Lody z mleka matki wracają do sprzedaży. „Są słodkie, orzechowe i lekko słone”

Sekretarz redakcji Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach…
Choć internauci stwierdzili, że zapowiedź deseru jest mało wyrafinowanym żartem na prima aprilis, firma Frida stanowczo temu zaprzecza. Produkt ma wejść na rynek za dziewięć miesięcy.
W pierwszy dzień kwietnia radar na ściemę powinien być wyjątkowo wyczulony. Co chwila pojawiają się doniesienia o licznych zjawiskach nadprzyrodzonych, powrotach dawno niewidzianych artystów albo zaskakujących wyborach castingowych. Za primaaprilisowy (choć przedwczesny, bo wypuszczony jeszcze w marcu) wybryk uznano także wiadomość od amerykańskiej firmy Frida. Jak chwali się na oficjalnej stronie internetowej, jest domem dumnych mam, ojców, ciotek, wujków i właścicieli psów, którzy wiedzą, jak trudne, ale i satysfakcjonujące potrafi być rodzicielstwo. Koncepcja nowego produktu firmy też orbituje wokół macierzyństwa, tyle że w tak nieoczywisty sposób, że zaczęto węszyć spisek. Cóż, tym razem nie ma mowy o żarcie.
Mleko matki: dla smakoszy, kulturystów, eksperymentatorów
Frida ogłosiła bowiem, że już za dziewięć miesięcy (nawiązanie do długości ciąży zupełnie nieprzypadkowe) wprowadzi do sprzedaży lody o smaku mleka matki. Pomysł ten zakiełkował w głowie producentów, gdy udoskonalali swój nowy laktator. Zwrócili wówczas uwagę, że w ostatnich latach naturalny fundament diety niemowląt zaczął szczególnie interesować dorosłych. Zaczyna pojawiać się w fine-diningowych restauracjach jako substytut nabiału. W Kostaryce próbowano zrobić z niego ser i sos angielski. Na właściwości odżywcze substancji zwrócili za to uwagę kulturyści chcący zwiększyć masę mięśniową. Trend zatoczył jeszcze szersze kręgi także dzięki celebrytom. Mleko matki do swojego jadłospisu włączyły m.in. Kourtney Kardashian, Jennifer Aniston, Halsey czy Emily Ratajkowski.
Lody w przykuwających uwagę różowo-mlecznych kubeczkach mają zaspokajać nocne zachcianki i dostarczać organizmowi energii. Będą zawierać masę cennych składników: laktozę, białko, witaminy oraz kwasy omega-3. Poza tym, co szczególnie istotne dla miłośników deserów, wyróżni je świetny, unikalny smak. Producent obiecuje miks słodyczy, orzechów i szczypty soli.
Naturalność ponad wszystko
Co ciekawe, Frida wcale nie przeciera szlaków na polu receptury, którą niektórzy internauci wprost nazwali kuriozalną lub co najmniej kontrowersyjną. W 2011 roku na podobny pomysł wpadła nieistniejąca już lodziarnia The Licktators. Oba przepisy dzieli jednak zasadnicza różnica. Amerykańska firma jedynie imituje mleko matki, zaś jej poprzednicy faktycznie je wykorzystali.
Przy stole z Wong Kar-Waiem. Jak wygląda restauracja zaprojektowana przez reżysera Chungking Express i Spragnionych miłości?
Dawczynią płynu była mieszkająca w Londynie Victoria Hiley, która chciała w ten sposób znormalizować karmienie piersią i przedkładanie go nad kupno mleka modyfikowanego. – Niektórzy ludzie usłyszą o tym i się skrzywią, ale prawda jest taka, że to organiczny, naturalny płyn, jak z wolnego wybiegu – przekonywała w rozmowie z telewizją BBC. The Licktators umieszczało mleko w deserze po jego uprzedniej pasteryzacji. Później było ubijane z wanilią madagaskarską i skórką cytryny. Lodziarnia dowcipnie sugerowała, żeby skosztować całość z sucharkami, żelem stosowanym podczas ząbkowania niemowląt albo przeciwgorączkową zawiesiną Calpol.
Sekretarz redakcji Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach „newonce", „NOIZZ", „Czasopisma Ekrany", „Magazynu Kontakt", „Gazety Magnetofonowej" czy „Papaya.Rocks". Mieszka i pracuje w Warszawie.