W naszym cyklu po raz pierwszy zaglądamy na śląską ziemię i na świeczniku stawiamy pełen inspirującej zajawki kolektyw SZOK. Odpowiedzialni za sprowadzenie do Polski nazw takich jak DJ Haus, X-Coast, DJ Seinfeld, TRP, Shlomo czy Ishome, w swojej działalności promotorskiej nie mają najmniejszego problemu z łączeniem najciekawszych propozycji bardziej undergroundowych odłamów elektroniki z tym, co wypełnia aktualne trendy. W bookingach sporo fascynacji house’owych, w selekcji z kolei absolutny misz-masz, od gqomu przez oldskulowe acidy po surowy ghetto house. W międzyczasie techno, electro, new wave, afro, post-kuduro, italo disco i hiphopowe acapelle. A za deckami Człowiek Bakłażan, Sierra Cosworth, Janurz i LADA. O działalności SZOKu rozmawiamy z drugim z panów, czyli Michałem Piwowarem.
Jak opisalibyście SZOK – w jakich okolicznościach powstał, jaka jest jego idea, cel i założenia?
Zanim ujednoliciliśmy naszą działalność, SZOK już działał, tylko że pod inną nazwą. Na początku miał być to tylko szyld dla elektronicznych imprez na terenie Katowic, ale coś poszło nie tak i już w 2011 roku cała ta inicjatywa mocno się rozrosła. Głównym elementem naszej działalności jest promocja kultury klubowej w jej najczystszej postaci. Nie staramy się dopisywać do niej żadnej ideologii, nie tworzymy też wokół siebie statusu gwiazd. To drugie, niestety, jest coraz powszechniejsze na naszej scenie. Chcemy, żeby z naszych imprezek ludzie wychodzili głodni kolejnych doświadczeń muzycznych, nie zważając na ich charakter czy miejsce.
Czym kierujecie się dobierając artystów na wasze imprezy?
Najważniejszy jest dla nas ich ciągły wkład w rozwój muzyki. Czy to w formie producenckiej, jako głowa ważnego labelu czy też jako osoba znana z niespotykanej selekcji. Talentu do wyszukiwania mało oczywistych numerów.
Z jakich bookingów do tej pory jesteście najbardziej dumni, jaka impreza najbardziej zapadła wam w pamięć i dlaczego?
Każde wydarzenie miało swój unikalny charakter. Nie tylko przez ogromną listę miejsc, w których odbywały się nasze imprezy, ale i przez często pojawiające się, mocne zróżnicowanie gatunkowe. Jednymi z najmilej wspomnianych imprez były te na pokładzie krakowskiej Barki. Dla tych, którzy nigdy nie mieli okazji uczestniczyć w letnich wydarzeniach w tym miejscu: wyobraźcie sobie słońce wschodzące idealnie za głowami DJów na górnym parkiecie, kilkugodzinny b2b na świeżym powietrzu, połączony z fristajlem na gitarze podpiętej pod mixer djski. A to wszystko chwilę po pierwszym w Polsce występie TRP. Genialnego producenta z imponującym dorobkiem releasów w takich labelach jak UTTU, Lobster Theremin czy Shall Not Fade. Ale opowiadając o tym jednym evencie przypominają się też te potężne i równie dobre imprezy na Szpitalnej, Koszykowej, w INQ czy w P23…
Jaka jest przyszłość waszego cyklu (w perspektywie 5-10 lat), co planujecie zmienić, może ulepszyć?
Więcej, częściej, szerzej. Chcielibyśmy, by SZOK pojawił się w innych polskich miastach, mogąc pozytywnie wpływać na świadomość słuchaczy. Więc chyba nie chcemy niczego zmienić, chcemy po prostu iść do przodu, mając nadzieję, że ludzie nam zaufają i z ogromnej liczby eventów choć raz wybiorą nasz.
Podzielicie się jakąś anegdotą? Wymyślne oczekiwania i fanaberie artystów, zaskakujące zwroty akcji, przygody mrożące krew w żyłach etc.?
Nie, ale mamy jedno love story: Tornado Wallace, odwożony na lotnisko, poprosił w strefie Kiss & Fly o buziaka. Dostał.
Trzy hasła, które najlepiej was opisują, to:
SZOK, NIEDOWIERZANIE, ZOBACZ ZDJĘCIA
Szok i niedowierzanie! Jutro w radiu NTS, a dokładniej w audycji labelu Unknown To The Unknown, pojawi się półgodzinny szokowy miks, za zmontowanie którego odpowiadają Janurz i Sierra Cosworth.
Informacji o ich imprezach szukajcie zarówno na FB, jak i na na Goingapp.pl. Następna okazja na wspólne tańce już jutro w krakowskiej Alchemii!