Czytasz teraz
Wonder Woman – „cudowne kobiety” na Warsaw Gallery Weekend
Opinie

Wonder Woman – „cudowne kobiety” na Warsaw Gallery Weekend

Wonder Woman

Debiutująca w ramach tegorocznego programu głównego WGW Polana Institute tematem swojej wystawy uczyniła postać Wonder Woman. Kultowa superbohaterka staje się punktem wyjścia do rozważań na temat tzw. płci pięknej i przypisanych jej stereotypów.

tekst: Milena Soporowska

Powołany do życia w latach 40. przez amerykańskiego psychologa, Williama Moultona Marstona, kobiecy odpowiednik Supermana pełnić miał rolę edukacyjną. Jako twórca komiksów Marston pragnął stworzyć herosa, którego moc manifestowała się nie poprzez siłę fizyczną a miłość. Ponoć sugestia, by takim superbohaterem uczynić kobietę wyszła od jednej z jego partnerek, Elizabeth. Psycholog żył bowiem w poliamorycznym związku z dwoma kobietami, które po jego śmierci zostały razem do końca swoich dni.

Prace współczesnych polskich artystów – Magdaleny Karpińskiej, Olgi Micińskiej, Mikołaja Sobczaka i Pawła Śliwińskiego – wchodzą w bezpośredni dialog z prezentowanymi na wystawie dziełami amerykańskich pionierów filmu eksperymentalnego.

Wonder Woman

Tytuł ekspozycji zaczerpnięto z Technology/Transformation: Wonder Woman (1978-79) – pracy jednej z prekursorek techniki found footage, Dary Birnbaum. Współtwórczyni ruchu feministycznego lat 70. na warsztat bierze telewizyjną adaptację komiksu o księżniczce Dianie. Zapętlając fragmenty serialu skupia się na momencie przemiany w tytułową Wonder Woman. Kręcąc się wokół własnej osi aktorka błyskawicznie przeistacza się ze zwykłej kobiety w obdarzoną nadprzyrodzonymi mocami heroinę. Schwytana w serię powtarzających się czynności, zawieszona w bezczasie bardziej sprawia jednak wrażenie poruszanej obcą siłą marionetki niż nieustraszonej wojowniczki.

W filmie Beautiful People (1989) Davida Wojnarowicza, geja i aktywisty na rzecz walki z AIDS, również obserwujemy proces metamorfozy, lecz tym razem w drag queen. Film kończy wypowiadana w oddalonym od miasta, sielskim krajobrazie kwestia: „Chcę uciec, chcę zostać kobietą i zapomnieć o wszystkim”. Po chwili ubrany w długą, wieczorową suknię Wojnarowicz znika pod taflą niemej wody – nie do końca wiadomo, czy jesteśmy świadkami samobójstwa, czy może spełnienia wypowiedzianego przed chwilą życzenia?

Filmową triadę zamyka At Land (1944) urodzonej w Kijowie żydowskiej emigrantki, Eleanory Derenkowskiej, funkcjonującej pod zmienionym imieniem i nazwiskiem jako Maya Deren. Czerpiąca z surrealizmu niezależna artystka tworzy senną opowieść, w której wyrzucona na brzeg morza, grana przez samą Deren kobieta, rozpoczyna swą tajemniczą podróż. Stały ląd okazuje się miejscem konfrontacji nie tylko ze światem mężczyzn, czy społeczeństwem jako takim (w filmie występują m.in. ówczesny mąż artystki), ale i alternatywnymi wersjami samej siebie.

Wonder Woman

Współczesne reinterpretacje trzech projekcji tworzą rodzaj epilogu. Odwołując się do zaangażowanego politycznie malarstwa czołowych XIX-wiecznych romantyków, Eugene’a Delacroix i Theodore’a Gericault, Mikołaj Sobczak pisze alternatywną historię wygranej rewolucji obyczajowej. Przeformułowując odnoszące się do klęsk obrazy francuskich artystów, Rzeź na Chios i Tratwę Meduzy, kreuje wizję nowego państwa, tzw. republiki drag, w której płeć staje się pojęciem względnym (2018).

Peleryna Wonder Woman (2018) Magdaleny Karpińskiej wygląda niczym przeskalowana apaszka. Podniesienie zwyczajnego ozdobnego elementu kobiecej garderoby do rangi atrybutu superbohatera spaja banalną codzienność z jej heroicznym odpowiednikiem. Nawiązując do wspomnień ze studiów na ASP, Karpińska przywołuje zdominowaną przez kobiety pracownię tkaniny. W zawiązujących się w tym hermetycznym gronie relacjach artystka dostrzega potencjał wywrotowy.

Olga Micińska również sięga do tkaniny, a raczej samego procesu jej tworzenia. Nieregularnie rozłożone na ręcznych krosnach nici zmieniają tradycyjne narzędzie pracy w obiekt eksperymentu. Tytułowe Hetery (2018), jak w starożytnej Grecji określano kurtyzany, przełamują pierwotne przeznaczenie kojarzonego z kobiecą aktywnością krosna, czyniąc je afunkcjonalnym. Afunkcjonalne wydają się również prezentowane w nietypowej przestrzeni – bo niedziałającym jacuzzi – Haki. Drewniane formy o niewiadomym zastosowaniu wyglądają niczym ekwipunek nieznanego plemienia, całą aranżację zmieniając w osobliwe miejsce archeologicznych wykopalisk.

Obraz ostatniego z artystów, Pawła Śliwińskiego, przedstawia biegnącą w strugach deszczu, trudną do zidentyfikowania postać. Nad nią trzy latające stworzenia – kuriozalne, cudaczne, wyglądające niczym efekt dziecięcej wyobraźni. Przywodzący na myśl biblijne wygnanie z raju The Man (2014) tworzy alternatywną opowieść o banicji, tyle tylko, że trudno stwierdzić kto, skąd i kogo wypędza.

Podstawowym elementem spajającym dla mnie wystawę Wonder Woman jest owa niedookreśloność. Towarzysząca momentowi zmiany niestabilność staję się impulsem twórczym. Moment przejścia zamykający się w przedrostku „trans” otwiera na nowe formy ekspresji możliwe jedynie w ramach dekonstrukcji dominujących wzorców.

Wonder Woman

O wystawie dla Going. w krótkim wywiadzie opowiadają Marika Zamojska i Justyna Wesołowska – duet kuratorek tworzących Polana Institute.

Fikcyjną postać Wonder Woman przywołujecie w czasie i miejscu, w których temat emancypacji kobiet jest wyjątkowo obecny. Co Was w tej kultowej superbohaterce szczególnie zaciekawiło?

Zobacz również

Zakochałyśmy się osobno w pracach Dary Birnbaum i Davida Wojnarowicza. W naszych projektach najważniejsze są prace i artyści, koncepcja kuratorska musi się im podporządkować. To jest sposób pracy, który odpowiada nam najbardziej i nie chcemy z niego rezygnować. Tytułowa praca Dary Birnbaum Wonder Woman to praca przełomowa dla sztuki współczesnej, ponieważ zapoczątkowała otwartą kontestację medium telewizji, podkreśla siłę rażenia telewizyjnej manipulacji. My zestawiłyśmy ją bezpośrednio z pracą Davida Wojnarowicza Beautiful People. Mamy zatem u Dary postać Wonder Woman, która w sekundę przeobraża się w superkobietę – umalowaną, wystylizowaną i pozbawioną 3 wszelkich ziemskich, ludzkich słabości. Obok mężczyzna z pracy Wojnarowicza, który spędza długie minuty na dosyć koślawym przeobrażaniu się w kobietę (nie super-kobietę) idealną. Między tymi dwoma skrajnie różnymi – jeśli chodzi o prawdę, wysiłek, rezultat – rytuałami pozostaje mnóstwo przestrzeni dla innych artystów, pozostałych prac.

Wystawę zdecydowałyście się umiejscowić w zabytkowej willi na Ochocie, na co dzień biurze projektowym Huncwot. Jakie możliwości daje Wam wyjście poza typową przestrzeń galeryjną i jak wpłynęło ono na odbiór prac w tym konkretnym przypadku?

Wystawiennicza strategia Polana Institute polega na ciągłym szukaniu przestrzeni w Warszawie dla wystaw. Mamy swoje biuro i rodzaj showroomu z pracami artystów, których reprezentujemy, ale każda wystawa to nowe poszukiwanie przestrzeni i kontekstu. Nasza decyzja, chociaż zrodziła się szybko, była początkowo zdeterminowana sytuacją lokalową w Warszawie. Ale zbiegła się z naszym kompleksowym myśleniem o nowoczesnej prywatnej instytucji sztuki. Jeśli szukanie nowej przestrzeni do wystawy w mieście chroni galerzystów przed rutyną, ekscytuje artystów, spotyka się z życzliwością odbiorców, róbmy to! Wykorzystujmy to, co mamy, czyli pomysły i energię. Mamy też jeszcze coś. Założyciele i właściciele studia kreatywnego Huncwot są prywatnie wielbicielami sztuki i filmu eksperymentalnego. Są też skromnymi mecenasami i twórcami stron nowojorskiej mekki filmu eksperymentalnego Film Makers’ Cooperative i warszawskiego Polana Institute. Wszystko spotkało się w domu na Rudawskiej.

To już kolejna wystawa w ramach Polana Institute, na której przewija się motyw drag, transpłciowości, gender. Na czym polega według Was rewolucyjny, optymistyczny, jak czytamy w opisie wystawy, potencjał znamiennej wypowiedzi Wojnarowicza „Chcę zostać kobietą”, która w postaci drag zyskuje niejako swoje ucieleśnienie?

Kobiece rytuały mogą być dzisiaj metaforą wolniejszego, bardziej refleksyjnego, nie-instagramowego, prywatnego przeżywania rzeczywistości. Nam wszystkim jest bliższa powolna metamorfoza mężczyzny w drag z filmu Wojnarowicza, niż błyskawiczne przeobrażenie w Wonder Woman. Czasy zmieniły nasze pragnienia i wyobrażenia o tym, kim jesteśmy, a my tego nie zauważyliśmy.

Nasza wystawa nie jest gwałtowna. Jest zaplanowana jako łagodne przejście od populistycznej pewności (Wonder Woman) w kierunku mniej rozpowszechnionej, ale coraz bardziej docenianej szczerości (drag). To jest przestrzeń dla artystów. Mamy wrażenie, że polscy twórcy, których zaprosiłyśmy do wystawy, potrafili i chcieli ją zagospodarować. Jak? Odpowiedź chcemy pozostawić publiczności.

Wonder Woman

Copyright © Going. 2024 • Wszelkie prawa zastrzeżone

Do góry strony