A może by tak zwolnić? Gooral na Carbon Silesia Festival
Nie mogę się zdecydować, co chcę robić w życiu, więc…
Moja rozmowa z Gooralem odbyła się w wyjątkowym czasie – tego dnia miał czterdzieste urodziny, a do końca tygodnia aż 7 występów, w tym na Carbon Silesia Festival w piątek. Udało mi się go złapać, gdy jechał autem na jeden z nich.
Sto lat, Mateusz! A może raczej 100 BPM (beats per minute)? Jesteś chyba jedynym artystą w Polsce, który od grania drum & bassu przeszedł na drugi koniec elektronicznego świata, aż do downtempo. Co sprawiło, że zechciałeś tworzyć teraz powolne, głębokie bity?
Po pierwsze, to chciałem coś zmienić w swoim życiu – zwolnić, uspokoić się, zacząć od nowa. Downtempo okazało się być do tego idealnym towarzyszem. Po drugie, ta muzyka po prostu mi się spodobała, a do tego zobaczyłem, że coraz więcej ludzi się nią zajmuje w Polsce, więc ma ona tu przyszłość.
A doszły do Ciebie jakieś negatywne reakcje na zmianę stylu? Przecież od 15 lat masz wiernych fanów, którzy jarali się Twoim połączeniem góralszczyzny z d’n’b/dubstepem.
Oczywiście opinie ludzi są dla mnie ważne, ale nie na tyle, żeby kierowały tym, w którą stronę muzyczną pójdę. Czasem krzyczą na koncertach, żebym zagrał „Karczmareczkę”, więc wyjaśnię – obecnie dzieje się to bardzo rzadko, tylko na wspominkowych koncertach w starym składzie.
Znudził Ci się drum & bass?
Nie, zupełnie nie. Ale wiesz, zagrałem w tym klimacie ponad 1000 koncertów przez 15 lat. Dzięki wolnemu wcieleniu mojej muzyki koncerty zyskały drugą duszę, a ja wszedłem na nową, rozwojową ścieżkę.
Jak zmieniłeś swój styl życia?
Chciałem po prostu się zatrzymać. I akurat wtedy przyszedł lockdown. Wyjechałem na wieś do Nowej Studnicy w Zachodniopomorskim. To piękne miejsce na obrzeżach Drewieńskiego Parku Narodowego, w otoczeniu jezior. Praktycznie niezamieszkałe, żyje tam 13 osób. I właśnie tam robię teraz swój (wraz z ekipą Space for Dream) festiwal, który nazywa się…Wolno. Jak nazwa wskazuje, będzie głównie downtempo, a do tego warsztaty, joga, gongi, wykłady podróżników i obrońców przyrody. Zapraszam wszystkich już w dniach 10-12 września!
Nieźle wygląda to Twoje zatrzymanie – robisz własny festiwal, wydajesz za chwilę płytę z Paprodziadem i znowu grasz zawrotną ilość koncertów. Jednym z nich będzie występ na Carbon Silesia Festival. Jarasz się tym?
Pewnie. Nie mogę się doczekać zagrania na terenie Sztolni Królowa Luiza. Grałem już na Snowfeście organizowanym przez tę samą ekipę i było super. A w tamtym roku miałem specjalny występ na szczycie Skrzyczne w Szczyrku. Ta miejscówka to była taka moja baza narciarska, więc idealnie się złożyło.
Bilety na Carbon Silesia Festival do kupienia w Going.
Umiesz się ustawić…
Tak (śmiech)! A co do Carbona, to grałem już kiedyś w kopalni, ale nie pamiętam, której. Tak czy siak, bardzo się cieszę z tej możliwości. No i faktu, że w tym tygodniu mam aż 7 występów!
Taki czas, jesteśmy znowu otwarci i staram się z tego korzystać. Żyję w trasie – i to dosłownie. W tej chwili nie mam stałego miejsca zamieszkania, czasem śpię u znajomych, zdarza się nawet w aucie. Na szczęście rzadko. Chociaż w sumie, to lubię spać w moim aucie.
Przez te wszystkie lata miałeś głównie polski fanbase, co nie dziwi, biorąc pod uwagę lokalny rys Twojej muzyki. Niemniej jednak, utwór „Krywaniu” z ostatniej płyty trafił na składankę prestiżowego labelu z Berlina, Bar 25. Czy jednym z urodzinowych życzeń jest ekspansja Twojej muzy za granicą?
Bardzo tego pragnę… Ale jeszcze muszę poczekać (śmiech). Gdy tylko skończę płytę z Paprodziadem, biorę się za solowy album i chcę, żeby był wydany poza Polską. Zobaczymy, czy się uda – może zostanie wydany w całości za granicą, a może trafi na jakieś składanki (tak, jak Krywaniu) – to też jest jakąś taktyką.
Tego Ci życzę. A na koniec przyznam, że oglądałem sporo Twoich wywiadów i to, z jaką bezpretensjonalnością i szczerością potrafisz trollować swoich rozmówców, zabawiać ich, a czasem wprawiać w zakłopotanie, jest dla mnie wspaniałe.
Taaa…(śmiech). Sam się czasem zastanawiam, czy ja powinienem w ogóle dawać wywiady. No nie wiem, taki mam po prostu styl bycia. Wiesz, wywiady to nie tylko rozmowa – sporo dzieje się wokół, ludzie, muzyka… I to też ma na mnie wpływ.
Żeby nie być gołosłownym, wybrałem dla Was ,,Top 5 Gooral moments”, czyli urodzinowy tribute dla jego śmieszkowości.
1. Idzie luty, podkuj buty
2. Ethno i elektro
3. BIEGAM SOBIE
4. Wariacik
5. Doznanie
A po naszej rozmowie, Gooral, który przez cały czas prowadził auto, zatrzymał się przy sklepie i poszedł kupić majtki. A przynajmniej tak powiedział. Jak tu go nie uwielbiać?
Nie mogę się zdecydować, co chcę robić w życiu, więc piszę dla Going., robię muzyczkę jako IKARVS (@ikarvski), jestem modelem (@pomyslav) i dezynfekuję toksyczną męskość w Grupie Performatywnej Chłopaki.