Cambridge Dictionary wybrało Słowo Roku 2025. Opisuje specyfikę współczesnych relacji
Redaktor naczelny Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach…
Przymiotnik parasocjalny został po raz pierwszy użyty już 70 lat temu, aby zdefiniować reakcję odbiorców na osoby, które oglądają w telewizji albo słyszą w radiu. Dziś, wraz z rozwojem technologii, znajduje coraz szersze zastosowanie.
Kochani, serdecznie zapraszam na następną trasę koncertową! Stęskniłam się za wami, bo to wy dajecie mi energię do działania. Nie mogę się doczekać, aż wreszcie znów się zobaczymy. Taki komunikat, wprost zaadresowany do fanów, często pada z ust znanych wykonawców. Skraca dystans, a słuchaczom pozwala poczuć się częścią większej społeczności.
– Hejka, pokażę wam, jak wygląda mój dzień – mówi do kamery znana influencerka, po czym faktycznie dokumentuje każdą kolejną czynność. Obserwujący śledzą, jak parzy kawę, je śniadanie, idzie na zakupy i ćwiczy na siłowni. Podczas transmisji live mogą się do niej odrobinę zbliżyć: poprosić o pozdrowienia albo zadać pytanie.

– Świetnie sobie radzisz! Czy czegoś jeszcze potrzebujesz? – pisze ChatGPT do użytkownika wyraźnie potrzebującego pomocy i bliskości. Internauta bardzo chciałby porozmawiać z drugą osobą. Nie ma jednak nikogo u boku, więc decyduje się na interakcję ze sztuczną inteligencję. Na szczęście oparte na niej narzędzie zawsze ma czas. Nie zacznie niecierpliwie spoglądać na zegarek, bo je nudzimy. Nie wyśmieje i nie oceni.
Dwie cyfry, które zatrzęsły Internetem. O co chodzi w 6 7?
Parasocjalny. Komunikacja w jedną stronę
Powyższe interakcje z celebrytami, influencerami i chatbotami można opisać jednym przymiotnikiem – parasocjalny (paraspołeczny). To nowe słowo roku według redaktorów słownika Cambridge Dictionary, które tym samym poszło śladem wskazanego wcześniej manifestu i halucynacji. Jego wybór nie jest przypadkowy, bo odzwierciedla dynamikę zmieniającego się świata społecznego.
Relacja parasocjalna to bowiem taka, w której jedynie jedna ze stron zna tę drugą. Przez to, jakie otrzymuje od niej sygnały (np. bezpośrednie zwroty, uśmiech, wzbudzanie zaufania), odnosi jednak wrażenie, że jest z nią bliżej niż w rzeczywistości. Takim związkom jako pierwsi już w latach 50. przyglądali się R. Richard Wohl i Donald Horton. Badacze zauważyli, że ludzie są skłonni przywiązywać się do bohaterów filmowych, prezenterów telewizyjnych albo spikerów radiowych, mimo że najpewniej nigdy nie ujrzą ich na własne oczy. Dziś mechanika jest dokładnie ta sama, przy czym zupełnie zmienił się krajobraz medialny.

– Wraz ze spadkiem zaufania do tradycyjnych, mainstreamowych mediów ludzie zwracają się ku indywidualnym osobowościom jako autorytetom. Spędzając wiele godzin na konsumpcji ich treści, rozwijają więzi paraspołeczne i traktują ich jak bliskich przyjaciół, rodzinę albo przywódców kultu. Gdy influencer ma tak wielu obserwujących, ludzie zakładają, że jest godny zaufania – komentuje Simone Schnall, profesora eksperymentalnej psychologii społecznej na Uniwersytecie w Cambridge. I dodaje, że takie relacje, choć na pozór nie ma w nich nic złego, mogą wymknąć się spod kontroli. Łatwo wyobrazić sobie, że zaślepiony fan zacznie obsesyjnie śledzić idola albo przesadnie interpretować każde jego słowo.
Język ciągle się zmienia
W walce o tytuł Słowa Roku wg Cambridge Dictionary stanęły także trzy inne słowa związane z nowymi mediami. To slop (internetowe treści o bardzo niskiej jakości), memifikować (przekształcać wydarzenie, zdjęcie albo osobę w mem) oraz pseudonimizować (zastępować dane osobowe identyfikatorami, które utrudnią albo uniemożliwią rozpoznanie jednostki).
Redaktor naczelny Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach „newonce", „NOIZZ", „Czasopisma Ekrany", „Magazynu Kontakt", „Gazety Magnetofonowej" czy „Papaya.Rocks". Mieszka i pracuje w Warszawie.

