Fascynuje Was Fagradalsfjall? Koniecznie obejrzyjcie „Wulkan miłości”
Szefowa działu kreatywnego Going. Pisze i rozmawia o książkach, feminizmie…
Zanotujcie tę datę w swoich kalendarzach! 19 sierpnia do kin wchodzi Wulkan miłości, czyli niezwykły film dokumentalny o parze badaczy, którzy swoje życie spędzili na tle lawy.
Niedawna erupcja Fagradalsfjall na nowo przyciągnęła zainteresowanie do zagadnienia geologicznego, spędzającego sen z niejednej powieki. To właśnie ono – nieprzewidywalne i niebezpieczne – stało się obiektem miłości pary badaczy, którym poświęcono dokument „Wulkan miłości”.
Jeśli załapaliście się na seans filmu w czasie festiwalu Millennium Docs Against Gravity – możecie powiedzieć, że Wasze jest wygranko. Żeby nie było: dawaliśmy znać o projekcji! Ci, którym się nie udało (oraz osoby, które chciałyby ponownie przeżyć tamto wzruszenie), będą mieć swoją szansę w połowie sierpnia, ponieważ obraz wraca na ekrany kin w szerokiej dystrybucji. A jest na co patrzeć!
„Wulkan miłości” przybliża historię Katii i Maurice’a Krafftów, którzy poświęcili 25 lat na podróże po całym świecie, a swoje spotkania z lawą dokumentowali na barwnych, poetyckich ujęciach. Hipnotyzujący głos narratorki – pisarki Mirandy July – prowadzi nas przez kolejne wydarzenia. Miłość wulkanicznego małżeństwa to jedno, bowiem ich love story obejmuje też spotkania z groźnym żywiołem.
W filmie obejrzymy oryginalne materiały archiwalne. Krafftowie dużą wagę przykładali do wysmakowanych kadrów i precyzyjnie wybranych strojów. Koniecznie zwróćcie uwagę na ich niebieskie kobinezony albo identyczne czerwone czapeczki, gdyż nie ma tu przypadku! Dzięki ich staraniom, przez dużą część projekcji czułam się, jakbym oglądała dzieło Wesa Andersona. Uczucie podbudowywały też piękne animacje, wyjaśniające działanie wulkanów.
Czekając na premierę kinową „Wulkanu miłości” 19 sierpnia, możecie obserwować sytuację na Islandii na żywo. Na Fagradalsfjall zerka kamerka, która nadaje nieprzerwanie od 2 sierpnia, umożliwiając stały ogląd sytuacji. Warto pamiętać, że to nie tylko estetyczne i fascynujące widowisko, ale przede wszystkim ogromne zagrożenie dla otoczenia. W dokumencie pojawia się wiele scen, pokazujących ich tragiczne oblicze, jak choćby liczne klęski żywiołowe, będące następstwem wybuchu. Sami Krafftowie stracili życie w Japonii, gdy zaskoczyła ich nagła erupcja Unzen. Miejmy nadzieję, że najmroczniejsze karty wulkanicznej historii są już za nami.
Szefowa działu kreatywnego Going. Pisze i rozmawia o książkach, feminizmie i różnych formach kultury. Prowadzi audycję / podcast Orbita Literacka. Prywatnie psia mama.