Trasa z Katy Perry, nowa płyta, zwrot ku hyperpopowi. Czy Rebecca Black wraca do łask?
Redaktor naczelny Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach…
Kilkanaście lat temu wydała zhańbiony singiel Friday, z którego śmiało się pół internetu. Dziś, dojrzalsza i bogatsza o nie zawsze pozytywne doświadczenia, artystka próbuje znów podbić scenę.
Internet bywa dla wielu artystów bezlitosny, a Rebecca Black dobrze przekonała się o tym już na samym początku kariery. Wokalistka w wieku 13 lat połączyła siły z wytwórnią ARK Music Factory i wypuściła singiel Friday. Piosenka szybko stała się obiektem szyderstw. Krytykowano w niej zarówno wykorzystanie autotune’a, jak i infantylny tekst (Wczoraj był czwartek / Dziś jest piątek / Jesteśmy tak podekscytowani / Będziemy się dziś świetnie bawić) oraz prowizoryczny teledysk.
Rebecca Black: nieważne, co mówią, ważne, że mówią?
Na klip zsunęła się lawina hejtu i łapek w dół. Lyndsey Parker, dziennikarka Yahoo! Music, nazwała utwór przypuszczalnie jedną z najgorszych piosenek, jakie kiedykolwiek powstały. – Viralowość „Friday”, pretendenta do bycia weekendowym, imprezowym hymnem młodego pokolenia, nie ma nic wspólnego z jego jakością ani tym, że Rebecca była szczególnie atrakcyjna lub utalentowana. Po prostu to niewiarygodnie zły numer – grzmiała.
Lady Gaga wydała nowy album. Jak brzmi Mayhem?
Niewiele osób było wówczas gotowych bronić nieopierzonej artystki. Jedną z nich był Simon Cowell, znany łowca talentów i juror programów rozrywkowych. – Uwielbiam, że wzbudza tyle rozgłosu. Chcę poznać każdego, kto potrafi w ciągu tygodnia wywołać równie wiele kontrowersji – przekonywał. Samej Black poradził, żeby nie przejmowała się negatywnymi komentarzami. – Niech nie słucha nikogo pełnoletniego, mówię to śmiertelnie poważnie. Nikt powyżej 18. roku życia nie powinien jej rozumieć ani lubić. Niech robi to po swojemu – mówił.

Nawałnica negatywnej energii
Wpadka z Friday nie zastopowała zupełnie kariery Amerykanki. Wystąpiła w kilku programach telewizyjnych i teledysku do piosenki Last Friday Night (T.G.I.F) Katy Perry. W 2013 roku postanowiła dowcipnie odnieść się do swojego falstartu w duecie Saturday z Dave’em Daysem. Za nim poszły kolejne piosenki, dubbingowa rola w chińskiej animacji Legenda królika i trzy EP-ki. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że fala hejtu z początku poprzedniej dekady odcisnęła piętno na jej psychice.
– Nawałnica negatywnej energii, z jaką się wtedy zetknęłam, była tak nagła i intensywna, że nie byłam pewna, czy przetrwam (…) W mojej szkole i najbliższym otoczeniu byli ludzie, którzy werbalnie się nade mną znęcali. Obcy z całego świata używali zaś mediów społecznościowych, żeby mnie wyśmiewać, poniżać albo wręcz grozić mi śmiercią – pisała w osobistym eseju, który ukazał się na łamach NBC News.
Kontrola nad własnym wizerunkiem
W tym samym tekście Rebecca Black przyznała, że wyszła z tego wszystkiego silniejsza. – W muzyce, którą teraz tworzę, mówię o czuciu się dobrze sama ze sobą. Zrozumiałam, że nie mogę wpływać na zachowanie innych osób. Pod kontrolą mam tylko dbanie i szanowanie siebie – tłumaczyła. Z takim przekazem ruszyła dalej i już jako dojrzała kobieta wydała debiutancką płytę Let Her Burn. Muzycznie dużo na niej ucieczek w stronę zadziornego electropopu i wysokooktanowego hyperpopu. Tematycznie: refleksji nad nieheteronormatywną tożsamością, balansem między dominacją a uległością oraz pewnością siebie. Niektórzy krytycy – jak Shaad D’Souza z Pitchforka – nie pozostawili na materiale suchej nitki, ale sami fani dali artystce drugą szansę. Wygląda na to, że 27-latka próbuje wykorzystać ją do cna.
Szaleństwo za deckami i kolejne zbawienie
Kilka miesięcy temu piosenkarkę za konsolety zaprosili organizatorzy popularnego cyklu Boiler Room. Publiczności zgromadzonej w Waszyngtonie zaprezentowała szalony miks hyperpopu, house’u i techno. W secie, który do dziś obejrzano prawie 1,7 mln razy, Crazy Frog zderza się z Björk, Justice i remiksem Lany Del Rey, a żonglerkę gatunkową wieńczy… mash-up Charli XCX i Friday. – Wyobraź sobie, że przechodzisz przez to, co ona jako nastolatka, i tak zajebiście na tym wychodzisz. Wielki szacunek dla tej twardzielki – pisze jeden z internautów. Rozochocony, wpadający w trans po każdym przejściu tłum tańczących na pewno by się z nim zgodził.
W tym roku Rebecca Black również nie próżnuje. Jej znajomość z Katy Perry cały czas kwitnie. Niedawno okazało się, że będzie supportować ją na trasie The Lifetimes Tour, której jednym z przystanków jest krakowska TAURON Arena (28.10.). Na koncertach z pewnością nie zabraknie utworów z wydanej pod koniec lutego EP-ki SALVATION. Jego tytułem, dosłownie oznaczającym zbawienie, twórczyni przypomina, że na drodze do szczęścia nie zamierza się do nikogo wdzięczyć. Satysfakcjonuje ją tylko życie w zgodzie z własnymi zasadami, nawet jeśli – jak to często pisze się w nieszczerych przeprosinach – ktoś poczuje się urażony. Zbyt długo tkwiła na przegranej pozycji. Dziś lepiej patrzeć z góry i dumnie trzymać błyszczący rewolwer.
– Uwielbiam być odrażająca. Nie potrzebuję, żebyście mnie ratowali. Już sama się uratowałam – przekonuje autorka SALVATION. Nawet jeśli jej wyrazisty wizerunek okaże się dla kogoś mało przekonujący albo replikujący ciekawsze transgresywne wizerunki, trudno nie odmówić jej prawa do bycia sobą. W końcu przeżyła tyle stresujących poniedziałków, że wreszcie zasługuje na spokojny piątek, o którym śpiewała.
Redaktor naczelny Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach „newonce", „NOIZZ", „Czasopisma Ekrany", „Magazynu Kontakt", „Gazety Magnetofonowej" czy „Papaya.Rocks". Mieszka i pracuje w Warszawie.

