AI wygrało konkurs fotograficzny. Debata o przyszłości sztuki wciąż trwa
Sekretarz redakcji Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach…
Uczestnictwo niemieckiego artysty Borisa Eldgasena w Sony World Photography Awards okazało się zamierzoną prowokacją. Za całą sprawą stoi jedno zasadnicze pytanie. Czy umiemy jeszcze odróżnić cyfrowo generowaną sztukę od tej, którą stworzył człowiek?
Programy pokroju Midjourney czy DALL-E z tygodnia na tydzień stają się coraz dokładniejsze. Wystarczy wprowadzić do nich krótką sugestię tekstową i wyplują szereg wizualnych, zróżnicowanych propozycji. Takie modele działają dzięki wykorzystaniu ogromnych ilości tekstowych i obrazowych danych. Każda fotografia to dla nich dodatkowe źródło informacji, które po przetworzeniu wykorzystają w praktyce. Spójrzcie zresztą na poniższy przykład. Miś jeżdżący z zaciętą miną na skuterze wodnym wygląda całkiem przekonująco.
Niszczyciel ludzkiego rzemiosła
W tle zachwytów nad unowocześnionymi narzędziami, które zaczynają również gościć w świecie wideo, rozgorzała inna dyskusja. Eksperci zastanawiają się nad tym, jak sztuczna inteligencja zrewolucjonizuje branżę kreatywną. Zautomatyzowanie i przyspieszenie procesu tworzenia grafik albo całych identyfikacji wizualnych może pozbawić wiele osób etatów. Odpowiedzią na te niepokoje był grudniowy protest artystów zrzeszonych w ArtStation. To należąca do Epic Games platforma, na której mogą oni sprzedawać rozmaite dzieła sztuki – i te istniejące w rzeczywistości, i cyfrowe. Twórcy przeciwstawiali się możliwości sprzedaży prac współtworzonych przez AI. Według nich dewaluuje ona siłę ludzkiego rzemiosła i tworzy pole do nieuczciwej konkurencji. – Naturalnie się temu sprzeciwiamy – mówił pod koniec ubiegłego roku ilustrator Nicholas Kole.
Dlaczego niebieskiego ptaszka z logo Twittera zastąpił memiczny Pieseł? O co znów chodzi Elonowi Muskowi?
Sztuka mocno cyfrowa
Kością niezgody okazują się artystyczne przeglądy i konkursy. Nie dość, że subiektywne werdykty z natury budzą wiele kontrowersji, to problematyczne okazuje się ich wkroczenie w erę technologicznych nowinek. We wrześniu pisaliśmy o jednym z nich, czyli o Colorado State Fair Fine Arts. W kategorii sztuka cyfrowa (digital arts/digitally-manipulated photography) zwyciężył Jason M. Allen. Jego surrealistyczny obraz Théâtre D’opéra Spatial faktycznie robi duże wrażenie. Sęk w tym, że wspomniane Midjourney nie sekundowało Amerykaninowi, tylko odwaliło za niego dużą część roboty. Autor pracy stworzył w programie aż 900 iteracji swojego pomysłu. Następnie scalił je w Photoshopie, a rozdzielczość gotowego rezultatu zwiększył w Gigaplex AI. Regulamin konkursu zakładał wykorzystanie technologii cyfrowej jako części procesu twórczego lub prezentacji pracy. Nie określono jednak, jak duża powinna być to część.
Teraz, kilka miesięcy po tym głośnym wydarzeniu, rozstrzygnięto Sony World Photography Awards z pulą nagród wynoszącą 25 tysięcy dolarów. Odbywający się od 16 lat konkurs fotograficzny jest podzielony na kilka kategorii. Bezpłatnie wezmą w nim udział profesjonaliści i ci, którzy z lustrzanką biegają jedynie amatorsko. Jedną z osób próbujących swoich sił w tym roku był Boris Eldgasen. Niemiec jest na różnych polach wykształcony artystycznie. Studiował fotografię i sztuki wizualne w Pradze, Moguncji oraz w indyjskim Hajdabaradzie. Twórcy w tym przypadku nie zależało na faktycznym zaprezentowaniu swoich umiejętności. Zamiast tego chciał wbić kij w mrowisko, trochę niczym wredny małpiszon. Tak dość cynicznie mówi on o sobie samym.
AI zdjęciom nierówne
Eldgasen zgłosił czarno-białą fotografię przedstawiającą dwie kobiety w różnym wieku. Ich pozy wskazują na to, że przypuszczalnie łączy je bliska relacja. Obie panie w rzeczywistości nigdy się nie spotkały. W zasadzie w ogóle nie istnieją, bo zostały wygenerowane przez AI. – Potrzebujemy otwartej dyskusji poświęconej temu, co możemy zaliczyć do fotografii, a co niekoniecznie. Czy parasol jest na tyle szeroki, żeby zaprosić pod niego twory sztucznej inteligencji, czy to byłby już błąd? – tłumaczył swoje intencje autor prowokacji. Rzecznik Sony World Photography Awards zdradził, że wiedział o zamiarach Niemca. Kategoria open dla kapituły konkursu okazała się na tyle pojemna, że dopuścili do niej sfabrykowane zdjęcie. – Witamy różne eksperymentalne podejścia do tworzenia obrazów, od cyjanotypów i rayografów aż po najnowocześniejsze praktyki cyfrowe – tłumaczył przedstawiciel przedsięwzięcia.
Zwycięzca ostatecznie zrezygnował z przyznanej mu nagrody. Zaproponował jej przekazanie na poczet organizacji lokalnego festiwalu fotograficznego w ukraińskiej Odesie. – Obrazy AI i fotografie nie powinny tak ze sobą rywalizować. To przecież różne byty – konkludował artysta. Nie wszyscy będą jednak podobnie uczciwi, co może zmienić zasady gry na rynku sztuki XXI wieku.
Sekretarz redakcji Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach „newonce", „NOIZZ", „Czasopisma Ekrany", „Magazynu Kontakt", „Gazety Magnetofonowej" czy „Papaya.Rocks". Mieszka i pracuje w Warszawie.