Duet z wrocławskiego Biskupina dał się poznać szerszej publiczności wydaną pod koniec 2023 roku EP-ką HEYOKA. W połowie sierpnia otrzymaliśmy od twórców zaś EXPLORER EP, czyli minialbum, który, jak sami mówią, jest zbiorem doświadczeń towarzyszących im od wydania debiutu. W rozmowie z nami zdradzili, co zmieniło się u nich przez ostatni rok oraz czego możemy spodziewać się w najbliższej przyszłości.
Klaudia Szostak, Going. MORE: Czym jest EXPLORER EP?
JAY-K: Jest na pewno zbiorem doświadczeń wakacyjnych, jakie nam towarzyszą: od MIEJSKIEJ LEGENDY, czyli jednego z utworów, który jest o lecie w mieście, ciągłym biegu i tym, co się dzieje obecnie u nas w życiu, do KADRU, gdzie mówimy, że nie lubimy tego miasta i pytamy, czemu tu już nie widać gwiazd, a potem stwierdzamy: Ja to najchętniej bym już stąd wyjechał.
A czym się różni od HEYOKI?
J: Powiedziałbym, że skillem i jakością liryki. Jest bardzo podobna brzmieniowo, ale o to chodziło. Niejako o ewolucję HEYOKI.
Czy po wydaniu HEYOKI wydarzył się u was jakiś przełomowy moment?
FIFI: Myślę, że HEYOKA była tym przełomowym momentem, a tak to wszystko działo się w trakcie.
J: Myślę, że moment, w którym ktoś nas po prostu zauważył. No bo jednak robimy muzę od naprawdę dawna, ale wcześniej nie dostawaliśmy większego odzewu. A tutaj odezwał się do nas na przykład Hypetalk, który teraz zajmuje się naszym managementem. Zmotywowało nas to do dalszego działania. Ktoś napisał o nas artykuł i nagle zrozumieliśmy, że może rzeczywiście coś w tej naszej muzyce siedzi.
Na głos o trudnych sprawach
Co was inspiruje do tworzenia? Czy przy EXPLORERZE się to zmieniło? Mam wrażenie, że prawdopodobnie przez waszą trasę nie ma tu aż tyle Wrocławia.
J: Mnie się wydaje, że inspirują nas rzeczy, które przeżywamy i myśli, które mam w głowie. Mam wrażenie, że walczy z nimi wiele, wiele osób i po prostu chcę to powiedzieć na głos, żeby inni też to poczuli. Teraz zaczęło być tego tak dużo, że BSK nie było już głównym motywem, tylko którymś z nich. Rzeczywiście jest mniej Wrocławia, ale wydaje mi się, że w naszej muzyce i tak kładziemy go bardzo mocno na mapę.
F: Inspiracje się zmieniły, bo też zmieniliśmy trochę tryb życia. Jest ich wiele i są różnorodne. Znajomi, którzy nas otaczają, są na pewno w tej kwestii ważni.
Na obu EP-kach znalazły się wasze solowe numery.
F: Działamy różnie – nawet jak tworzymy solo, to jesteśmy razem.
Chyba wyprodukowałeś numer MYŚLAMI WRACAM, na którym rapuje sam JAY-K.
F: Zgadza się. Ale myślę, że trzeba tak robić, czyli odskakiwać od tych dwójkowych numerów.
J: Tak, to totalnie naturalne. Na przykład jak ja mam akurat dwie zwrotki i refren, to po prostu zamykamy piosenkę.
BSK: udana manifestacja
FIFI, pytanie do ciebie. Wolisz produkować czy jednak rapować? Co było pierwsze?
F: Teraz mam niestety problemy techniczne z komputerem, więc produkcja jest troszkę utrudniona. Chociaż myślę, że i tak to rapowanie czy śpiewanie jest istotniejsze.
J: Ale teraz słuchajcie. Going. exclusive, specjalnie dla was mamy historię, dlaczego Fifi przestał produkować. EXPLORER byłby w całości wyprodukowany przez niego, gdyby nie jedna rzecz. Mianowicie w wakacje rok temu, jadąc do Chałup, chcieliśmy produkować muzykę, bo nie możemy się z nią rozstawać. Niestety, kolega w warsie zalał laptopa piwem: no ale dobra, nic się nie stało, wszystko okej. No i nagle nastał big time BSK, gdy komp jest najbardziej potrzebny, a niestety padł. Naprawa – kilka tysięcy złotych, więc stanęło na bicie do MYŚLAMI WRACAM. Tak naprawdę tylko z tego powodu jako jedyny jest na płycie.
Przez te ostatnie miesiące wywiązało się parę współprac. Tworzyliście z osobami, o których mówiliście, że sami ich słuchacie i inspirujecie się nimi: Hubertem., Miłym ATZ i ŚWIĘTYM BASSEM. Jakie to uczucie?
F: Jest to całkiem nierealne.
J: Słuchamy całkiem mało polskiej muzyki, a z tymi, których słuchamy, już w sumie mamy piosenki, także super. Fajnie, że to tak naturalnie wychodziło. Może była to jakaś manifestacja.
F: Po prostu manifestacja. Powiedzieliśmy sobie, że to zajebiści ludzie, którzy robią mega dobrą muzykę i jakoś tak wyszło, że nasze drogi się połączyły i wylądowaliśmy razem w studiu.
BSK: siła spontanicznych współprac
Z kim pracowało wam się najlepiej?
J: Hubert. i jego ekipa są fajnymi ziomalami, ale akurat nasz wspólny traczek nagrywaliśmy zdalnie, więc nie jesteśmy w stanie powiedzieć wiele więcej. Chociaż myślę, że jeszcze się pewnie kiedyś przetniemy. Ze ŚWIĘTYM BASSEM super się współpracowało, bo byliśmy przez tydzień zamknięci w studiu we Wrocławiu. Oni do nas przyjechali, siedzieliśmy z North Side District, ATZ-em i Phunk’illem i czuliśmy się tak zaopiekowani, jakbyśmy robili muzykę z tatą, który nas czegoś uczy.
F: Tak. Miły ATZ, po prostu jako taki MC, legenda polskiego hip-hopu, pokazał nam, co i jak.
A z producentów? Był Odys, był Magiera, który też jest z Wrocławia…
J: Z Odysem byliśmy na takim wyjeździe, gdzie robiliśmy muzę, więc było super, totalnie rozumie nasz vibe. Magiera za to pracował z nami zdalnie, ale jesteśmy ciągle na łączach. To jest typ osoby, który wysyła ci bit i tobie w sumie brak słów, więc i tak nie musisz się z nim widzieć (śmiech).
Obiecujący gracze i starzy wyjadacze. Przeczytajcie więcej naszych wywiadów!
Został jeszcze ktoś, z kim chcielibyście coś nagrać w niedalekiej przyszłości?
F: No na pewno. Myślę, że jest dużo takich postaci. Bracia Kacperczyk, Szczyl. Z takich większych artystów Otso…
J: Ja bym bardzo chciał zrobić coś z Kacperczykami, np. żeby coś dla nas wyprodukowali. Ciągle nam brakuje bitów. Jest wokal, ale produkcje mogłyby być jeszcze lepsze. Ale zobaczymy. Jeszcze nie wiemy, z kim się poznamy. Kogoś może spotkamy nawet dzisiaj i akurat z nim się umówimy do studia. To wszystko jest bardzo płynne.
BSK: jesteśmy trochę piwniczakami
Z jakim nastawieniem szliście do Młodych Wilków? Czego się spodziewaliście?
J: Mega się baliśmy, co to będzie i kto tam będzie. Do samego przyjazdu do ośrodka, w którym to się odbywało, tak naprawdę nic nie wiedzieliśmy. Byliśmy nastawieni pozytywnie, ale trochę się stresowaliśmy. No ale jak usłyszeliśmy, kto bierze udział i poznaliśmy wszystkich, to byliśmy naprawdę zaskoczeni, że są aż takimi ziomalami. Nikt nie miał przerośniętego ego.
A jak wrażenia po?
F: Myślę, że to było bardzo dobre doświadczenie. Dużo nam pomogło, nauczyliśmy się wielu rzeczy. Przede wszystkim, jak pracować w studiu z innymi artystami, jak inni pracują.
J: Tak, bo my jesteśmy trochę piwniczakami. Zawsze robimy wszystko sami i myślimy, że tak jest git. A tutaj okazało się, że da się jednak tworzyć muzykę inaczej niż my, więc fajnie było to zobaczyć. Super też, że mogliśmy się zaprezentować ludziom, którzy wcześniej nas nie znali. Bo jednak jesteśmy w jakiejś niszy, a to są piosenki, które, powiedzmy, trafiają do szerszego grona. Więc może akurat się zatrzymają przy naszej zwrotce.
F: I zostaną na dłużej.
BSK: rymowana ekspresja
Z kim na Młodych Wilkach pracowało wam się najlepiej?
J: Ja na przykład złapałem mega przelot ze stickxrem i bango balenci, aczkolwiek oni są z zupełnie innego świata. Więc jeśli chodzi o samą pracę w studiu, powiedziałbym, że z Szaranem i Erykiem Moczko.
F: Tak. I jeszcze mogę dodać, że z producentów dobrze współpracowało się z Miroffem.
W materiale promującym projekt mówiliście, że nie nazwalibyście swojej muzyki rapem. Podobne stwierdzenia przewinęły się również u innych artystów. Czym w takim razie jest dla was rap, a czym hip-hop?
J: Wydaje mi się, że większość ludzi mówi, że nie są raperami, no bo czym właściwie dzisiaj jest rap? Wszystkim.
F: Rymowaną ekspresją.
J: Ale to ująłeś. Kurczę, nie wiem, jak to określić. Może inaczej: czym jest hip-hop? Dla mnie jest po prostu dobrą zabawą, społecznością, grupą, która jest ze sobą zżyta. No i do tego łupiącymi basami, do których każdy skacze.
Chwycić za słuch i wzrok
BSK to movement, więc chciałabym też zapytać o tę część wizualną. Bardzo dbacie o nią w swojej grupie – sami robicie klipy, foty. Czy uważacie, że jest w dzisiejszych czasach ważna?
F: Jest bardzo ważna. Myślę, że w tych czasach każdy patrzy na tę oprawę wizualną. W końcu również ona cię przedstawia.
J: Nawet nie chodzi o to, że każdy patrzy, ale po prostu muzyka to nie wszystko. Musisz każdego chwycić nie tylko za słuch, ale i wzrok.
Myślicie, że to was wyróżnia?
F: Myślę, że to jedna ze składowych.
J: Tak, chociaż w ogóle można stwierdzić, że my jesteśmy tacy całkiem effortless. Robimy to, co czujemy, a wszyscy mówią: Wow, ale macie styl! Więc mega fajnie, że po prostu wnosimy jakiś swój vibe, a ludzie to lubią. Przemycamy to każdą możliwą formą, nie tylko muzyką.
BSK: sukces na scenie i przed kamerą
W jednym z wywiadów z początku roku mówiliście, że waszym małym marzeniem jest zagrać letnią trasę, co udało się dokonać. Jak wrażenia?
F: Ja na przykład dalej nie wierzę, że zagraliśmy tyle koncertów. Że zagraliśmy na Open’erze, a teraz na SBM FFestivalu. Nie mam słów.
J: No kurczę, mega fajnie. Najlepsze w tej trasie jest to, że z koncertu na koncert jest coraz więcej ludzi, więcej BSK enjoyerów.
F: Dużo wiary, tej!
J: Co w sumie sprawia, że nie chcielibyśmy tego kończyć. Chcielibyśmy, żeby ta machina cały czas się kręciła, ale teraz wracamy do tworzenia.
F: Trzeba robić jakiś album.
Dostaliście również zaproszenie na zdjęcie 200 raperów Daily Grind. Jakie to uczucie? Będziecie tam w końcu z osobami, które są na tej scenie od kilkunastu, a nawet kilkudziesięciu lat.
F: Jest to dla nas duży krok.
J: Fajnie na pewno będzie w ogóle ich poznać, zobaczyć, jak te figurki z telewizji wyglądają na żywo (śmiech). I zbić z nimi pionę. Ale nie myślę o tym zbyt wiele. Pojedziemy i zobaczymy, co się będzie działo. Ale to na pewno ogromne wyróżnienie, którego się nie spodziewaliśmy, więc shoutout dla Pata.
BSK: budując społeczność
Lokalny patriotyzm jest dla was ważny?
F: Jak widać po nazwie. Trzeba kłaść Biskupin i Wrocław na mapie.
J: Jeśli jesteś autentyczny i opisujesz swoje życie, to wspominasz też o miejscu, w którym mieszkasz, bo w jakiś sposób cię ono kształtuje. To powinno być naturalne i sami tak to traktujemy.
A BSK to bardziej miejsce czy ludzie?
F: Zdecydowanie ludzie. To cała społeczność. To jesteśmy my i wszyscy, którzy tego słuchają. Teoretycznie jest to Biskupin, no ale…
J: Ale praktycznie to są ludzie.
Stęskniliście się za BSK i Wrocławiem podczas trasy koncertowej?
J: Troszkę tak. Jednak w momencie, kiedy przekraczasz autem tę umowną granicę BSK, nagle bierzesz oddech i jesteś w komfortowym miejscu, czujesz, że…
F: Jesteś w domu.
Czego ostatnio słuchacie? Kogo polecacie?
J: Na pewno Safario. Taki ziomeczek, który jest Polakiem, ale nawija po angielsku i mieszka w Norwegii. Sprawdźcie sobie.
F: Ja teraz bardziej pójdę w R&B: Wesley Joseph. Bardzo polecam, przyjemna muzyka. Z takich znanych to na pewno AMINÉ, KAYTRANADA, Pharrell, Mac Miller. Ja na przykład jestem ogromnym fanem.
J: Tak, jak masz gorszy dzień, to Mac Miller i AirPodsy na uszy, leżysz w łóżku i słuchasz. A z Polski? Oki GOAT.
Co, gdyby nie muzyka?
F: Oj, nie wiem.
J: Gdybyśmy cokolwiek o tym myśleli, to byśmy nie robili muzyki, więc trudno powiedzieć.
Planujecie zwolnić tempo czy kuć żelazo, póki gorące?
F: Nie zwalniamy tempa.
J: Chociaż na pewno zwolnimy koncertowo, nie możemy zastopować muzycznie. Będziemy pracować nad albumem.
F: Wszystko jest jeszcze w początkowych planach. Myślę, że longplay ukaże się w przyszłym roku.
BSK: stoi za nami dużo osób
Co powiedzielibyście sobie sprzed roku?
F: Jesteś zajebisty, będziesz grać na festiwalach.
J: Jezu, aż tak? Ja bym sobie po prostu powiedział: Rób to, co czujesz. Tyle.
F: Klasycznie.
A za co jesteście wdzięczni dziś?
F: Na pewno jesteśmy wdzięczni za ludzi, którzy nas słuchają, bo bez tego raczej nie bylibyśmy tu, gdzie teraz.
J: No i jesteśmy też wdzięczni naszej ekipie, która w nas wierzy, bo wiesz, my tutaj tylko śpiewamy. Nasz management. Nasz DJ, Hoszo, zawsze tak naprawdę spędza najwięcej czasu przy ustawianiu tego wszystkiego. Starboj (@____starboj) i Maksiu (@maksiu_photos), którzy robią nam foty.
F: Tak. Jest dużo osób, które za nami stoją.