znajdziecie tam jednak krwawych detali.
Idea książki o seryjnych morderstwach budziła mój niepokój. Na co dzień nie czytam kryminałów, nie wiedziałam więc, jak odnajdę się w tej konwencji. Tymczasem Victoria Kielland stworzyła książkę, w której same zbrodnie schodzą na dalszy plan. To powieść o miłości, rozpaczy i seksie, pełna poetyckiego języka i przyprawiających o zawrót głowy opisów pożądania. Akcja rozgrywa się na przełomie XIX i XX wieku. Główną bohaterką jest Norweżka Brynhild, która jako nastolatka przeżywa miłosne rozczarowanie. Przenosi się do Ameryki do swojej siostry, gdzie zmienia imię na Belle. Chcąc ponownie poczuć się kochaną, wchodzi w kolejne relacje z mężczyznami. W pewnym momencie zaczyna dokonywać na nich aktów morderstwa.
Victoria Kielland opowiedziała mi o pracy nad książką, poczuciu pisarskiej odpowiedzialności i o tym, jaką rolę w życiu Belle pełni Bóg.
W Twojej książce czułam czasem filmowe “cięcia”, budujesz też bardzo malownicze sceny (Bella trzymająca czerwony materiał i nożyczki!), ale balansujesz je poetyckim językiem. Czujesz się zainspirowana przez kino?
Victoria Kielland: Ukończyłam studia magisterskie z teatru i performansu, pracowałam też jako krytyczka sztuk performatywnych oraz przez pięć lat w teatrze, skupionym na eksperymentalnym performansie. Myślę, że te doświadczenia zdecydowanie ukształtowały mój sposób “patrzenia”. We wszystkim co robię skupiam się na stronie wizualnej. Pewnie większość ludzi tak ma, lecz dla mojego pisarstwa absolutnie kluczowa jest powierzchnia (czerwony materiał, nożyczki), pod którą ja i/lub osoba czytająca może zanurkować. Coś dotykowego. Jeśli jako pisarka mogę otworzyć tę furtkę w przekonujący sposób, może zaciekawię czytelnika na tyle, żeby wszedł w głąb historii i dotarł do sedna. To kwestia języka, przemocy, miłości.
Przemoc, która otacza Belle, która istnieje wewnątrz niej, funkcjonuje również jako zagrożenie ze strony otoczenia. Poprzez wizualne wejście w jej umysł, można dotrzeć zarówno do symbolu jak i konkretów. Jeśli jako pisarka poradzę sobie, by utrzymać osobę czytającą w stanie zaangażowania i zainteresowania, nie ma granic, których nie przekroczy literatura. To rezonuje również w Belle – nie ma granic, których by nie przekroczyła. A przynajmniej – tak długo jak musi chronić samą siebie.
W czasie lektury długo dochodzimy do samych morderstw. Sporo czasu poświęcasz na budowę odpowiedniego języka – jednocześnie precyzyjnego i poetyckiego. Z jednej strony buduje to napięcie. Z drugiej – tworzy środowisko na opowiedzenie tej historii we właściwy sposób. Czy używałaś metod poetyckich, by uciec od szoku płynącego z przemocy?
Chodziło mi o to, żeby pokazać, że Brynhild z 1876 roku była kimś innym niż Belle w 1908. Zależało mi, by pokazać rozwój tej postaci, a nie tylko nalegać, że się wydarzył – zarówno fizyczny, jak i umysłowy. Tym samym stało się dla mnie ważne, by pokazać jej wrażliwość, jej izolację. To dlatego tak dużo czasu poświęciłam na opisywanie Brynhild. Powoli podążała wprost do końca swojej egzystencji. Zależało mi, żeby osoba czytająca zaakceptowała logikę, stojącą za konkretnymi działaniami, więc kluczowe stało się zbudowanie nastroju Brynhildy i chaosu, który cały czas splatał się z jej realnym życiem. Tego, że jej ciało jest podporządkowane jej umysłowi i odwrotnie, że jest zamknięta w swoim ciele i myślach. To miejsce, z którego nie może uciec – nigdy nie ma możliwości zatrzymania się i odetchnięcia. Chciałem, aby czytelnik przeżył takie samo duszące doświadczenie niemożności złapania oddechu.
Towarzyszyło Ci poczucie odpowiedzialności? Nie pokazujesz zbyt wielu detali morderstw. Czy starałaś się uniknąć fetyszyzacji zbrodni?
Zdecydowanie! To nie byłaby interesująca książka, gdybym po prostu użyła wszystkich krwawych detali. Jeśli szukasz groteski – zajrzyj na stronę z newsami. To nie jest książka o morderstwach, ani o mężczyznach. To książka o Belle i o tym jak była bardziej przejęta miłością niż śmiercią. Paradoks polega na tym, że w świecie Belle miłość i śmierć są tą samą rzeczą.
Seryjni mordercy często są traktowani jak gwiazdy. Są to jednak głównie mężczyźni.
Myślę, że jest tak dlatego, że to głównie mężczyźni zabijają. Jeśli chodzi o Norwegię, statystycznie najczęściej zdarzają się morderstwa między partnerami. To niezwykle rzadkie, żeby zabiła kobieta. A jeśli to się zdarzy, to stają się obiektem ocen moralnych, często związanych bezpośrednio z ich wyglądem. Wiele źródeł, które mówią o Belle, dotyczy tego jak była gruba i brzydka. Jakby fakt, że ktoś jest gruby i brzydki sprawiał, że to bardziej naturalne, że zabija.
Na temat morderczyń istnieje trop historyczny / kulturowy, który nie przestaje nas fascynować. Jest tak głównie dlatego – i musimy się moralnie od tego zdystansować – że jeśli kobiety mogą rodzić i jednocześnie decydują się na zabijanie, to stają się Bogiem. Jeśli kobiety mogą decydować, kto może żyć, a kto powinien umrzeć, stają się poważnym zagrożeniem. I to przerażające.
Myślisz, że mężczyzn może przerażać fakt, że Belle używała listów miłosnych i flirtu, żeby wabić swoje ofiary? Seks i siła są często metodami na umacnianie męskości, a Belle użyła gry pożądania, by eksplorować ich momenty słabości.
Dla mężczyzn wówczas czy mężczyzn obecnie? Napisałam Bellę jako postać skupioną na seksualności. Kiedy myślimy o facetach i przemocy, często łączymy to z seksualnością. Mężczyźni zabijają z zazdrości, potrzeby kontroli, lęku przed porzuceniem, poczucia samotności. W ten sposób chcą powstrzymać kobiety przed odejściem. Chciałam sportretować ten sam aspekt poprzez Belle – to w jaki sposób przemoc musiała zostać w niej ucieleśniona, ale też jak przenika jej myśli i działania. Jeśli ma być samotna, to przynajmniej będzie to jej własna decyzja.
Jaką rolę w życiu Belle pełni religia?
Belle jest Bogiem tak jak Bóg jest Bogiem. Stale szuka przebaczenia i łaski, a Bóg jest na równi zagrożeniem i błogosławieństwem. Jej nastrój danego dnia wpływa na jej myślenie o religii. Podobnie jak z miłością, ta relacja jest upośledzona. Wszystko sprowadza się do walki o przetrwanie. Jeśli znajduje kogoś, kto ją naprawdę kocha, taka osoba będzie w stanie ją obezwładnić, więc musi zostać wyeliminowana. Podobnie jak Bóg, musi chronić siebie za wszelką cenę.
W pewnym sensie Belle podąża za amerykańskim snem – wchodzi w posiadanie farmy, a mordowani mężczyźni to dla niej również źródło pieniędzy. Myślisz, że przestaje szukać miłości czy miłość staje się czymś innym?
Belle przypomina mi dziecko poszukujące miłości. Desperacko szuka kogoś, kto ją pokocha – w każdej poznanej osobie i w każdej relacji. Za każdym razem wierzy, że miłość nadejdzie, z tym samym poziomem nadziei. Tęskni i myśli: tym razem wielka miłość nadejdzie. Będzie tak wspaniała i uratuje ją przed nią samą.
Doceniam, że w żaden sposób nie diagnozowanie Belle na płaszczyźnie medycznej i nie stygmatyzujesz jej seksualności.
Tak, to było dla mnie bardzo ważne.
Jaka jest opinia na temat rzeczywistej Belle w Norwegii? Czy jest znana? Czy pojawiają się głosy, że jest Amerykanką, skoro zmieniła imię po przeprowadzce?
Jest dosyć dobrze znana w Norwegii. O ile wiem, jest uważana za Norweżkę.
Wydaje mi się, że to duża różnica jeśli nigdy wcześniej o niej nie słyszałaś przed lekturą książki. Jeśli ją znasz, nadal zaskoczy Cię to, co dzieje się w książce. Ale jeśli nigdy o niej nie słyszałaś, dostajesz podwójną dawkę szoku i myślę o tym jak o bonusie.
Czujesz się w jakikolwiek sposób częścią skandynawskiej sceny powieści kryminalnej?
Jestem bardziej zauroczona poezją, która płynie w żyłach młodych artystów skandynawskich. Poezja daje mi tysiąc razy więcej inspiracji niż proza i kryminały!
Victoria Kielland „Moi mężczyźni”. Tłumaczenie Karolina Drozdowska. Książka ukazała się nakładem wydawnictwa ArtRage. Do kupienia na artrage.pl lub na empik.com.
Więcej rekomendacji książkowych
Szefowa działu kreatywnego Going. Pisze i rozmawia o książkach, feminizmie i różnych formach kultury. Prowadzi audycję / podcast Orbita Literacka. Prywatnie psia mama.